Konwencja Platformy. Politolog ocenia wystąpienie Tuska
- "Profesor" Donald Tusk wygłosił wykład o tym, żeby jego partia zajęła się realnymi problemami ludzi, na przykład drożyzną, i zaprzestała happeningów na granicy oraz wygadywania głupot, które obrażają większość wyborców - mówi Wirtualnej Polsce Marek Migalski. Zdaniem politologa wystąpienie przewodniczącego PO miało zdyscyplinować partię.
- Wystąpieniem na konwencji Donald Tusk przesuwał Platformę do środka sceny politycznej, do centrum. Na pewno nie w kierunku lewicy. Próbował przerwać marsz w lewą stronę, który miał miejsce podczas wcześniejszego przywództwa. Próbował też zdyscyplinować partię, która ostatnio skupiała się na ekscesach posła Franciszka Sterczewskiego i wypowiedziach posła Sławomira Nitrasa - mówi WP Marek Migalski.
- Jeśli się chce bronić praw mniejszości, to trzeba mieć większość. I przestać obrażać obecną większość. Trzeba uznać, że Polacy w niektórych sprawach uważają inaczej niż poseł Sterczewski. Jeśli chce się rządzić Polakami, to trzeba zmienić ich opinię. Na ich zmianę Platforma - w moim przekonaniu - nie ma czasu, ani ochoty, więc próbuje się dostosować do nastrojów społecznych - uważa Migalski.
Jego zdaniem, Tusk wyraźnie zaznaczył linię sporu z obecną władzą. - Drożyzna, czyli warunki bytowe życia Polaków oraz groźba wyprowadzenia Polski z Unii Europejskiej. Chleb i Unia. Chleb jako symbol drożyzny. A Unia jako pole, na którym Tusk chce ostatecznie stoczyć bój z Kaczyńskim. Stąd pomysł zmiany konstytucji i zapisu w niej, że wypowiedzenie umowy dotyczącej naszej obecności w Unii Europejskiej wymaga większości dwóch trzecich. A nie zwykłej większości, jaką obecnie dysponuje PiS - mówi politolog.
Przypomnijmy, podczas sobotniej konwencji Platformy Obywatelskiej w Płońsku, Tusk mówił, że Polska jest obecnie "na granicy" przynależności do Unii i przypomina to sytuację w Wielkiej Brytanii przed referendum.
- PiS w sprawie UE chce jednak Polakom "namieszać w głowach", dlatego po antyunijnych deklaracjach nagle się z nich wycofuje i deklaruje poparcie dla UE - mówił przewodniczący PO.
Zdaniem Tuska obecnie - żeby wyprowadzić Polskę z Unii - "wystarczy jedno nocne głosowanie" i nawet zwykła większość głosów.
- Propozycja jest bardzo prosta - powiedział Tusk, zwracając się do szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Wyjaśnił, że można zmienić jeden zapis w konstytucji. Przypomniał, że artykuł 90. zakłada, że umowę międzynarodową - na podstawie której Polska może przekazać organizacji międzynarodowej lub organowi międzynarodowemu kompetencje organów władzy państwowej w niektórych sprawach - ratyfikuje się większością 2/3 w parlamencie.
- Wpiszmy do konstytucji, że wypowiedzenie takiej umowy też wymaga większości 2/3. To jest bardzo proste przedsięwzięcie - podkreślał Tusk.
Zaapelował również do członków Platformy o "powagę i odpowiedzialność". - Naszym przeciwnikiem nie są instytucje, nie jest wojsko czy policja, tylko zła władza, która psuje te instytucje, która niszczy te służby - mówił Tusk.
- Naszym przeciwnikiem nie są katolicy, bo przecież my jesteśmy katolikami w dużej większości. Ludzie, nie wpadajmy w schizofrenię - mówił lider PO. Podkreślił, że nie widzi sprzeczności między wiarą i wolnością.