Koronawirus. Szczepienia dla psów, kotów i norek. Bliźniacza spółka Pfizera składa ofertę rządowi
Ministerstwo Rolnictwa otrzymało ofertę szczepionki na koronawirusa przeznaczonej dla zwierząt domowych i hodowlanych - wynika z ustaleń Wirtualnej Polski. "Szczepionka (..) może pozwolić na bezpośrednią ochronę zwierząt i stanowić element zapewnienia zdrowia publicznego w myśl zasady 'jedno zdrowie'" - napisał do ministra rolnictwa dyrektor generalny Zoetis Polska.
Firma Zoetis to największy na świecie producent leków oraz szczepionek dla zwierząt domowych i hodowlanych. Do 2013 roku była częścią koncernu farmaceutycznego Pfizer - autorów pierwszej zatwierdzonej do użycia szczepionki na koronawirusa. Dziś zachęcają polski rząd do szczepień zwierząt.
WP dotarła do szczegółów propozycji koncernu. Szczepionka oparta jest na podobnym mechanizmie jak ludzka. Zawiera białko wirusa SARS-CoV-2, które po wstrzyknięciu wywołuje reakcję odpornościową organizmu zwierzęcia. Z kontekstu pisma wynika, że przedstawiciele koncernu chcą wybadać, czy polscy urzędnicy będą zainteresowani wprowadzeniem preparatu na nasz rynek.
"(...) badania nad szczepionką były prowadzone dla psów i kotów w związku z pierwszymi doniesieniami dotyczącymi zagrodzeń SARS-CoV-2 u zwierząt domowych. W badaniach wykazano bezpieczeństwo i racjonalny poziom skuteczności na podstawie testów serologicznych u obu gatunków oraz prób prowokacyjnych u kotów" - czytamy w piśmie Zoetis Polska do ministra rolnictwa Grzegorza Pudy.
Dyrektor generalny firmy informuje, że szczepionka może być wykorzystana na norkach hodowlanych. Tu pada ważne ostrzeżenie: "Zarażenia u norek skutkowało powstaniem nowych wariantów wirusa i zagrożeniem dla zdrowia ludzi oraz bezpośrednim wpływem na wystąpienie choroby u norek, ukazując tym samym pilną potrzebę podejścia do zarażenia u norek hodowlanych jako do całościowej kontroli nad chorobą".
Według Zoetis zaszczepione mogłyby być także zwierzęta w ogrodach zoologicznych. W USA stwierdzono zakażenia koronawirusem u małp w zoo z San Diego i tam zwierzęta zostały już zaszczepione. Pierwsze próby szczepień odbyły się także w Hiszpanii i Grecji. Szczepionka na koronawirusa dla zwierząt czeka na warunkowe dopuszczenie do stosowania przez amerykański departament rolnictwa.
Czy w Polsce będą szczepienia na koronawirusa dla zwierząt i na jakich zasadach ewentualnie się odbędą? Na takie pytanie resort rolnictwa nie udzielił nam jeszcze odpowiedzi.
Szczepionka na COVID produkowana w Polsce? Rzecznik rządu Piotr Müller zapowiada
Koronawirus i zwierzęta domowe
- Źródłem zakażeń u zwierząt byli najprawdopodobniej ludzie - właściciele, u których rozpoznano COVID-19. Jednocześnie brak jest danych, na podstawie których można uznać, że zwierzęta domowe mogą być źródłem infekcji dla ludzi - twierdzą naukowcy Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
Część ekspertów sugeruje, że zwierzęta również powinny być zaszczepione. Ewolucja wirusa u zwierząt i przeniesienie się go na ludzi "stanowi długoterminowe ryzyko dla zdrowia publicznego". Z kolei magazyn naukowy "Nature" opublikował niedawno badania, z których wynika, że podatne na infekcję koronawirusem są niektóre rasy świń hodowlanych.
Nietrudno wyliczyć, że oferta Zoetis może liczyć na spore zainteresowanie w Polsce. Dane firmy badawczej Euromonitor International mówią o 7 milionach psów i 6 milionach kotów mieszkających w polskich domach. Przy czym producenci karmy dla zwierząt szacują, że jest ich o kilka milionów więcej. Świń jest ponad 11 mln - policzył GUS. W kraju działa też 11 dużych ogrodów zoologicznych.
Przypomnijmy, że w pierwszych miesiącach epidemii po informacjach mediów o zakażeniach u kotów czy psów dochodziło do porzucania zwierząt.
Hodowcy norek gotowi do szczepień zwierząt
Na razie na ofertę szczepień entuzjastycznie reagują hodowcy zwierząt futerkowych. - Jesteśmy gotowi zaszczepić nasze zwierzęta za własne pieniądze. Możemy nawet udostępnić fermę do badań klinicznych, jeśli to pomoże w sprawie - mówi WP Marek Miśko, dyrektor generalny Związku Polski Przemysł Futrzarski.
Akurat hodowcom trudno się dziwić. Znaleźli się na celowniku ustawy nazywanej "piątką dla zwierząt", zakładającej m.in. zamknięcie ferm zwierząt futerkowych w Polsce. Chociaż ostatecznie ze względu na bunt rolników prace nad nią zawieszono, to pojawił się inny przepis pozwalający na zamykanie hodowli.
Według rozporządzenia weterynaryjnego w przypadku ujawnienia zakażenia koronawirusem u norek całe stado może zostać zlikwidowane. Hodowcy oburzają się, że taki przepis będzie pretekstem do likwidacji ferm - i to już z pominięciem zapisów "piątki dla zwierząt". Tymczasem po zamknięciu ferm norek w Danii ceny skór tych zwierząt zdrożały o 90 proc., na czym zaczynają zarabiać polscy hodowcy.