Kontrowersje wokół głosowania. Sejm tłumaczy, dlaczego je anulowano
Sejm odpiera zarzuty fundacji ePaństwo, która ujawniła, że anulowanie głosowania z 21 listopada wcale nie musiało być powiązane z awarią systemu. Przedstawiciele niższej izby parlamentu przekonują, że tego dnia pojawiły się "problemy", które sygnalizowali również posłowie opozycji.
"Trzeba anulować, bo my przegramy" - powiedziała jedna z posłanek przed decyzją o unieważnieniu sejmowego głosowania z 21 listopada. Sprawa dotyczyła powołania nowych członków do KRS. PiS zapewniał, że głosowanie powtórzono, bo posłowie sygnalizowali problemy.
W czwartek "Rzeczpospolita" opisała ustalenia fundacji ePaństwo. Wynika z nich, że w dniu zamieszania nie doszło do żadnej awarii związanej z systemem. Ustalono, że zgłoszono ich pięć, ale w 2015 i 2016 roku.
Centrum Informacyjne Sejmu zareagowało na publikację. Wyjaśnia, że "korespondencja z Fundacją ePaństwo dotyczyła awarii krytycznych systemu obsługi głosowań - sytuacji, w których dla rozwiązania Kancelaria Sejmu musiałaby skorzystać z pomocy podmiotów zewnętrznych".
Zaznaczono, że "nie jest to tożsame ze sporadycznymi problemami ('usterkami') niewymagającymi interwencji serwisu zewnętrznego (m.in. zawieszenie się czytników SOG), lecz utrudniającymi prowadzenie głosowań". Do takiego "problemu" miało dojść 21 listopada.
"Podobne usterki zdarzały się w każdej kadencji Sejmu. Nie są kwalifikowane przez specjalistów jako "awarie", a jako komplikacje w czasie procedury głosowania" - podkreślono.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl