Koronawirus. Lekarz idzie na pierwszy ogień. "Może odpowiedzieć za przestrzeganie zaleceń ministerstwa"
Pacjent miał temperaturę, kaszel i duszności. Nie utracił jednak węchu i smaku. Lekarz rodzinny po teleporadzie nie skierował go na badania w kierunku koronawirusa, a później okazało się, że ten jest nim zakażony. Jak mówią prawnicy, może to być podstawą do kierowania pozwów przeciwko medykom. Wszystko przez zapisy jednego rozporządzenia.
Lekarze rodzinni - zgodnie z rozporządzeniem, które weszło w życie w zeszłym tygodniu - mogą kierować pacjentów z podejrzeniem zakażenia koronawirusem na testy.
Na stronie Ministerstwa Zdrowia czytamy: "Zlecenie testu po teleporadzie jest możliwe tylko pod warunkami określonymi w rozporządzeniu Ministra Zdrowia w sprawie chorób zakaźnych powodujących powstanie obowiązku hospitalizacji, izolacji lub izolacji w warunkach domowych – tj. stwierdzone i udokumentowane kliniczne cztery objawy tej choroby: temperatura ciała powyżej 38 stopni Celsjusza, kaszel i duszności oraz utrata węchu lub smaku".
Zdaniem prawników może to prowadzić do sporów na linii pacjent-lekarz. I to właśnie doktor może później z tego tytułu ponieść odpowiedzialność.
Koronawirus w Polsce. Badanie tylko po wystąpieniu czterech objawów
Adwokat Karolina Podsiadły-Gęsikowska z Kancelarii adwokacko-radcowskiej Podsiadły-Gęsikowska, Powierża sp.p., współautorka bloga i fanpage'a "Prawnik Lekarza", zwraca uwagę: - Lekarz może ponieść odpowiedzialność za przestrzeganie zaleceń Ministerstwa Zdrowia, wydanych na podstawie Rozporządzenia w sprawie chorób zakaźnych powodujących powstanie obowiązku hospitalizacji, izolacji lub izolacji w warunkach domowych.
- Mowa o kierowaniu pacjenta z podejrzeniem zakażenia koronawirusem na badania w tym kierunku po teleporadzie przez lekarzy POZ. Zgodnie z wytycznymi resortu zdrowia, lekarz może to zrobić tylko w przypadku wystąpienia czterech konkretnych objawów. Jeśli wystąpią tylko dwa lub trzy, musi zaprosić go do gabinetu i dopiero po badaniu fizykalnym może skierować na badania w kierunku COVID-19 - wyjaśnia adw. Podsiadły-Gęsikowska.
Koronawirus. Pacjent może pozwać lekarza
Jej zdaniem, jeśli okaże się, że u danego pacjenta wcześniej niż przy wystąpieniu czterech objawów można było skierować go na badania, by stwierdzić COVID-19, taki pacjent "może mieć podstawy do tego, by wystąpić z roszczeniem cywilnym o odszkodowanie". - Mógłby też zgłosić zawiadomienie do prokuratury w sprawie o narażenie na niebezpieczeństwo i ciężki uszczerbek na zdrowiu - dodaje.
Co może grozić wówczas takiemu lekarzowi? - Może on ponieść odpowiedzialność z art. 160 kk - mówi nasza rozmówczyni.
Artykuł ten stanowi:
§ 1. Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
§ 2. Jeżeli na sprawcy ciąży obowiązek opieki nad osobą narażoną na niebezpieczeństwo, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
§ 3. Jeżeli sprawca czynu określonego w § 1 lub 2 działa nieumyślnie, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
- Lekarzowi może też grozić odpowiedzialność cywilna – zadośćuczynienie lub odszkodowanie. Myślę, że może też odpowiedzieć w takiej sytuacji dyscyplinarnie - dodaje adwokat.
Koronawirus. Wykluczające się zapisy
Adw. Podsiadły-Gęsikowska podkreśla, że nie mamy pewności, jak do tej sprawy będą podchodziły sądy, bo to nowa kwestia.
- Sąd może oczywiście stwierdzić, że skoro lekarz postępował zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia, to nie można mu przypisać winy. Ale uważam, że tak nie będzie. Lekarz w swoich decyzjach jest niezależny. Obowiązuje go art. 4 ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty, zgodnie z którym lekarz ma obowiązek wykonywać zawód, zgodnie ze wskazaniami aktualnej wiedzy medycznej, dostępnymi mu metodami i środkami zapobiegania, rozpoznawania i leczenia chorób, zgodnie z zasadami etyki zawodowej oraz z należytą starannością. A stosując przepisy rozporządzenia jest ograniczany – i nie do końca stosuje się do art. 4 ustawy, o której mówię. A więc może za to odpowiedzieć - tłumaczy adwokat.
I podsuwa rozwiązanie: - Uważam, że można byłoby sformułować zalecenia resortu w taki sposób, aby lekarz zawsze miał obowiązek kierowania na testy po teleporadzie w przypadku wystąpienia czterech objawów, co nie wykluczałoby jego możliwości kierowania na testy w przypadku wystąpienia np. trzech z nich.
- Niestety obecne przepisy rozporządzenia na to nie pozwalają - podsumowuje.
Koronawirus. Lekarz rodzinny: to absurd
Już wcześniej w Wirtualnej Polsce publikowaliśmy rozmowę z lekarzem rodzinnym, dr Markiem Sutkowskim, który wskazywał: - Nowe rozporządzenie jest kompromisem nie do końca akceptowalnym dla środowiska lekarskiego.
- Chcielibyśmy, aby w rozporządzeniu nie znajdowały się parametry medyczne. Lekarz powinien mieć możliwość zadecydować o teście, jeżeli u pacjenta pojawią się gorączka duszności lub kaszel. Do tej pory robili to pracownicy sanepidów. To absurd, że teraz nie mogą tego robić lekarze - wyjaśnia dr Sutkowski.
Spytaliśmy Ministerstwo Zdrowia, czy zamierza wprowadzić zmiany w zapisach dotyczących zlecania badań w kierunku koronawirusa przez lekarzy POZ i czy resort planuje podjąć jakiekolwiek inne kroki, dzięki którym lekarze uniknęliby ewentualnej odpowiedzialności w tej sprawie. Czekamy na odpowiedź.
Lekarze rodzinni mówią, że Ministerstwo Zdrowia prowadzi z nimi rozmowy. Być może ich prośby zostaną wzięte pod uwagę.