Kontyngent wagnerowców na Białorusi rośnie. Podał, ilu ich jest
- W nocy otrzymaliśmy informację, że już szósta grupa wagnerowców wkroczyła na Białoruś. Łącznie może ich być już od 2,5 do 3 tysięcy - relacjonował Paweł Łatuszka, jeden z liderów białoruskiej opozycji, w programie "Newsroom WP".
Wskazał, że najemnicy mogą być wykorzystani w trzech celach. - Po pierwsze, mogą trenować żołnierzy białoruskich. Po drugie, mogą tworzyć hub, przez który rosyjscy najemnicy będą jeździć do Afryki. (…) Starszy syn Łukaszenki, Wiktar, zajmuje się interesami rodziny (białoruskiego dyktatora - red.) właśnie w Afryce. (…) Po trzecie, najemnicy mogą działać jako grupa wojskowa. Na pewno nie będą atakować, ale mogą tworzyć problemy na granicy przy użyciu migrantów - wyliczał.
Łatuszka uważa, że zapraszając wagnerowców Łukaszenka popełnił ogromny błąd. - Ma teraz bombę, która może wybuchnąć na terenie Białorusi. Wagnerowcy działają w interesach Kremla. Kto wie, może Prigożyn będzie chciał, żeby Putin wybaczył mu marsz na Moskwę, i zrealizuje na Białorusi zadania z Kremla - przestrzegł działacz białoruskiej opozycji.