Kopacz: niedługo kalendarz wyborów w PO, będę kandydować na szefa partii
Trzeba mieć w sobie pokorę. Nie uciekam od weryfikacji - mówiła po posiedzeniu zarządu Platformy Obywatelskiej szefowa partii Ewa Kopacz. Dodała, że będzie kandydować w kolejnych wyborach na przewodniczącego PO. Zapowiedziała: - Chcemy zaproponować Polakom nową Platformę.
W dniu poprzedzającym inaugurację Sejmu nowej kadencji ma raz jeszcze zebrać się zarząd PO, który zajmie się obsadą stanowisk w Sejmie, w tym przewodniczącego klubu i wicemarszałka. Mowa ma być również o tym kto podczas najbliższego posiedzenia Rady Krajowej zostanie wybrany na nowego sekretarza generalnego Platformy. Poprzedni, Andrzej Biernat zrezygnował latem z pełnienia tej funkcji; nie startował też w wyborach.
Nieoficjalnie część członków zarządu PO zapowiada, że na posiedzeniu Rady sprzeciwi się wyborom nowych władz kół, powiatów i regionów i będzie optować jedynie za rozpisaniem wyborów nowego przewodniczącego. Takie głosy słychać m.in. wśród tych obecnych szefów regionów, którzy w wyborach parlamentarnych nie dostali "jedynek" na listach w swych okręgach.
We wtorek po południu obradował zarząd krajowy Platformy - posiedzenie poświęcone było głównie wyborom parlamentarnym, które wygrał PiS z wynikiem 37,58 proc., co dało tej partii 235 mandatów i samodzielną większość w nowym Sejmie. PO otrzymała 24,09 proc. - 138 mandatów.
- Odbyliśmy posiedzenie zarządu krajowego, z mojej inicjatywy. Uważam, że konieczne, kiedy partia, która osiem lat rządzi, przegrywa wybory. Dobrze więc, że spotkałam się z szefami regionów, którzy odpowiedzialni za swoja kampanię, w swoich okręgach wyborczych, bardzo merytorycznie podsumowali ta kampanię - powiedziała dziennikarzom szefowa Platformy.
Zapewniła, że jej partia wyciągnęła wnioski z wyborów. - Chcemy być i na pewno będziemy jako największy klub opozycyjny liderem opozycji. Będziemy też oczywiście patrzeć rządzącym na ręce, przypominać obietnice składane w kampanii wyborczej. Chcemy być jednocześnie bardzo konstruktywną, merytoryczną opozycją - zadeklarowała Kopacz.
Szefowa PO poinformowała, że w dniu pierwszego posiedzenia nowego Sejmu zbierze się Rada Krajowa Platformy. Wyjaśniła, że termin ten ma związek ze zmianami w składzie Rady, które nastąpią po zaprzysiężeniu nowych posłów PO. Zgodnie ze statutem tej partii, w skład Rady wchodzą m.in. parlamentarzyści. - Dlatego też po zaprzysiężeniu i najlepiej kiedy to będzie w tym dniu, kiedy będzie zaprzysiężenie, czyli pierwsze posiedzenie Sejmu zbierze się Rada Krajowa" - mówiła liderka PO.
Według niej, Rada ma przyjąć harmonogram wyborów nowych władz ugrupowania - począwszy od kół, poprzez powiaty, regiony, aż do stanowiska przewodniczącego, którego zgodnie ze statutem partii, wybierają wszyscy jej członkowie w wyborach powszechnych. - Ponieważ Platforma zadeklarowała, że wyciągnęła wnioski ze swojej kampanii, z ostatnich lat swoich rządów, to chcemy zaproponować wyborcom, Polakom, nową Platformę, a więc będziemy się weryfikować - oświadczyła Kopacz.
Zapowiedziała, że stanie do wyścigu wyborczego o funkcję szefa PO. Obecnie jest pełniącą obowiązki przewodniczącej Platformy. Kierownictwo partii objęła po rezygnacji Donalda Tuska, który latem zeszłego roku został wybrany na szefa Rady Europejskiej. Według Kopacz, do wyścigu wyborczego po fotel lidera staną też "wszyscy ci, którzy będą chcieli zaproponować dobre rozwiązanie i dobry plan na przyszłość dla Polek i Polaków, ale też dla Platformy jako formacji".
Pytana o opinie swych partyjnych kolegów, m.in. Radosława Sikorskiego, którzy sugerowali, że powinna zrezygnować z kierowania PO, Kopacz odparła: "paru znam takich dość wybitnych polityków, którzy rządzą dużymi partiami i jakoś nie słyszałam, że ich dopingowano przez ostatnie lata, żeby składali rezygnacje". - Myślę, że taka dobrą weryfikacją będą wybory - dodała.
Z rozmów PAP z członkami zarządu wynika, że w PO nie ma zgody co do tego, że wybierane powinny być władze partyjne wszystkich szczebli. - Nie mam wcale przekonania, że dojdzie do wyborów władz w kołach, powiatach i regionach. Wydaje mi się, że nie ma takiej potrzeby. Póki co wybory powinny odbyć się na Podkarpaciu, bo tam nie ma szefa - powiedział PAP jeden z liderów regionalnych. Obecnie obowiązki szefa PO na Podkarpaciu pełni Jan Tomaka, w czerwcu tego roku zastąpił na tej funkcji b. wiceministra infrastruktury Zbigniewa Rynasiewicza, który podjął decyzję o wycofaniu się z polityki.
Zdaniem innego z szefów regionów, z którymi rozmawiała PAP, pomysł Kopacz, by przeprowadzić wybory władz wszystkich szczebli ma służyć "odwleczeniu w czasie" wyłonienia nowego przewodniczącego. - Jestem przekonany, że nie będzie takiej decyzji - dodał, zaznaczając, że pogląd ten podziela większość członków zarządu. - Sądzę, że na Radzie będzie tak samo - podkreślił rozmówca PAP.
Polityk nie krył przy tym, że jest zwolennikiem zmiany szefa partii. - Kopacz ma w ogóle słabe poparcie w Platformie, wkurzenie na nią jest powszechne - dodał. Nie chciał jednak odpowiedzieć na pytanie kogo widziałby w roli następcy Kopacz. - Możliwości jest kilka - stwierdził jedynie.
W kontekście wyboru nowego szefa PO padają m.in. nazwiska: szefa MSZ Grzegorza Schetyny, jego zastępcy w resorcie spraw zagranicznych Rafała Trzaskowskiego oraz wicepremiera, szefa MON Tomasza Siemoniaka. Siemoniak pytany o możliwość ubiegania się o przywództwo w Platformie zastrzegł w poniedziałek w rozmowie z radiową Trójką, że mógłby podjąć taką decyzję jedynie w przypadku, gdyby z ubiegania się o kierownictwo w PO zrezygnowała Kopacz. Podkreślał też, że obecna premier jest bardzo dobrym liderem partii.
Kopacz pytana po posiedzeniu zarządu o to jakie błędy Platforma popełniła w kampanii wyborczej, powiedziała, że być może jej ugrupowanie powinno było "bardziej promować swój program", który jednak - zaznaczyła - "wcale nie był prostym programem".
Marta Rawicz