PolskaKoronawirus. Handlarz bronią nie zwraca zaliczki. Nie ma pieniędzy

Koronawirus. Handlarz bronią nie zwraca zaliczki. Nie ma pieniędzy

Spółka E&K, należąca do Andrzeja Izdebskiego, wciąż nie zwróciła reszty zaliczki, jaką dostała od Ministerstwa Zdrowia na zakup respiratorów. Stara się przy pomocy różnych prawnych zabiegów opóźnić wypłatę środków. Powód - jak wynika z ustaleń mediów jest banalny - firma nie ma pieniędzy.

Koronawirus. Handlarz bronią nie zwraca zaliczki. Nie ma pieniędzy - zdjęcie ilustracyjne
Koronawirus. Handlarz bronią nie zwraca zaliczki. Nie ma pieniędzy - zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © PAP | Darek Delmanowicz
Violetta Baran

11.12.2020 | aktual.: 02.03.2022 20:02

Przypomnijmy, że 14 kwietnia Ministerstwo Zdrowia zawarło ze spółką E&K umowę na dostawę 1241 respiratorów. Resort miał za nie zapłacić 44,5 mln euro. Już kilka godzin po podpisaniu umowy - jak przypomina katowicka "Gazeta Wyborcza" - resort wypłacił Izdebskiemu 35 mln euro zaliczki.

Jak się wkrótce okazało, właścicielem firmy jest Andrzej Izdebski. Figuruje on na oficjalnej czarnej liście ONZ, zawierającej nazwiska osób, które handlowały bronią z krajami objętymi embarg,

Pierwsze respiratory spółka E&K miała dostarczyć jeszcze w kwietniu, kolejne w maju i w czerwcu. Tymczasem pierwszych 50 urządzeń trafiło do magazynu Agencji Rezerw Materiałowych w Lublińcu dopiero w czerwcu. Co więcej, nie był to typ respiratorów wymienionych w załączniku do umowy.

Firma Izdebskiego dostarczyła łącznie tylko 200 urządzeń. Zwróciła też kilkanaście milionów zaliczki.

30 czerwca ministerstwo mogło zażądać zwrotu pozostałej brakującej kwoty. Zamiast jednak złożyć wezwanie do zapłaty, urzędnicy (wtedy jeszcze pod wodzą Łukasza Szumowskiego) prowadzili z Izdebskim negocjacje i w połowie sierpnia zawarli porozumienie.

Zgodnie z porozumieniem Izdebski miał zwrócić pieniądze do 31 października. Termin zwrotu jednak upłynął, a pieniądze nie trafiły na rachunek wierzyciela. Ministerstwo uzyskało więc korzystne dla siebie dwa nakazy zapłaty.

Pierwsze orzeczenie zapadło 16 listopada. Sąd nakazał w nim spółce E&K zapłacenie w terminie dwóch tygodni od doręczenia nakazu zwrot 12 mln euro wraz z odsetkami liczonymi od 15 sierpnia. Zasądził też od E&K 7,2 tys. zł z tytułu kosztów sądowych i 50 tys. zł z tytułu brakującej opłaty od pozwu.

Do wypłaty pieniędzy jednak nie doszło. Firma E&K postanowiła się odwoływać. „W dniu 30 listopada 2020 r. pełnomocnik pozwanego złożył wniosek o uzasadnienie postanowienia o kosztach, zawartego w nakazie zapłaty. W dniu 7 grudnia 2020 r. pozwany złożył zarzuty od nakazu zapłaty” - poinformowała w e-mailu "Gazetę Wyborczą" Sylwia Urbańska, rzeczniczka prasowa ds. cywilnych Sądu Okręgowego w Warszawie.

Jak wynika z ustaleń katowickiej "Gazety Wyborczej" firma Izdebskiego nie płaci, bo nie ma pieniędzy.

Dziennikarze skontaktowali się z Andrzejem Izdebskim. Ten nie chciał jednak tłumaczyć powodów opóźnienia w płatności. - Nie mam ochoty rozmawiać z mediami. Tyle nakłamaliście na mój temat, że wystarczy - stwierdził w rozmowie z "GW".

Źródło: "Gazeta Wyborcza"

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (30)