PolskaKonwojent ukradł 8 mln zł i ukrywał się przez ponad pół roku. Kulisy "skoku stulecia"

Konwojent ukradł 8 mln zł i ukrywał się przez ponad pół roku. Kulisy "skoku stulecia"

• Krzysztof W., który latem w Swarzędzu ukradł 8 mln zł, zanim zatrudnił się jako konwojent, nie tylko ogolił głowę i zapuścił brodę, ale nawet celowo znacząco przybrał na wadze
• Za udział w zorganizowanej grupie przestępczej i przywłaszczenie tak dużej sumy pieniędzy grozi mu do 10 lat więzienia
• W sprawę zamieszany jest także wiceprezes firmy ochroniarskiej poszukiwany listem gończym
• Cały czas nie wiadomo, co się stało ze zrabowanymi pieniędzmi

Konwojent ukradł 8 mln zł i ukrywał się przez ponad pół roku. Kulisy "skoku stulecia"
Źródło zdjęć: © KWP w Poznaniu
Zenon Kubiak

W poniedziałek rano policja poinformowała, że udało się zatrzymać mężczyznę, który 10 lipca pracując pod fałszywym nazwiskiem jako konwojent ukradł 8 mln zł i zniknął bez śladu. Teraz znamy już więcej szczegółów tej niezwykłej sprawy.

Wiadomo, że zatrzymany to 46-latek, który z zawodu jest krawcem. Policja jednak nie zdradza, czym zajmował się przez ostatnie pół roku, które minęły od rabunku. Co ciekawe, mężczyzna wygląda dziś zupełnie inaczej niż na nagraniach z monitoringu z dnia skoku, opublikowanych przez policję wraz z komunikatem o jego poszukiwaniach.

- Mężczyzna zanim zatrudnił się jako konwojent, nie tylko ogolił głowę i zapuścił brodę, ale też zażywał różnego rodzaju suplementy diety, dzięki którym znacząco przybrał na wadze. Dziś wygląda zupełnie inaczej. Ma włosy, zgolił brodę, jest szczupły – mówi Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy wielkopolskiej policji

Jak w takim razie udało się wpaść na jego ślad? Tego śledczy na razie nie ujawniają, zapewniają jednak, że zgromadzony materiał dowodowy jest na tyle mocny, że mają pewność, iż Krzysztof W. to poszukiwany sprawca. Wiadomo jedynie, że obciążają go m.in. znalezione w jego domu przedmioty – wiatrówka wyglądająca jak prawdziwy pistolet oraz amunicja do broni myśliwskiej i bojowej.

- Sąd nie miał wątpliwości i przychylił się do wniosku prokuratury o nakaz jego tymczasowego aresztowania. Grozi mu do 10 lat więzienia – mówi Magdalena Mazur-Prus, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Krzysztof W. to jedna z trzech osób, którym postawiono zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Pozostałe dwie to wciąż poszukiwani Mariusz K. oraz Grzegorz Łuczak. Ten ostatni jest poszukiwany listem gończym, dlatego śledczy podali jego nazwisko do publicznej wiadomości.

- Grzegorz Łuczak to wiceprezes firmy ochroniarskiej, w której był zatrudniony pod fałszywym nazwiskiem Krzysztof W. – zdradza Andrzej Borowiak. – W ramach prowadzonego śledztwa wysłano do niego wezwanie, aby stawił się na przesłuchanie. Były jednak problemy z ustaleniem miejsca jego pobytu, mężczyzna zaczął się ukrywać, stąd już jakiś czas temu pojawiło się podejrzenie, że musi mieć on związek ze sprawą – dodaje.

Obraz
© Poszukiwany Grzegorz Łuczak (fot. Policja)

Wcześniej, bo już we wrześniu policja zatrzymała w Łodzi cztery inne osoby mające swój udział w przygotowaniu i przeprowadzenia skoku. Ani one, ani Krzysztof W. nie przyznają się do winy. Jak mówi prokurator Magdalena Mazur-Prus, wszyscy przedstawiają wersję zdarzeń korzystną dla siebie.

A co ze zrabowanymi ośmioma milionami złotych? We wrześniu przy okazji pierwszych czterech zatrzymań udało się odzyskać jedynie ok. 100 tys. zł. Resztę spodziewano się znaleźć wraz ze sprawcą, ale w domu Krzysztofa W. jej nie natrafiono na zrabowane pieniądze.

- Ustalamy, czy pieniądze są gdzieś ukrywane w formie gotówki, czy może zostały ulokowane w jakichś inwestycjach – mówi Borowiak.

Przypomnijmy, że Krzysztof W. zatrudnił się w firmie ochroniarskiej na podstawie fałszywych dokumentów wystawionych na nazwisko Duda. Pracował jako konwojent przez rok, nie wzbudzając żadnych podejrzeń i czekając na okazję do kradzieży. Nie tylko przed zatrudnieniem zmienił swój wygląd, ale też przez cały ten czas pracował w rękawiczkach, aby nie pozostawiać nigdzie swoich odcisków palców i by jeszcze trudniej było wpaść na jego trop.

Policjanci przyznają, że nie mieli wcześniej do czynienia z taką metodą działania, która bez wątpienia wymagało nie tylko bardzo wielu przygotowań, ale też finezji i kreatywności.

Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (246)