Koniec z kwarantanną w Polsce? "Ona nie spełnia swojego zadania"
Według informacji Ministerstwa Zdrowia 577 tys. osób obecnie przebywa w Polsce na kwarantannie. Liczba nie robi wrażenia na prof. Robercie Flisiaku, który przekonuje, że kwarantanna to "fikcyjne panowanie nad epidemią".
04.02.2022 14:39
Robert Flisiak, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, przekonuje, że kwarantanna w Polsce nie spełnia swojego zadania. Jego zdaniem powinniśmy z niej zrezygnować.
- Zwróćmy uwagę na to, ile osób proporcjonalnie jest na kwarantannie, a ile na izolacji: jeden do jednego. Oznaczałoby to, że jedna osoba zakażona miała kontakt z zaledwie jedną inną osobą, którą trzeba wysłać na kwarantannę. A nawet mniej, bo przecież kwarantanną objęte są także osoby przyjeżdżające z innych regionów świata, a także skierowane na badanie - tłumaczy prof. Flisiak w rozmowie z PAP.
Prof. Flisiak wskazuje na wady kwarantanny. - Gdyby dochodzenie epidemiczne udało się przeprowadzić w przypadku każdego zakażenia, to przecież na kwarantannę musiałoby trafić kilkakrotnie więcej osób niż obecnie. Oczywiście przy obecnych możliwościach Sanepidu jest to nierealne. Poza tym przy kilku milionach osób odsuniętych od pracy nastąpiłaby katastrofa gospodarcza. Wygląda na to, że większość zakażonych deklaruje, że z nikim nie miała kontaktu przez ostatnie dni, a na kwarantannę trafiają co najwyżej osoby zamieszkujące razem z osobą zakażoną - wyjaśnia.
Kwarantanna nie spełnia swojej roli
Według prof. Flisiaka kolejnym absurdem jest obowiązkowa kwarantanna dla przylatujących do Polski spoza strefy Schengen. Jego zdaniem pod uwagę powinna być brana panująca w tych krajach sytuacja epidemiologiczna. -
– Przykładowo osoby przylatujące ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, gdzie jest największa wyszczepialność na świecie i niewielka liczba zakażeń, muszą poddać się testom na obecność wirusa, bez względu na to, czy są zaszczepione, lub muszą trafić na kwarantannę. Tymczasem przyjeżdżający z Francji, gdzie wyników dodatnich aktualnie jest 20 razy więcej, nie spotykają się z takimi ograniczeniami – wyjaśnia prof. Flisiak i dodaje: – Nowe przepisy o kwarantannie dla przyjeżdżających tworzono dla potrzeb bieżącej sytuacji epidemiologicznej, a potem ich nie modyfikowano. W efekcie, mamy teraz niezrozumiały zlepek instrukcji postępowania, nieprzystający do aktualnej sytuacji epidemiologicznej, "chroniący" nas przed przywleczeniem zakażeń z krajów, w których ryzyko zakażenia jest mniejsze niż w Polsce.
Zniesienie obostrzeń w Polsce?
Prof. Flisiak prognozuje też, że za kilka tygodni możliwe będzie zniesienie obostrzeń. Tego typu praktyka ma miejsce w niektórych europejskich krajach. Nie ma jednak złudzenia, że to koniec pandemii. – Jeśli chodzi o pandemię COVID-19 na całym świecie, to ona będzie wciąż trwała. W tej chwili mamy jednak do czynienia z innym wariantem wirusa SARS-CoV-2 i z zupełnie innym obrazem choroby. Nasileniem objawów przypomina ona chorobę wywoływaną przez tzw. koronawirusy "przeziębieniowe", które od zawsze odpowiadały za jedną trzecią wszystkich zakażeń dróg oddechowych. Powodowały one na tyle łagodną chorobę, że nawet ich nie diagnozowano i nie podejmowano leczenia przeciwwirusowego.
– W naturze wirusa są mutacje i wynikająca z tego zmienność – tłumaczy i dodaje: – O tym, czy jakiś wariant ma znaczenie epidemiologiczne albo patogenetyczne się przekonujemy, gdy zaczyna on dominować. I gdy widać, jakie są jego skutki kliniczne, czy ma większą zakaźność i czy powoduje inny przebieg choroby. Nie możemy wykluczyć, że jesienią nie pojawi się jakiś nowy, niebezpieczny wariant, choć zdaniem większości wirusologów możliwości zmian strukturalnych w białku kolca, odpowiedzialnym za zakaźność wirusa, już się wyczerpały. Ale pamiętajmy, że jest wiele innych koronawirusów, które mogą w przyszłości wywołać kolejną epidemię. To nie musi być SARS-CoV-2.