Przed nami jesień. Jakie jeszcze - nie wiem - ograniczenia, restrykcje pan by jako człowiek, który się na tym zna, a nie jest politykiem, sugerowałby politykom do wprowadzenia?
Tutaj zdecydowanie mimo wszystko sugerowałbym egzekwowanie istniejącego prawa.
Ponieważ jeżeli to prawo jest martwą literą, no to ludzie go nie będą przestrzegać.
Jeżeli będą egzekwowane konieczność noszenia maseczek, przestrzeganie dystansu społecznego, to już da to bardzo dużo.
Jeżeli przynajmniej spora część ludzi zaszczepi się jeszcze dodatkowo przeciwko grypie będzie to też znaczące ułatwienie.
Natomiast wystarczy po prostu przestrzegać tych zasad, a nie starać się je obchodzić, jak robi w tej chwili coraz większa ilość Polaków.
Tylko, że przy tym wszystkim o czym rozmawiamy, jak sobie pan wyobraża pełne szkoły dzieci, pełne uczelnie studentów.
Od razu mogę powiedzieć tutaj, że jeżeli chodzi o kwestię powrotu do szkół, jestem bardzo głęboko rozdarty wewnętrznie. Dlaczego?
Z punktu widzenia epidemiologii i wirusologii najlepiej byłoby, żeby dzieci pozostały w domach.
Natomiast należy również przyjąć inny - bardziej nazwijmy to długofalowy punkt widzenia - punkt widzenia edukacyjny i również nazwijmy to z punktu widzenia psychicznego. Dlaczego?
Dlatego, że wiadomo, że edukacja zdalna nie jest tak efektywna jak edukacja bezpośrednia.
W związku z tym mimo wszystko powrót do szkół byłby wskazany.
I również są badania - bardzo liczne, które wskazują na to, że zwłaszcza w przypadku dzieci ta socjalizacja, kontakty z rówieśnikami, ale nie tylko, są wskazane z punktu widzenia ich zdrowia psychicznego.
I jeżeli przetrzymywałoby się dzieci za długo w izolacji domowej, mogą być poważne konsekwencje tego właśnie w perspektywie długofalowej, jeżeli dzieci będą miały nieprawidłowy rozwój społeczny.
Ale da się zorganizować lekcje w szkole z zachowaniem zasad epidemiologicznych? Czy to jest absolutna fikcja?
Nie. Tutaj akurat będzie to bardzo trudne, ale myślę, że się da. To znaczy jest mowa o tym, żeby dzieci siadały w ławkach pod zachowaniem odpowiedniego dystansu.
I również nosiły maseczki. Co do tych maseczek - od razu mówię - jestem bardzo sceptyczny.
Zwłaszcza jeżeli akurat powiedzmy sobie lekcje miałyby trwać przez kilka godzin, trudno wyobrazić sobie, żeby dziecko wytrzymało w takiej maseczce na twarzy przez kilka godzin.
Zdecydowanie uważam, że bardziej skuteczne byłyby tutaj przyłbice.