Koronawirus w Polsce. Nowa strategia. Lekarze mają wątpliwości
Wkrótce w życie wejdzie nowa strategia walki z koronawirusem, która ma nas przygotować na zmierzenie się z drugą falą epidemii. Wątpliwości wobec pomysłów ministerstwa zgłaszają lekarze.
Plan resortu zdrowia jest prosty. Podczas drugiej fali epidemii, gdy przypadki zachorowania na koronawirusa zaczną mieszać się z przypadkami zwykłych przeziębień, należy jak najszybciej diagnozować pacjentów. W tym celu ministerstwo przede wszystkim zaleca cierpliwość. Pacjent powinien najpierw sam obserwować swoje objawy i ustalić czy może mieć do czynienia z koronawirusem.
Jeśli zaobserwuje utratę węchu, gorączkę i kaszel, wtedy powinien skontaktować się z lekarzem rodzinnym, który skieruje pacjenta na badanie. Tu jak zaznacza poniedziałkowy "Dziennik Gazeta Prawna" zaczynają się robić problemy. Lekarze rodzinni mają bowiem pozostawać w kontakcie z pacjentem skierowanym do szpitala zakaźnego, ale nie wiedzą, co to znaczy.
Dodatkowo nie wiadomo, na kim spoczywa obowiązek przewiezienia chorego do szpitala. Na POZ czy na szpitalu zakaźnym, do którego trafia? Lekarze głowią się też co robić, jeśli szpital zakaźny nie przyjmie pacjenta.
Inne wątpliwości budzą środki bezpieczeństwa. Jak mówi gazecie Bożena Janicka z Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia "40 proc. lekarzy POZ to emeryci". Narażanie ich na kontakt z chorymi na koronawirusa nie musi skutkować jego transmisją, ale na pewno naraża lekarzy POZ na dodatkowe niebezpieczeństwo.
Wątpliwości budzi także architektura, bo przecież przychodnie nie były budowane z myślą o pacjentach z chorobami zakaźnymi. Nie ma więc osobnych wejść, korytarzy, odpowiednich sal. Wyjściem mogłoby być wydzielenie specjalnej godziny, o której przychodziliby wyłącznie chorzy z podejrzeniem COVID-19, a potem dezynfekowanie poczekalni.
Nowe rozporządzenie wchodzi w życie 15 września. Ministerstwo ma więc tydzień na rozwianie wątpliwości lekarzy rodzinnych związanych z nową strategią.