Koronawirus w Chinach. Dramat tysięcy zwierząt. Padają oskarżenia
Dziesiątkom tysięcy zwierząt pozostawionym przez Chińczyków uciekających przed koronawirusem grozi śmierć głodowa. Obrońcy praw zwierząt alarmują też, że lokalne władze nakazały zabijanie psów i kotów domowych.
Władze Wuhan podały, że miasto opuściło ok. 5 milionów ludzi, co oznacza, że tylko tam bez opieki mogło pozostać nawet 50 tys. zwierząt domowych - informuje Sky News. Część zostało uratowanych, ale zdaniem aktywistów działających na rzecz praw zwierząt wiele psów i kotów pozostaje bez jedzenia czy picia.
- Od 25 stycznia naszej grupie udało się uratować ok. tysiąca zwierzaków. Z moich szacunków wynika, że w Wuhan może to być pięć tysięcy zwierząt, którym grozi śmierć głodowa - mówi wolontariusz przedstawiający się jako Lao Mao, zastrzegając, że nie jest to jego prawdziwe nazwisko, bo rodzina nie wie o jego działalności.
Mao opowiada, że wbrew zakazowi - ale na prośbę jego właścicieli - dostał się do zamkniętego domu, żeby nakarmić dwa koty, uwięzione tam od 10 dni. - Właściciele wyjechali z miasta i nie mogli wrócić, kiedy Wuhan zostało zamknięte - wyjaśnia.
Zobacz też: Prognoza wyborów parlamentarnych 2020. Dziś PiS nie miałby większości sejmowej
Przeczytaj też: Koronawirus z Chin. Pierwszy przypadek śmiertelny w Hongkongu
Przedstawiciele Humane Society International przekazali Sky News, że niestety liczba zwierząt zagrożonych śmiercią z głodu i pragnienia może być dużo wyższa niż przypuszcza chiński rozmówca stacji. Mogą to być dziesiątki tysięcy psów i kotów.
Koronawirus w Chinach. Obrońcy praw zwierząt alarmują
Aktywiści oskarżają też lokalne władze o ciche przyzwolenie na zabijanie zwierząt. Wcześniej istniało bowiem podejrzenie, że mogą one przenosić koronawirusa. - Docierają do nas raporty o wyłapywaniu z ulic kotów i psów. Później mogą być uśmiercane pod pretekstem zagrożenia dla bezpieczeństwa - twierdzi Wendy Higgins, rzecznik prasowa HSI.
Dodaje, że takie doniesienia napływają nie tylko z Wuhan, ale również z Pekinu, Szanghaju, Tianjin, Shandong, Heilongjiang, Hebei, Shanxi i Szanghaju.
Higgins wyjaśnia, że dzięki mediom społecznościowym jej organizacja jest w stałym kontakcie z ponad 30 grupami wolontariuszy w całym Państwie Środka. - Działania władz nie są więc jednostkowymi przypadkami w jednej aglomeracji - zaznacza.
Światowa Organizacja Zdrowia poinformowała już wcześniej, że nie ma dowodów na to, aby psy czy koty domowe mogą zostać zarażone wirusem.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl