A może byłoby prościej, gdyby wprowadzić któryś ze stanów nadzwyczajnych i nie zastanawialibyśmy się, co jest dobrym rozwiązaniem prawnym, a co nie jest rozwiązaniem prawnym?
Byłoby prościej, logiczniej, no i przede wszystkim łatwiej.
Nie wiem, czy byłoby łatwiej, ale byłoby prawdziwej. W tym sensie, że właśnie dla takich sytuacji, z którymi mamy teraz do czynienia, jest przewidziana koncepcja stanu nadzwyczajnego.
My oczywiście ją historycznie kojarzymy z tragicznym stanem wojennym i być może jest jakiś taki psychiczny opór w każdym z nas, ażeby mówić o stanie nadzwyczajnym.
Ale pamiętajmy, że Konstytucja przewiduje wiele stanów nadzwyczajnych. Jednym z nich jest stan klęski żywiołowej.
Czyli między innymi sytuacja, kiedy mamy do czynienia z masowym występowaniem choroby zakaźnej. A przecież z taką sytuacją mamy teraz do czynienia.
Więc byłoby prawdziwiej, bo byłoby zgodniej z Konstytucją i tak jak być powinno.
Natomiast nie wiem, czy byłoby łatwiej. Dlatego, że samo wprowadzenie stanu nadzwyczajnego nie rozwiązuje problemu, który ten stan oczywiście spowodował.
Myślę, że mogłoby być bardziej także legalnie, bo problemy - o których rozmawiamy i państwo także rozmawiają - z legalnością pewnych rozwiązań są między innymi, związane właśnie z tym, że jakby z tą całą oprawą prawną walki z pandemią coś jest nie tak.
I od początku było nie tak. Problem jest oczywiście tylko taki, że ten stan już dawno powinien być już wprowadzony, bo największe szkody związane z jego niewprowadzeniem już zaistniały.
Niestety centrala naszego państwa zamiast zajmować się walką z pandemią, nie ogłosiła stanu nadzwyczajnego i była zaangażowana politycznie w wybory.
Co spowodowało, że jakby ten mechanizm nie zadziałał, bo on właśnie po to jest - on odsuwa wszystko na bok, mówi: nie walczymy o stołki, nie zajmujemy się polityką, walczymy z zagrożeniem.
No i teraz pytanie, czy jego wprowadzenie w tym momencie, skoro nie wprowadzono go wtedy, kiedy był najbardziej potrzebny, kiedy trwały przygotowania do pandemii, ma jeszcze sens?
Ale na pewno po to są właśnie stany nadzwyczajne, żeby z takimi sytuacjami sobie radzić. No, a może dlatego, że teraz wokół stanu nadzwyczajnego - jakiegokolwiek - jest bardzo nieprzychylna atmosfera?
Sondaż dla Wirtualnej Polski pokazuje, że aż ponad 46% ankietowanych jest przeciw wprowadzeniu takiego stanu. A tak - chociażby dla klęski żywiołowej - mówi 17,6%.
A dla stanu wyjątkowego 20 - niecałe 22%. Po prostu nie ma takiego przyzwolenia społecznego.
Wie pan, no, ja myślę, że jest to związane z tym, o czym powiedziałem wcześniej. Czyli właśnie z taką niechęcią i rozumieniem, że stan nadzwyczajny jest jakimś stanem skrajnego kryzysu państwa, w którym pojawia się jakieś zagrożenie.
Myślimy niestety o stanach nadzwyczajnych przez pryzmat stanu wojennego i tego, co się wtedy działo.
Myślę też, że nasze życie i nasze bezpieczeństwo nie może niestety zależeć od badań opinii publicznej.
Odważny rząd, który wie i dobrze definiuje zagrożenie, musi mieć odwagę podjąć decyzje, które nie raz są trudne.
I później wytłumaczyć społeczeństwu, że one jednak były potrzebne.
Ja myślę, że takiej debaty obecnie brakuje w Polsce. No, bo jest właśnie ta niechęć, dotycząca stanu nadzwyczajnego.
Wydaje mi się - ja jestem zwolennikiem po prostu tego, ażeby porządek prawny był szanowany.
Jeżeli Konstytucja mówi, że w przypadku klęski żywiołowej powinien zostać ogłoszony stan klęski żywiołowej, to tak powinno być.
Ja o tym mówiłem od początku tej całej pandemii. Dlatego właśnie, że tego się obawialiśmy.
To znaczy obawialiśmy się tego, że jeżeli ten stan nie zostanie wprowadzony - czyli będziemy udawać, że państwo funkcjonuje normalnie - to będzie zbyt dużo priorytetów, oprócz tego, jakim jest zwalczanie pandemii - i nie da się na tym skupić.
Moim zdaniem nawet gdyby większość polskich obywateli sprzeciwiała się wprowadzeniu stanu nadzwyczajnego, tak jak powiedziałem, mądry, odważny rząd, który dobrze definiuje zagrożenia, powinien powiedzieć, słuchajcie, trzeba to zrobić.
Bo nie mamy teraz czasu na nic innego. Nie mamy czasu na wybory, nie mamy czasu na politykę. Musimy chronić wasze życie i zdrowie.
I gdyby tak powiedziano, myślę - być może nawet te procenty, o których pan przed chwilą powiedział, byłyby inne.