Koronawirus. Kontrola w szpitalu w Poznaniu po materiale "Uwagi"
Prokuratura Okręgowa w Poznaniu wszczęła postępowanie, które ma zweryfikować informacje, przedstawione w programie "Uwaga". Chodzi o doniesienia o wstrząsającej sytuacji w szpitalu im. Józefa Strusia w Poznaniu.
Materiał reporterów programu "Uwaga!" opowiada o dramatycznej sytuacji w Wielospecjalistycznym Szpitalu Miejskim im. Józefa Strusia w Poznaniu. Placówka od kilku miesięcy funkcjonuje jako covidowa. Według relacji, które przedstawiono w materiale TVN wynika, że personel nie radzi sobie z sytuacją.
Po materiale w szpitalu wszczęto kontrolę. - Prokuratura prowadzi postępowanie sprawdzające w celu weryfikacji informacji i okoliczności przekazanych w materiale filmowym. Ale na razie jest to postępowanie sprawdzające - powiedział PAP rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu prok. Łukasz Wawrzyniak.
Zaznaczył, że ponieważ postępowanie jest na początkowym etapie, śledczy nie zdradzą, jakie czynności planują wykonać.
We wtorek na sesji Rady Miasta Poznania kontrolę i wyjaśnienie przedstawionych w materiale sytuacji zapowiedział prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak. Wyjaśnienie sytuacji pacjentów w tym szpitalu zapowiedział także NFZ.
Do reportażu odnieśli się także dyrekcja i pracownicy szpitala. Autorom materiału zarzucili manipulację, nierzetelność i brak wiedzy. Przekonują, że nie jest prawdą, by pacjenci pozostawali w nocy bez opieki ani monitorowania ich stanu zdrowia. Są rozważane kroki prawne w tej kwestii ze strony szpitala.
Wstrząsające relacje
Według osoby, która wypowiada się w materiale telewizyjnym "pacjenci umierają w nocy, ponieważ nie otrzymują pomocy, mimo wołania i krzyków". Jeden z chorych twierdzi, że od godz. 23 do 5:30 na oddziale nie ma nikogo, są tylko pacjenci.
Jakub Dreczka z "Uwagi" przekonywał, że jego materiał nie jest żadną manipulacją, a bohater reportażu sam przebywał na tym oddziale przez 15 dni. W tym czasie nagrał różne sytuacje, które miały miejsce.
- Wołania o pomoc i leżenie na ziemi to nie są jakieś wyjątki. To nie jest manipulacja, my pokazaliśmy rzeczywistość poprzez pacjentów, którzy się do nas zgłosili z prośbą o pomoc - mówił Dreczka.