Kontrowersje wokół katastrofy smoleńskiej
Czarne skrzynki
Czarne skrzynki samolotu wciąż znajdują się w Rosji, mimo że są polską własnością. Rosjanie nie wypożyczyli czarnych skrzynek, aby można je było zbadać. Polscy biegli mogli tylko wykonać kopie. Ale nie wszystkie się odnalazły.
To jedna z największych zagadek po katastrofie w Smoleńsku - gdzie jest jedna z czarnych skrzynek prezydenckiego TU 154M. Zniknęła bez śladu, w raporcie rosyjskiego MAK, czytamy tylko, że „rejestrator K3–63 nie został odnaleziony”. Był to rejestrator eksploatacyjny, na którym zapisywane były dane dotyczące przeciążenia, wysokości, prędkości.
Nie jestem specjalistą od awiacji, ale widziałem porównanie stenogramu przygotowanego na potrzeby MAK i na potrzeby prokuratury przez Instytut Sehna. Różnica w odczytach, a zwłaszcza w kluczowym momencie - po komendzie "odchodzimy" - dochodzi do sześciu sekund! - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Cezary Gmyz, dziennikarz "Do Rzeczy", autor słynnego artykułu o trotylu na wraku tupolewa. W opinii Gmyza zachodzi duże prawdopodobieństwo, że zapis czarnych skrzynek mógł być zmanipulowany. Jako największym zaniedbaniem ze strony Donalda Tuska - jego zdaniem - było to, że nie stanął na czele komisji badającej katastrofę, ponieważ na czele rosyjskiej komisji stanął Władimir Putin.