Koronawirus. Kwarantanna z zakażonym nie musi kończyć się zarażeniem domowników. Wyjaśniamy
Zakażony koronawirusem w izolacji, osoby z kontaktu - w kwarantannie. Wszyscy w jednym domu. Można w tej sytuacji uniknąć zakażenia nawet mimo kontaktu z chorym. Tak było w przypadku pani Ewy. Wyjaśniamy, jak to działa.
Hania, 10-letnia córka Ewy Dawidowskiej, zaraziła się koronawirusem na obozie na przełomie czerwca i lipca. O tym, że doszło do zakażenia jednego z uczestników wycieczki, rodzina dowiedziała się 8 lipca, dwa dni po powrocie do domu.
- Wykonałyśmy prywatnie test, ponieważ od czasu zakończenia obozu do telefonu z sanepidu Hania miała kontakt z minimum 20 osobami. Wynik testu otrzymaliśmy po trzech dniach, był pozytywny. Na Hanię nałożono izolację, a na mnie i syna kwarantannę domową - opowiada pani Ewa. Zaraz po tym, jak Hania okazała się "plusem", wykonano test pani Ewie i jej synowi. Oboje byli "minusami", ale kwarantannę musieli odbyć.
Incydent w MEN. Joanna Scheuring-Wilegus: nie miałabym oporów, by taki napis wykonać
Koronawirus. Zasady domu
Jakie zasady obowiązywały w domu? - Każde z nas spało w innym pomieszczeniu. Posiłki przygotowywałam dla wszystkich, ale każde z nas brało swój i szło do swojego pokoju. Dodatkowo dezynfekowałam toaletę i prysznic po korzystaniu przez dzieci - opowiada pani Ewa.
Przyznaje, że najgorzej całą izolację zniosła Hania, która nie miała żadnego kontaktu z rodziną. - Narzekała, brakowało jej przytulania. Koronawirusa przeszła bezobjawowo, ale psychicznie bardzo się to na niej odbiło - wyjaśnia kobieta.
Zdradza też, że przy dezynfekcji nie zakładała maseczki ani rękawiczek. - Przyznaję, chciałam też zachorować, żeby być bliżej Hani. Co więcej, byłam po poważnej operacji i lekarze mówili mi, że przy mojej obniżonej odporności zakażenie nadejdzie lada dzień. Tak się nie stało - podsumowuje pani Ewa. Mówi też, że jej córka miała kontakt z chorym na raka dziadkiem - jeszcze zanim dowiedziała się o zakażeniu, ale już po obozie. - Ojciec jest zdrowy, nie zaraził się - mówi pani Ewa.
Koronawirus. Bliski kontakt, brak zakażenia. Jak to możliwe?
Tomasz Komorowski, ratownik, który codziennie ma kontakt z osobami zakażonymi koronawirusem, tłumaczy: - Nieraz jest tak, że jedna osoba ma grypę, przeziębienie, a pozostali domownicy są zdrowi. Podobnie moim zdaniem jest w przypadku koronawirusa.
- Najprawdopodobniej dane układy odpornościowe były odporne na atak wirusa. Osoby te mogły też przejść COVID nawet o tym nie wiedząc i mają już przeciwciała - dodaje.
Podkreśla jednak, że jego zdaniem, żyjąc przez 14 dni z jedną osobą w jednym pomieszczeniu, uniknąć koronawirusa raczej się nie da. - Inaczej jest w domu, w którym można się właśnie odizolować w oddzielnych pomieszczeniach i nie ma się kontaktu z zakażonym 24/7 - podsumowuje.
"Wynik testu mógł być fałszywie dodatni"
- Przyczyny takiej sytuacji mogą być różne - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Robert Górski, lekarz pogotowia w Zielonej Górze.
Po pierwsze, jak mówi, osoba z dodatnim testem na COVID może właściwie się izolować od pozostałych domowników. - Może również wystąpić sytuacja, w której do zakażenia doszło dużo wcześniej, jego przebieg był bezobjawowy, a testy są na tyle czułe, że wykrywają resztki wirusa, ale osoba z dodatnim wynikiem testu nie jest już w stanie zarazić innych osób - wyjaśnia lekarz.
- Kolejna opcja jest taka, że domownicy przechorowali COVID-19 wcześniej, mają ujemny wynik testu na antygen koronawirusa, ale wytworzyli przeciwciała, które chronią ich przed ponownym zakażeniem. Możliwy jest również wariant, w którym wynik testu jest fałszywie dodatni i do zakażenia osoby izolowanej wcale nie doszło - podsumowuje.
Koronawirus w Polsce przybiera na sile. Padł kolejny rekord. W piątek Ministerstwo Zdrowia poinformowało, że w ostatnich 24 godzinach przybyło nam 2292 zakażonych koronawirusem.