Konstytucjonalista: Sejm po samorozwiązaniu nie traci uprawnień
Sejm po decyzji o samorozwiązaniu funkcjonuje
tak samo jak przed nią, nie traci żadnych uprawnień, do czasu
rozpoczęcia pracy przez nowy parlament - podkreśla
konstytucjonalista prof. Piotr Winczorek.
05.09.2007 | aktual.: 05.09.2007 20:33
Po samorozwiązaniu Sejm funkcjonuje normalnie, zachowuje wszystkie uprawnienia, niczego nie traci, niczego nie zyskuje - powiedział Winczorek.
Profesor dodał, że po samorozwiązaniu Sejmu - tak jak i przed nim - to marszałek Sejmu zwołuje ewentualne kolejne posiedzenia izby. Zaznaczył natomiast, że samorozwiązanie nie jest powodem, dla którego marszałek mógłby odmówić zwoływania kolejnych posiedzeń.
Niemniej - jak zwrócił uwagę konstytucjonalista - ponieważ to marszałek zwołuje posiedzenia Sejmu, nie ma instrumentów regulaminowych, za pomocą których opozycja mogłaby "wymusić" kolejne posiedzenia bez zgody marszałka.
Ale to, że się ma jakieś uprawnienia, to nie znaczy, że trzeba z nich korzystać bez istotnego uzasadnienia - zaznaczył.
Szef PSL Waldemar Pawlak powiedział, że jeśli Dorn "zablokuje" prace Sejmu po decyzji o samorozwiązaniu (głosowanie w tej sprawie ma się odbyć w piątek), to powstanie pytanie "o elementarne naruszenie konstytucji".
Winczorek pytany o tę wypowiedź powiedział, że trzeba by się zastanowić na konstytucyjnym uzasadnieniem dla takich wątpliwości.
Marszałek jest organem Sejmu, a nie samodzielnym organem państwa, stąd też powinien liczyć się ze zdaniem posłów. Ma uprawnienia, które pozwalają mu na organizowanie pracy Sejmu, ale nie na takie organizowanie, które polega na tym, że Sejm nie działa - dodał profesor. Konstytucjonalista przypomniał, że do 30 września w Sejmie musi zostać złożony projekt budżetu na przyszły rok, ale podkreślił, że nie oznacza to obowiązku pracy nad tym projektem jeszcze przez Sejm tej kadencji. Podkreślił natomiast, że koniec kadencji Sejmu oznacza wygaśnięcie tego projektu. Projekt będzie musiał zostać ponownie wniesiony do Sejmu kolejnej kadencji.
Winczorek przypomniał problemy z interpretacją konstytucyjnych terminów prac nad budżetem z początku ubiegłej kadencji. Ustawa budżetowa została w 2005 roku złożona w Sejmie dwukrotnie: 30 września przez rząd Marka Belki i ponownie 19 października, już podczas obecnej kadencji Sejmu.
Konstytucja zakłada, że parlament ma 4 miesiące na uchwalenie budżetu; jeśli nie zrobi tego w tym terminie, prezydent może, w ciągu 14 dni, podjąć decyzję o rozwiązaniu Sejmu. Jednak w świetle wątpliwości, który termin złożenia projektu budżetu jest wiążący, wątpliwy jest także termin zakończenia prac nad budżetem i z tym będzie musiał się liczyć nowy Sejm.
Winczorek podkreślił, że on za wiążący uważał - i uważa - drugi z terminów.
Głosowanie nad skróceniem kadencji parlamentu planowane jest w Sejmie na piątek. Jeśli do tego dojdzie, wówczas - zgodnie z konstytucją - prezydent zarządza wybory do Sejmu i Senatu i wyznacza ich datę na dzień przypadający nie później niż ciągu 45 dni od dnia zarządzenia skrócenia kadencji parlamentu. Jak wielokrotnie zapowiadał premier, byłaby to niedziela, 21 października.