Kontrowersje wokół pogrzebu Kohla. "Groteska"
Plany europejskich uroczystości pogrzebowych Helmuta Kohla budzą w Niemczech mieszane uczucia. Krytycznie oceniany jest brak państwowej ceremonii żałobnej.
Niemiecka prasa zauważa, że przygotowania do uroczystości pogrzebowych Helmuta Kohla stają się coraz bardziej groteskowe. Dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" zauważa, że "było tylko kwestią czasu, aż ten domek z kart, jakim był pomysł europejskiego pogrzebu Helmuta Kohla, zacznie się walić". "Próba szybkiego uczynienia z tej uroczystości aktu założycielskiego europejskiej państwowości była sztuczna i arogancka" - czytamy.
Komentator gazety zauważa, że sam Kohl nie życzył sobie uroczystego pogrzebu i taka jest też decyzja jego rodziny, ale "wola niemieckiego państwa i jego obywateli też coś znaczy...”.
"Najeżona mimoza, a nie mąż stanu"
W podobnym tonie o decyzji wdowy po Kohlu pisze "Passauer Neue Presse" i przestrzega, aby "poprzez małostkowy egoizm i upór, nie zaszkodzić pamięci o tej historycznej postaci". Życzenie Kohla ws. uroczystości pogrzebowych publicysta nazywa działaniem "najeżonej mimozy, a nie męża stanu".
"Jeżeli wdowa po kanclerzu - Maike Kohl-Richter rzeczywiście próbowała nie dopuścić do tego, aby Angela Merkel wygłosiła przemówienie w czasie uroczystości pogrzebowych, to byłoby to działanie w interesie Kohla jako osoby prywatnej. Ale nie w interesie polityka, który przejdzie do historii jako kanclerz jedności” - wskazuje "Passauer Neue Presse".
"Ostatni akt dramatu"
Dziennik "Nuernberger Nachrichten" również podkreśla, że państwowe uroczystości pogrzebowe Helmuta Kohla należą się także zwykłym obywatelom. W komentarzu gazeta stwierdza, że "jako były kanclerz nie jest się już osobą prywatną". "Ludzie powinni móc w należyty sposób pożegnać się i wyrazić podziękowanie. Obok uroczystości pogrzebowych w Parlamencie Europejskim w Strasburgu na niemieckiej ziemi odbędzie się jednak tylko requiem w kościele i krótka ceremonia wojskowa. To żałośnie mało jak na najdłużej urzędującego szefa rządu w powojennej historii” - pisze niemiecki publicysta.
"Mitteldeutsche Zeitung" ocenia z kolei, że "Helmut Kohl nie umarł tak po prostu, a ostatnie wystąpienie tego polityka, który tak zdecydowanie wpłynął na niemiecką i europejską politykę, jest przeciwieństwem ciszy i pokory".
"Były kanclerz żegna się z wyczuciem politycznej symboliki i patosu. Można odnieść wrażenie, że odgrywają tu pewną rolę także mniej szlachetne pobudki jak wola zemsty czy samousprawiedliwienia. Czyni to tę śmierć ostatnim aktem dramatu” - czytamy.
Były kanclerz federalny Niemiec i przewodniczący Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej Helmut Kohl zmarł 16 czerwca w swoim domu w Ludwigshafen w Nadrenii-Palatynacie w wieku 87 lat. Uroczystości żałobne odbędą się 1 lipca w Strasburgu.
Oprac. Wojciech Szymański