Koronawirus w Polsce. Branża funeralna nie wierzy w zabójczy efekt epidemii. Spadek liczby pogrzebów
Branża funeralna nie wierzy w zabójczy efekt epidemii koronawirusa w Polsce. W ostatnich tygodniach spada liczba pogrzebów. W niektórych regionach kraju nawet o 40 proc.
28.04.2020 | aktual.: 28.04.2020 16:07
- Podchodzimy bardzo ostrożnie do przypadków zgonów osób ze stwierdzeniem obecności COVID-19 jako głównej przyczyny śmierci. W zdecydowanej większości przypadków zmarli mieli tzw. choroby towarzyszące. Liczba pogrzebów w niektórych częściach kraju w marcu spadła nawet o 40 proc. - mówi WP Robert Czyżak, prezes Polskiej Izby Branży Pogrzebowej.
Kto jak kto, ale przedsiębiorcy pogrzebowi są najbliżej wydarzeń związanych z tragicznymi konsekwencjami epidemii koronawirusa. Nawołują do powstrzymania się od straszenia zabójczym wirusem.
- Paradoksalnie spadek liczby pogrzebów, a tym samym zgonów wynika z ograniczonego działania szpitali. Jeśli odwołane są zabiegi planowe, to jest mniej przypadków śmierci na salach operacyjnych. Ze względu na mniejszy ruch drogowy jest mniej tragicznych wypadków - komentuje Robert Czyżak.
Trzecie zjawisko, które przywołuje na podstawie własnych obserwacji, to mniejsza śmiertelność wśród "lekożerców". Przy ograniczonym dostępie do lekarzy (funkcjonują jedynie teleporady) Polacy mający tendencję do nadużywania leków, w mniejszym stopniu trują się tabletkami.
Koronawirus w Europie. Austria i Dania dają radę
Rozmówca WP przywołuje dane serwisu Euromomo, który przedstawia raporty o śmiertelności w Europie (chodzi o wszystkie przypadki zgonów, a nie tylko spowodowane Covid-19). Poza Włochami, Hiszpanią, Francją, Wielką Brytanią, gdzie służba zdrowia upadła pod naporem epidemii, wiele krajów nie odnotowuje wzrostu śmiertelności. Spadek liczby zgonów widoczny jest np. w Austrii i Danii.
Polska nie przekazuje danych do Euromomo. Według danych z Ministerstwa Cyfryzacji przesłanych do GUS, w marcu 2020 r. zmarło 36 tys. 557 osób. Różnica w stosunku do poprzedniego roku jest niemal niezauważalna - 213 zgonów więcej. To jeszcze nie tragedia, w marcu 2018 roku zmarło 40 tys. Polaków. Dane o liczbie zgonów za kwiecień 2020 GUS opublikuje pod koniec maja.
Dyrektor szpitala w Łukowie: "Ludzie, włączcie myślenie"
Do pokonania strachu przed epidemią i włączenia myślenia zachęcał niedawno Mariusz Furlepa, dyrektor powiatowego szpitala w Łukowie (lubelskie). W tym powiecie w pierwszym kwartale 2020 roku śmiertelność spadła o 30 proc. W lokalnej telewizji dyrektor Furlepa pokazał tabelę z danymi Urzędu Stanu Cywilnego. Apelował, aby przestać oglądać niektóre programy w telewizji, które "służą zastraszaniu ludzi, wywoływaniu leku i emocji, a zaburzają logiczne myślenie".
- Pomyślmy, ile osób choruje w najbliższym otoczeniu, a ile z nich przechodzi chorobę ciężko? W naszym powiecie zachorowało 7 osób, dwie są ozdrowieńcami, a pozostałe są w stanie dobrym. Nie zmarła ani jedna osoba z powodu koronawirusa. Podczas gdy z powodu grypy sezonowej nie żyją trzy osoby. Nie ma u nas jakiegoś stanu pandemii - powiedział rozmowie z lokalną telewizją Master TV.
Wbrew obawom służb epidemiologicznych i wielu komentatorów na razie nie mamy rekordowej fali zgonów. Rocznie w Polsce umiera 400 tys. osób (około 1100 dziennie). Nowotwory odbierają życie 110 tysiącom osób, a choroby krążenia kolejnym 180 tysiącom. Prawdziwy obraz śmiertelności podczas epidemii poznamy dopiero za kilka miesięcy. Dane Głównego Urzędu Statystycznego o przyczynach śmierci Polaków w trakcie epidemii znajdą się w analizach, które urząd planuje opublikować dopiero na początku 2022 roku.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl