Trwa ładowanie...
d3owvlv
Koronawirus w Polsce. Prof. Szułdrzyński ocenił "czarny scenariusz"

Koronawirus w Polsce. Prof. Szułdrzyński ocenił "czarny scenariusz"

Gościem programu "Newsroom" Wirtualnej Polski był prof. Konstanty Szułdrzyński. Lekarz przekazał, że według niego długo jeszcze będziemy nosić maseczki ochronne. - Myślę, że w miejscach publicznych, środkach transportu, na lotniskach, przy przekraczaniu granic maseczki zostaną z nami na dłużej - powiedział rozmówca Mateusza Ratajczaka. - Pamiętajmy o tym, że szczepienia zmniejszą ilość ciężkich przebiegów choroby, ale nie wyeliminują tej choroby całkiem - zaznaczył lekarz. - Celem ewolucyjnym wirusa jest szerzenie się, przy czym on szczepionki nie lubi, będzie przed nią uciekał, będzie tak kluczył i kombinował, żeby układ odpornościowy pobudzony przez szczepionkę, nie był w stanie go wyeliminować, żeby on był w stanie w organizmie gospodarza zaszczepionego mnożyć i przenieść na kolejny - wyjaśnił gość WP i dodał, że COVID-19 będzie jak grypa w momencie, gdy się zaszczepimy.

Minister zdrowia Adam Niedzielski Rozwiń

Transkrypcja:

Minister zdrowia Adam Niedzielski w ostatnim wywiadzie mówił, że powrotu do normalności w zasadzie nie ma. Że maseczki zostaną na o wiele dłużej. Obawiam się, że tak. Znaczy myślę, że w miejscach publicznych, środkach transportu, na lotniskach, przy przekraczaniu granic to myślę, że maseczki zostaną z nami na znacznie dłużej. Pamiętajmy o tym, że szczepienia zmniejszą ilość ciężkich przebiegów choroby, ale nie wyeliminują tej choroby całkiem. A tak długo jak długo wirus się będzie szerzył w społeczeństwie, tak długo on będzie mutował. A jak będzie mutował, to będzie powstawało ryzyko nowych szczepów, które będą odporne na szczepionki. No właśnie, panie doktorze, chciałem o to dopytać. Czy ten taki czarny scenariusz to byłby scenariusz, kiedy mamy kolejne mutacje, które słabiej działają? I na ile dzisiaj możemy w ogóle powiedzieć, że ich nie będzie, a może właśnie jesteśmy w stanie powiedzieć, że na pewno będą? No jest coś takiego, co się nazywa ewolucja i wszyscy ci, którzy wierzą w ewolucję, wiedzą, że organizmy żywe i część przyrody nieożywionej - wirus akurat jest nieożywioną przyrodą - dostosowuje się po to, żeby osiągnąć jakiś swoje cele. Celem ewolucyjnym wirusa jest szerzenie się. W związku z tym on szczepionki nie lubi, będzie przed nią uciekał, będzie tak kluczył i kombinował, żeby układ odpornościowy pobudzony przez szczepionkę nie był w stanie go wyeliminować, żeby on się był w stanie w organizmie gospodarza zaszczepionego mnożyć i przenieść na kolejnych. Więc taka presja selekcyjna ewolucyjna wynika z natury ewolucji tak jak ją rozumiemy do tej pory. W związku z tym to nie jest kwestia "czy" takie coś będzie miało miejsce, tylko raczej "kiedy" i "na jaką skalę". Ale panie doktorze, to w takim razie w ogóle możemy mówić, przecież były takie głosy, że w pewnym momencie COVID będzie jak grypa. No więc on będzie jak grypa, w momencie kiedy się zaszczepimy, prawda. Bo szczepienia nie chronią przed zapadnięciem na chorobę, ale chronią przed ciężkim przebiegiem i przed śmiercią zazwyczaj. W związku z tym zrobimy z tej choroby śmiertelnej chorobę przeziębieniową. Z drugiej strony ewolucja też nie jest całkiem bezsensowna. To znaczy wirus, który jest wirusem śmiertelnym albo zbyt śmiertelnym z punktu widzenia ewolucyjnego wcale nie musi być najskuteczniejszy. Bo jeśli on będzie zabijał swojego gospodarza, to będzie się trudniej przenosił na kolejnego. Dlatego z punktu widzenia ewolucyjnego bardzo skutecznymi wirusami są takie, które powodują mało objawowe choroby, na przykład wirus przeziębienia czy wirusy brodawczaka ludzkiego i tak dalej. Bo one się łatwo przenoszą, bo nikt z nimi tak bardzo nie walczy. I stąd też jest taka nasza nadzieja, że ten wirus pójdzie, mówiąc w cudzysłowie, "po rozum do głowy" i trochę złagodnieje, bo jęmu to się ewolucyjnie opłaca.
d3owvlv
d3owvlv
Więcej tematów