Koronawirus na świecie. Zgubne upodobania kulinarne Chin. Uprzedzenia czy fakt?
Koronawirus jest winą Chińczyków i ich nawyków żywieniowych? W powszechnym przekonaniu tak właśnie jest. Jaka jest prawda?
08.04.2020 | aktual.: 08.04.2020 06:37
Kiedy mowa o międzykulturowych różnicach między Niemcami i Chinami, często cytowany jest dowcip: Chińczyk, który wrócił z Niemiec, opowiada z zachwytem w domu, jak ogromny wybór psiego i kociego mięsa jest w niemieckich supermarketach. Nie zauważył, że znalazł się przy półkach z karmą dla zwierząt... Dowcip potwierdza jedno z wielu uprzedzeń, jakie Europejczycy mają wobec Chińczyków, a mianowicie, że w Państwie Środka je się psy. To uprzedzenie nie jest bez podstaw, ale nie można go odnieść do całych Chin, bowiem nie we wszystkich restauracjach w karcie znaleźć można psie mięso. Ale faktycznie czworonogi, specjalnie hodowane do celów spożywczych, często są składnikiem regionalnych potraw.
Lecz od kiedy psy i koty na zachodnią modłę stają się domowymi zwierzętami chińskich rodzin, coraz głośniej krytykuje się, że nie można przecież jeść swoich ulubieńców. Np. w Yulin na południowym zachodzie Chin od roku 2009 corocznie w okresie przesilenia letniego odbywa się festyn psiego mięsa. Przeciwko imprezie tej regularnie protestowali obrońcy praw zwierząt. W roku 2017 magistrat Yulin zabronił sprzedaży mięsa psów, lecz organizacje praw zwierząt w dalszym ciągu donoszą, że mięso to jest handlu i jest konsumowane. Jak na dłoni widać, że przepisy to jedna sprawa, a ich przestrzeganie to druga.
Zakaz handlu dzikimi zwierzętami
Po wybuchu pandemii koronawirusa w prowincji Hubei w centralnych Chinach, pekiński rząd w błyskawicznym tempie pod koniec lutego br. uchwalił zakaz polowania, transportu, handlu i spożywania dzikich zwierząt. Wyjątkiem były już uznane gatunki zwierząt jak gołębie czy króliki. Naukowcy przypuszczali wtedy, że to nietoperze były źródłem zakażenia koronawirusem. To, że wirusy coraz częściej z dzikich zwierząt przenoszą się na człowieka, nie jest ani niczym nowym, ani żadnym chińskim ewenementem. Już w roku 2008 niemiecki wirusolog Christian Drosten po epidemii SARS w ramach projektu badawczego odkrył, że koronawirusy stwierdzono także w organizmach nietoperzy występujących w Niemczech. Problemem jest bowiem nie tylko jedzenie jakichś zwierząt czy dewastacja ich naturalnego środowiska, lecz także coraz częstsze bezpośrednie kontakty człowieka z dzikimi zwierzętami.
Światowa społeczności powinna naciskać na to, żeby zamknięte zostały targi dzikich zwierząt dla unikania pandemii w przyszłości - postuluje Elizabeth Maruma Mrema, sekretarz generalna oenzetowskiej Konwencji ws. Różnorodności Biologicznej w artykule na łamach "Guardiana".
Chiny nie są też jedynym niechlubnym przykładem. Ebola w Afryce Zachodniej czy wirus Nipah w Malezji przeniosły się także z dzikich zwierząt na człowieka.
Wbrew tradycji
Lecz takie restrykcje byłyby całkowicie wbrew chińskiej tradycji. Już od czasów filozofa Mencjusza wiadomo, że dzikie stworzenia były popularnymi składnikami chińskiej kuchni. Mencjusz, słynny następca Konfucjusza żył w III w p.n.e. W swoich filozoficznych wywodach rozważał np. o tym, jak trudny jest wybór: "Lubię ryby i lubię łapy niedźwiedzie. Kiedy nie da się tego pogodzić, zostawiam ryby i wybieram łapy niedźwiedzie. Kocham życie i kocham obowiązki, ale kiedy nie mogę tego pogodzić, zostawiam życie i wypełniam obowiązki“. Łapy niedźwiedzie w chińskiej tradycji należą do ośmiu drogocennych skarbów. Substancje ziołowe, zwierzęce i mineralne uważane są w Tradycyjnej Medycynie Chińskiej (TCM) od tysięcy lat za środki lecznicze. Jednak skuteczność chińskiej medycyny ziołowej jest słabo przebadana i udokumentowana, a poza tym na zachodzie istnieją obawy odnośnie nielegalnego handlu i transportu zagrożonych gatunków, takich jak nosorożce i tygrysy oraz traktowania specjalnie hodowanych do tych celów zwierząt np. niedźwiedzi.
Specjaliści TCM wielu substancjom używanym w tej tradycyjnej medycynie nadawali wielce obiecujące nazwy, jak się przypuszcza w celach reklamowych. I tak np. odchody nietoperzy określa się jako "YeMingSha", co oznacza "drogocenny piasek świecący nocą“. O tym, że w odchodach tych mogą znaleźć się śmiertelne dla pacjenta wirusy, lekarze TCM być może nie wiedzieli. Generalnie obowiązuje tam zasada, że im rzadziej występuje jakaś substancja, tym jest ona cenniejsza. Przykładem tego może być np. nielegalny handel rogami nosorożców.
Najzwyklejszy głód
To, że dzikie stworzenia mogły wejść do salonowej kuchni, Chiny zawdzięczają ostatniej dynastii cesarzy Qing (1644-1919). Pochodzący z Mandżurii Dżurdżeni wnieśli wiele dzikich zwierząt do chińskiego jadłospisu - wyjaśnia chiński etnolog WeiShuihua, będący autorem książki o spożywaniu naturalnych produktów. Cytuje on z klasycznej XVIII-wiecznej powieści "Sen czerwonej komnaty", gdzie podczas uczty na powitanie wiosny podano 30 jeleni, 50 piżmowców, 50 saren, 20 świń, 20 dzikich kóz, 20 par łap niedźwiedzich, 50 funtów strzykw, 50 sztuk ozorków sarnich, 20 funtów ścięgien jeleni i jeszcze dużo więcej.
Po powstaniu Chińskiej Republiki Ludowej w 1949 r. kraj ten dotknęła najpierw trwająca trzy lata susza. Potem przyszły fatalne polityczne decyzje Mao Zedonga, które śmiercią głodową przypłaciło 45 mln ludzi. W dramatycznej sytuacji ludzie jedli wszystko, co tylko znaleźli.
Koniec niedostatku
Dopiero w ubiegłych 30 latach, dzięki szybkiemu wzrostowi gospodarczemu, bieda przestała dręczyć Chiny. Lecz coraz większy dobrobyt powodował też zwiększoną konsumpcję mięsa dzikich zwierząt. Stało się ona bowiem symbolem społecznego statusu i tymczasem ta gałąź handlu stała się ważnym elementem rynku. Kiedy Shenzhen zapowiedziało wprowadzenie od 1 maja 2020 zakazu spożycia mięsa kotów i psów, w mediach społecznościowych pojawiła się krytyka przede wszystkim ze strony producentów psiego mięsa. Twierdzili oni, że miasto rezygnuje z istotnego elementu chińskiej kultury kulinarnej.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Koronawirus na świecie. Mapa zagrożenia
W internecie dostępna jest mapa, która pokazuje, jaka jest skala problemu i dokąd już dotarł wirus. Interaktywna mapa dostępna jest TUTAJ.