Koronawirus w Polsce. Doniesienie na lekarkę z Ostrowca Świętokrzyskiego. Nie przyjęła 91‑latki
Koronawirus w Polsce. Prokuratura bada sprawę śmierci 91-latki, która nie została przyjęta do szpitala w Ostrowcu Świętokrzyskim. Zawiadomienie zostało skierowane wobec lekarki, która miała spowodować "zagrożenie dla zdrowia i życia pacjentki".
30.04.2020 | aktual.: 29.03.2022 10:40
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Koronawirus w Polsce. Nie żyje 91-letnia mieszkanka powiatu starachowickiego. W piątek została przetransportowana przez pogotowie do szpitala w Ostrowcu Świętokrzyskim, ale lekarka z oddziału ratunkowego nie chciała jej przyjąć. Kobieta czekała trzy godziny w karetce na przyjęcie do szpitala - donosi portal tvn24.pl.
Dyrekcja pogotowia powiadomiła prokuraturę. Zawiadomienie dotyczy lekarki, która odmawiając przyjęcia pacjentki, miała spowodować "zagrożenie dla zdrowia i życia pacjentki".
Ostatecznie 91-latka trafiła do izolatorium szpitala, bo według dyrekcji szpitala miała objawy sugerujące zakażenie koronawirusem. Zmarła w nocy z poniedziałku na wtorek. Nie z powodu koronawirusa. Miała problemy kardiologiczne. Zgon nastąpił z przyczyn naturalnych.
Koronawirus w Polsce. Ostrowiec Świętokrzyski: lekarka nie przyjęła 91-latki. Pacjentka zmarła
Dlaczego lekarka SOR-u odmówiła przyjęcia pacjentki? - Pierwszym argumentem pani doktor, żeby nie przyjąć tej pacjentki, było to, że według niej to nie był ten rejon. Uważała, że pacjentka powinna trafić do szpitala w Skarżysku, gdzie nie ma oddziału kardiologii - powiedziała w rozmowie z portalem Marta Solnica, dyrektor Świętokrzyskiego Centrum Ratownictwa Medycznego i Transportu Sanitarnego. Po jej telefonie interweniowała policja.
Według Stolnicy to nie pierwszy raz, kiedy zespoły ratownictwa medycznego, dyspozytorzy i lekarze już wcześniej skarżyli się na lekarkę ostrowieckiego SOR-u.
Koronawirus w Polsce. Ostrowiec Świętokrzyski: lekarka nie przyjęła 91-latki. Władze szpitala komentują
Co na to szpital? Jego dyrektor Andrzej Gruza powiedział, że przeprowadzono rozmowę z lekarką, ale jego zdaniem "nie doszło do rażących niedopatrzeń na szkodę pacjenta". Nie uważa, by zawiadomienie prokuratury było zasadne. - Sprawy zaszły za daleko, zupełnie niepotrzebnie - ocenił.
- Czasem dochodzi do jakichś nieporozumień, drobnych scysji, a nawet utarczek. To jest specyfika naszej pracy, że czasem członkowie zespołów wyjazdowych mają troszeczkę inną ocenę stanu zdrowia pacjenta niż ocena wynikająca z badania przeprowadzonego przez naszego lekarza. Pacjentka zapewne za długo przebywała w rękach zespołu wyjazdowego. Natomiast stan pacjentki był stabilny, nie groził żadnymi powikłaniami. Mogę powiedzieć, że pacjentka nie odniosła żadnej szkody - powiedział.
Dodał, że pogotowie powinno powiadomić szpital o transporcie pacjentki, a tego nie zrobiło. Twierdzi, że procedura przeciągnęła się z powodu podejrzenia koronawirusa u kobiety i przez interwencję policji.
Podobna sytuacja dotycząca nieprzyjęcia pacjentów miała też miejsce w Gdański. Szef MON Mariusz Błaszczak odwołał wtedy dyrektora 7. Szpitala Marynarki Wojennej.
Źródło: tvn24.pl
Koronawirus z Polsce i na świecie. Zobacz mapę. Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl