Koronawirus w Polsce. Lekarka uderza w nową strategię MZ. "Jest totalny chaos i bałagan"
Koronawirus w Polsce wymaga określenia strategii walki z epidemią. Ministerstwo Zdrowia przedstawiło nowy plan, gdzie wiele będzie zależeć m.in. od lekarzy POZ. A jeden z nich odpowiada: - Jest totalny chaos i bałagan.
29.09.2020 21:18
Dr Joanna Zabielska-Cieciuch z Porozumienia Zielonogórskiego w rozmowie z Wirtualną Polską była pytana o nową strategię Ministerstwa Zdrowia. – Po dzisiejszej konferencji mam wrażenie, że pan minister musi zweryfikować swoich ekspertów – stwierdziła dr Zabielska-Cieciuch. Przypomniała, że wcześniej strategia zakładała, że lekarze rodzinni wysyłają do szpitala każdego pacjenta z koronawirusem.
Teraz ma to się zmienić: w momencie, gdy pacjent wie, że ma dodatni wynik, ma wracać do swojego lekarza rodzinnego lub do lekarza na pierwszym poziomie szpitalnictwa "covidowego". Ci mają zdecydować, gdzie ma trafić: czy to szpitala zakaźnego, czy może do izolacji domowej. Niektórych zmiana cieszy: tak było w przypadku prof. Krzysztofa Simona, który pozytywnie ocenił plan MZ w programie "Newsroom" WP.
- Czy ktoś się spytał, czy my jesteśmy w stanie to zrobić? I co my mamy zrobić? Samo przeprowadzenie wywiadu nie jest prostą czynnością. Zaproszenie pacjenta może być kłopotliwe, bo musimy mieć odpowiednie środki ochronne. Przyjmujemy też innych pacjentów z innych chorobami, a musimy się zabezpieczyć przed ewentualną kwarantanną – tłumaczyła lekarka w rozmowie z WP.
Dr Joanna Zabielska-Cieciuch dodała, że po zleceniu testu problemem są dalsze czynności biurokratyczne. Wymienia m.in. nakładanie izolacji i pilnowanie dni związanych z nią. - Jest ogrom problemów biurokratycznych, których pozbył się sanepid. W tym tygodniu mieli się tym zająć zakaźnicy, a oni tego nie robią. Jest totalny chaos i bałagan – podkreśliła.
Koronawirus w Polsce. "Gorący kartofel" trafił do POZ
Na pytanie, na jakiej podstawie będą kierować pacjenta z dodatnim wynikiem testu na koronawirusa do domu lub do szpitala zakaźnego, lekarka odparła wprost: - My tego nie wiemy.
- Musimy bazować na intuicji i wiedzy lekarza. My do tej pory nigdy nie zajmowaliśmy się leczeniem chorób zakaźnych, to była domena kolegów zakaźników – dodała. Dr Zabielska-Cieciuch podkreśla jednocześnie, że okazało się, że placówek zakaźnych jest za mało, przez co przypadki nie są odpowiednio konsultowane. – Więc gdzie ten gorący kartofel podrzucić? Do POZ – stwierdza w rozmowie z WP.
Jednocześnie zaznacza: "nigdy pacjenta nie wygonię, i cokolwiek minister nie wymyśli, to my damy radę, bo my musimy". – Jednak wielokrotnie polski system wykorzystuje bliskie relacje, które mamy z pacjentami – powiedziała dr Zabielska-Cieciuch.
Koronawirus w Polsce. Teleporady pod znakiem zapytania
Wątpliwości budzi również kwestia teleporad, które mogą być zastosowanie w przypadku pacjentów z potwierdzonym koronawirusem. Dr Zabielska-Cieciuch wskazała na to, że osoby skierowanie do izolatorium są pod stałą opieką szpitala, gdzie pielęgniarka dzwoni do pacjenta dwa razy dziennie.
– A jak będzie wyglądać opieka z naszej strony nad pacjentem z COVID-19? Czy będzie wymagała dzwonienia, czy nasze pielęgniarki będą zaangażowane, jak będzie wyglądać monitoring stanu pacjenta? – wyliczała w rozmowie z WP. – To musi być szczegółowo określone, kto, co robi – dodała.
Koronawirus i nowa strategia. "Nie wiadomo, czy w poniedziałek ministerstwo po raz kolejny nie zmieni zdania"
Ministerstwo Zdrowia zapowiada, że chce, by ten schemat wszedł w życie w przyszłym tygodniu tak, by ruch szpitali drugiego poziomu został przekazany do szpitali pierwszego stopnia lub POZ. Czy to wystarczający czas, by wdrożyć nową strategię?
- Absolutnie nie, minister z nami nic nie konsultuje. Nie wiadomo, czy w poniedziałek ministerstwo po raz kolejny nie zmieni zdania – odparła dr Joanna Zabielska-Cieciuch. - Obawiam się dalszego spychania wszystkiego na lekarzy rodzinnych, ale też nie boimy się pracy, nie unikamy jej – zaznaczyła.
Wszystko wskazuje na to, że najczarniejszym scenariuszem będzie przyblokowanie systemu zdrowia. - To spowoduje, że my przestaniemy szczepić, przestaniemy robić bilanse i zajmować się profilaktyką – prognozuje dr Joanna Zabielska-Cieciuch.