Koronawirus. 224. dzień epidemii. Lekarz nadal "zabezpieczony" maską do nurkowania
Gdy na początku pandemii koronawirusa w Polsce brakowało specjalistycznego sprzętu, lekarze korzystali nawet z przerobionych masek do nurkowania. Jednak na zdjęciach z Lublina widać taką maskę w użyciu także teraz. Sprawdziliśmy dlaczego.
14.10.2020 05:45
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Sposób na przeróbkę maski do nurkowania wymyślono w pierwszych tygodniach epidemii, gdy w polskich szpitalach brakowało podstawowego sprzętu ochronnego. Okazuje się, że prowizorka przetrwała do dziś. Mamy 224. dzień epidemii i wydawałoby się, że po zapewnieniach rządzących polityków o dobrym przygotowaniu na drugą falę COVID-19, nie będzie okazji do stosowania takich rozwiązań.
Tymczasem w klinice intensywnej terapii szpitala w Lublinie lekarze chronią się przed koronawirusem, zakładając maski do nurkowania - wynika z serii nowych zdjęć opublikowanych przez fotoreportera Jacka Szydłowskiego. Widoczne na głowie lekarza "uszy" to popularne filtry używane w respiratorach. Polscy majsterkowicze opracowali "przejściówkę" - element łączący ujście rurki do oddychania z filtrami.
Kulisy walki z epidemią. Amatorski wynalazek nadal w użyciu
Zapytaliśmy szefów Szpitala Klinicznego nr 1 w Lublinie, czy stosowanie masek do nurkowania jest związane z ewentualnymi brakami profesjonalnych masek ochronnych w klinice intensywnej terapii. Nie otrzymaliśmy oficjalnego stanowiska.
- W tym wypadku osoba używająca tej maski nie toleruje maski jednorazowej. Użyta maska nie stwarza zagrożenia ani dla personelu, ani dla pacjenta - poinformował Marek Majewski, zastępca dyrektora ds. medycznych SPSK Nr 1 w Lublinie.
Jeden z pracowników oddziału wyjaśnił w rozmowie z WP, że nakładanie masek do nurkowania to wybór samych lekarzy. - Do strefy pacjentów COVID-19 wchodzi się na kilka godzin. Mamy maski FFP2, jednak maski nurkowe dają większą swobodę i komfort pracy - powiedział pracownik kliniki.
Przeciwny stosowaniu amatorskich produktów na obecnym etapie epidemii jest dr Dariusz Maciejewski, krajowy konsultant w dziedzinie intensywnej terapii. - Opracowanie prostych respiratorów czy innych zabezpieczeń było wspaniałą akcją społeczną, pokazującą solidarność z lekarzami. Musimy jednak polegać na profesjonalnym sprzęcie - ocenił dr Maciejewski.
Ostrożnie na temat wykorzystywania masek nurkowych w szpitalach wypowiadali się przedstawiciele sieci sklepów sportowych Decathlon. "Przekształcenia maski wymagają atestów i zezwoleń na zastosowanie jako środek ochrony osobistej" - ostrzegli.
Koronawirus. "Przespaliście czas na przygotowania"
Dodajmy, że w sprawie przygotowań rządu do drugiej fali epidemii koronawirusa trwa publiczna wymiana ostrych zdań pomiędzy środowiskiem lekarzy a politykami. Organizacja lekarzy Porozumienie Rezydentów zarzuca decydentom, że przespali kilka miesięcy, które należało poświecić na przygotowanie służby zdrowia do pomocy tysiącom nowych chorych.
W mediach społecznościowych opublikowali serię zdjęć dokumentujących prowizorkę w szpitalach. W oddziałach pospiesznie adaptowanych na przyjęcie pacjentów z COVID-19 ma brakować maseczek i kombinezonów ochronnych, nie są wydzielone strefy dla zakażonych.
Wicepremier Jacek Sasin zarzucił lekarzom, że część z nich ze strachu nie chce zaangażować w walkę z pandemią. - Oczywiście występują problemy, tym problemem jest, chociażby zaangażowanie personelu medycznego, lekarzy (...) Część z nich tych obowiązków wykonywać nie chce. Naturalny, ludzki strach, ale on w środowisku lekarskim nie powinien występować - powiedział w rozmowie z Polskim Radiem.
Komentując stan przygotowań do wzrostu zakażeń wicepremier, podkreślił: "dysponujemy odpowiednią liczbą łóżek szpitalnych, respiratorów oraz innych środków medycznych".
"Do rządzących powoli dociera, że sytuacja w ochronie zdrowia była ciężka, a teraz stała się bardzo poważna. Zamiast przyznać, "rząd przespał lato", mówią, "lekarze się boją". Gdy spojrzy się na kolejkę pacjentów na SOR, liczbę sprawnych respiratorów, "zapasy" leków, na ministerialną taktykę gaszenia pożarów zamiast przygotowania i kompleksowych planów, to można odczuwać strach" - czytamy w komentarzu Porozumienia Rezydentów.