Koronawirus rozdzielił setki zakochanych par. Kornelia i Artiom codziennie wzdychają przed komputerem
Koronawirus i obostrzenia, jak zakaz lotów i ograniczenie ruchu granicznego rozdzieliły setki zakochanych par. 24-letnia Kornelia z Poznania i 26-letni Artiom z Moskwy kochają się i planują wspólne życie. Od wybuchu epidemii mogą się umówić na randkę najwyżej na Białorusi, w Turcji albo pomachać sobie przez płot graniczny przy Obwodzie Kaliningradzkim.
04.09.2020 07:34
Rosjanin nie wjedzie do Polski, bo konsulaty nie wydają wiz. Z tego samego powodu Polka nie odwiedzi go w Rosji. Ich miłość wpadła w pułapkę rozporządzenia MSWiA o ograniczeniach podróżowania ze względu na epidemię koronawirusa. Wydaje się to szalone, ale dwunarodowe pary, które nie są małżeństwami lub nie mają dzieci, nie dostaną pozwolenia na wjazd do Polski. W szczególności chodzi o sytuację, gdy jedno z partnerów mieszka w kraju poza UE.
- Ostatni raz widzieliśmy się 20 marca w Moskwie. W polskiej ambasadzie usłyszałam, że granica została zamknięta i lepiej żebym jak najszybciej ewakuowała się do Polski. Panika wobec koronawirusa narastała, cóż było robić... Buziak pożegnalny i łzy na lotnisku. Epidemia rozdzieliła nas na pół roku - zwierza się Kornelia Kaczmarek, nauczycielka języka angielskiego z Poznania.
Żegnając się, byli pewni, że zobaczą się najdalej w maju. Planowali wziąć ślub i wspólnie zamieszkać w Moskwie. Minęło dokładnie 168 dni, kiedy porozmawiać mogą tylko przez internetowe komunikatory. - Zwierzamy się z codziennych spraw i czekamy na otwarcie granic. Na to podczas drugiej fali epidemii się nie zanosi. Co chwila wchodzą nowe zakazy lotów - dodaje Karolina.
Spośród krajów strefy Schengen oraz stowarzyszonych jedynie Dania, Norwegia, Niderlandy, Islandia, Szwajcaria oraz Austria i Czechy złagodziło restrykcje. Jednak tylko dla swoich obywateli. Karolina i Artiom ustalili, że na randkę mogą się spotkać najwyżej na Białorusi albo w Turcji. Ewentualnie mogą sobie pomachać przez graniczny płot na pograniczu Obwodu Kaliningradzkiego i woj. warmińsko-mazurskiego. Przekroczenia zielonej granicy nie zaryzykują.
Meksykanin przekrada się do ukochanej w Krakowie
Stęskniony meksykanin Saul opisał na Facebooku, w jaki sposób przedostał się do swojej ukochanej w Krakowie. Podróż zajęła mu 20 dni, kluczył przez kilka krajów, które pod pewnymi warunkami dopuszczają jeszcze podróże.
Z Meksyku poleciał przez Nowy Jork i Paryż do Londynu. Wpuszczano go tylko do strefy tranzytowej lotnisk, bo pokazywał bilet, że jego celem podróży jest do Split w Chorwacji (bezpośrednie lot jest niemożliwy). W Splicie tłumaczył pogranicznikowi, że jedzie do ukochanej w Polsce i wybłagał pieczątkę na wjazd.
Musiał jednak poddać się testowi na koronawirusa i 14-dniowej kwarantannie. Mając papier, że jest wolny od COVID-19, kupił bilet na autobus do Budapesztu. Kolejną granicę przekroczył, tłumacząc, że celem podróży jest Kraków. Na polskiej granicy nie było kontroli. Z satysfakcją donosi: "Teraz jestem w Warszawie z moją piękną dziewczyną. Nie wiem, czy mój sposób jeszcze działa"- napisał.
Podobny skok, tyle że do USA planuje już Aleksandra. Z ukochanym zaplanowali już ślub. Jej patent jest taki: spotka się z narzeczonym w Chorwacji, gdzie wspólnie przejdą kwarantannę i test na COVID. Z zaświadczeniem lekarskim polecą do Amsterdamu i stamtąd załapią lot do USA. O ile nie pojawi się nowy zakaz lotów.
Koronawirus. Zakochani piszą do polityków i RPO
Narzeczeni i partnerzy walczą o odzyskanie prawa do spotykania się. W krajach objętych ograniczeniami powstał ruch "Love Is Not Tourism". W Polsce ponad 300 osób przyłączyło się do społeczności internetowej, deklarując, że dotyczy ich problem. Napisali do Rzecznika Praw Obywatelskich, dobijają się do posłów, którzy w ich imieniu piszą interpelację. Ślą apele poprzez Twitterowe konta premiera i prezydenta.
- Pary dwunarodowe bardzo chętnie poddadzą się testom, kwarantannie; udowodnią, że faktycznie w tych związkach są. Tylko muszą mieć taką możliwość! - grzmi posłanka Aleksandra Gajewska (Koalicja Obywatelska), autorka interpelacji do ministra spraw wewnętrznych i administracji. Apeluje o wprowadzenie w rozporządzeniu o ruchu granicznym wyjątku dla par pozostających w związkach nieformalnych.
W piśmie do ministra zastrzegła, że nie da się zbyć jak poseł Włodzimierz Czarzasty (Lewica). Ten próbował wzruszyć szefa MSWiA przypadkiem narzeczonych (Polki i Amerykanina), którzy przez zakaz podróżowania musieli odwołać ślub.
Na razie MSWiA pozostaje nieugięte. Twierdzi, że "komendant placówki Straży Granicznej w trakcie odprawy granicznej i po dokonaniu niezbędnych czynności kontrolno-weryfikacyjnych" może w wyjątkowych okolicznościach wydać zezwolenie na wjazd. Problem tylko w tym, jak udowodnić, że jedzie się do narzeczonego, albo partnerki? Czy zdjęcia z telefonu i Facebooka dokumentujące czułe buziaki wystarczą?
O sprawę zapytaliśmy rzecznik prasową Komendanta Głównego Straży Granicznej. Czekamy na komentarz.