Koronawirus. USA. Doradca Donalda Trumpa jest zakażony
Prezydent USA Donald Trump kilkanaście godzin temu został wypisany ze szpitala i wrócił do Białego Domu. Jednak koronawirus jest nadal aktywny wśród administracji. Zakażeniu uległ Stephen Miller - doradca republikanina oraz osoby odpowiedzialne za ochronę kodów nuklearnych.
07.10.2020 07:51
Stephen Miller otrzymał "pozytywny" wynik testu na obecność koronawirusa we wtorek. "Przez ostatnie pięć dni pracowałem zdalnie i izolowałem się, codziennie do wczoraj miałem negatywne wyniki testów. Dzisiaj otrzymałem pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa i jestem objęty kwarantanną" - przekazał w oświadczeniu.
Biały Dom zapewnia, że nikt poza nim nie jest zakażony - jednak to już aż 12. przypadek koronawirusa w Zachodnim Skrzydle. Do listy osób dopisała się ostatnio rzeczniczka Donalda Trumpa - Kayleigh McEnany - która jeszcze tego samego dnia, bez maseczki, udzielała wypowiedzi dziennikarzom. Sekretarz prasowa, podobnie jak 11 innych osób z najbliższego kręgu prezydenta USA, trafiła na izolację.
Donald Trump zakażony. Problemy w Straży Wybrzeża
Jak ustalił Bloomberg zakażona jest także współpracowniczka ze Straży Wybrzeża. Jayna McCarron należy do do Wojskowego Biura w Białym Domu i jest częścią załogi, która chroni nuklearną walizkę - zwaną "football" - w której znajdują się kody nuklearne. "Wydział w którym zatrudniona jest McCarron jest kluczowym elementem w operacjach zapewniających łączność, żywność, transport i usługi parkingowe w kompleksie Białego Domu" - dodaje amerykański wydawca.
Sama jednostka ma gigantyczny problem w związku z pandemią. " Połączone siły szefów sztabów amerykańskich wojsk niemal w całości udały się na kwarantannę po uzyskaniu pozytywnego wyniku testu na COVID-19 u wiceszefa Straży Wybrzeża USA" - przekazała agencja Reuters.
Donald Trump zakażony. Koronawius "jak grypa"
Dodatkowo zakażony ma być także oficer, który w zeszłym tygodniu towarzyszył Donaldowi Trumpowi - nie podano jednak ani personaliów, ani szczegółów podróży żołnierza.
Przypomnijmy, że Donald Trump po 3 dniach hospitalizacji opuścił szpital Walter Reeda w Waszyngtonie i powrócił do Białego Domu. W mediach społecznościowych zapewniał, że "czuje się lepiej niż 20 lat" a "koronawiursa nie ma co się bać" i nie powinien on "dominować życia obywateli". W późniejszych wpisach republikanin porównał COVID-19 do grypy oraz pytał użytkowników, czy zgony z powodu choroby wywołanej przez koronawirusa mają być powodem do "zamykania kraju". Po tych sugestiach największe serwisy społecznościowe na świecie zdecydowały się na zablokowanie lub ocenzurowanie wpisów prezydenta USA.