Jaki finał wojny w Ukrainie? Macron ma plan dla Polski

- Armie krajów UE są tak dalece niedoinwestowane, że samodzielnie nie utrzymają zawieszenia broni podczas ewentualnej misji pokojowej w Ukrainie. Gwarantem bezpieczeństwa musiałyby być Stany Zjednoczone - mówi WP gen. Roman Polko. Francja chce wpłynąć na zakończenie wojny w Ukrainie, wysyłając tam koalicję sił pokojowych.

Wojna w Ukrainie. Nowy plan Francji - wysłać misję pokojową
Wojna w Ukrainie. Nowy plan Francji - wysłać misję pokojową
Źródło zdjęć: © East News | Artur Barbarowski
Tomasz Molga

12.12.2024 | aktual.: 12.12.2024 19:26

Prezydent Francji Emmanuel Macron przybył do Warszawy, aby omówić z Donaldem Tuskiem misję pokojową mającą na celu ochronę suwerenności Ukrainy w przypadku podpisania porozumienia z Rosją. - Kontyngent 40 tys. żołnierzy miałby rozdzielić siły Rosji i Ukrainy - wynika nieoficjalnych doniesień na temat tego planu.

Wysiłki dyplomatyczne zmierzające do wysłania na Ukrainę misji pokojowej trwają od kilku miesięcy. Macron przekonuje, że wojna Rosji z Ukrainą nie jest jedynie konfliktem regionalnym, ale zagrożeniem dla całej Europy. Twierdzi, że należy odejść od iluzji, iż można ją prowadzić wyłącznie przez wsparcie Ukrainy zza kulis.

- Chcę przeciąć spekulacje na temat potencjalnej obecności wojsk tego czy innego kraju w Ukrainie po osiągnięciu rozejmu lub pokoju - powiedział Donald Tusk podczas konferencji z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem. - Decyzje dotyczące polskich działań będą zapadały w Warszawie i tylko w Warszawie - dodał.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Nie rozważamy wysłania sił do Ukrainy - dodał nieco później szef MSZ Radosław Sikorski.

Agencja Reuters poinformowała, wobec braku zgody co do wysłania wojsk na Ukrainę Francja chce stworzyć koalicję pięciu do ośmiu państw zdeterminowanych do działania. Nieoficjalne "źródła dyplomatyczne" Reutersa podają, iż Francja i Wielka Brytania omawiały perspektywę wysłania wojsk na Ukrainę, a strona ukraińska prowadziła podobne rozmowy z krajami bałtyckimi i skandynawskimi.

O zaletach i wadach takiego scenariusza WP rozmawia z gen. Romanem Polko, byłym dowódcą jednostki GROM, uczestnikiem operacji w Iraku i Afganistanie.

Tomasz Molga, Wirtualna Polska: Jakie są pozytywy i ryzyka są związane z potencjalną misją pokojową w Ukrainie?

Gen. Roman Polko: Pozytywną cechą jest przerwanie działań wojennych: przestają ginąć żołnierze i cywile. Wadą jest to, że jakieś, nieokreślone w tej chwili terytoria okupowane Ukrainy znalazłyby się pod kontrolą Rosji. Na jak długo? To kolejny problem, bo tego nie wiadomo. Doświadczenie wojny koreańskiej mówi nam, że to może być 50 lat, przy czym konflikt nadal nie zostaje zakończony.

Co może być najtrudniejszym elementem misji pokojowej?

- Gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy i zapewnienie, że nie dojdzie do naruszeń rozejmu ze strony Rosji. Znając tę władzę kremlowską, należy się spodziewać akcji wojskowych pod fałszywą flagą, prowokacji z "zielonymi ludzikami". Ponadto należy założyć, że Rosja chce uzyskać przerwę, aby odbudować swój potencjał wojskowy i po kilku latach wznowić wojnę.

- Gwarantem bezpieczeństwa musiałyby być Stany Zjednoczone. Inaczej generałowie Putina pomyślą: Dobra, mamy zawieszenie broni, ale jak zaatakujemy, to przecież nic wielkiego nam nie zrobią, bo Ameryka nie jest zainteresowana tym konfliktem.

- Jeszcze jeden ważny wątek: aby ta misja była skuteczna, Rosjanie musieliby się zgodzić, że każde naruszenie strefy zdemilitaryzowanej i warunków rozejmu spotka się z odpowiedzią sił rozjemczych.

Gen. Roman Polko
Gen. Roman Polko© East News | Jacek Dominski/REPORTER

Kto mógłby dowodzić misją pokojową w Ukrainie?

- Dowództwo mogłoby należeć do NATO, co w praktyce oznacza, że dowodzą Amerykanie. Misja pod dowództwem lub politycznym patronatem Unii Europejskiej się nie uda. Armie krajów UE są tak dalece niedoinwestowane i w takim stopniu rozkładu, że samodzielnie nie będą w stanie utrzymać zawieszenia broni.

Jaki powinien być udział Polski? "Wysłanie polskich żołnierzy do Ukrainy na ten moment nie wchodzi w grę" - powiedział kilka dni temu szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz.

- Nie zgadzam się z ministrem. Polska nie może trzymać się z boku, gdy inni działają. Nie mówię, że mamy tam przewodzić, wieść prym, ale trzeba znaleźć złoty środek. Jesteśmy krajem przyfrontowym i powinniśmy być tam, gdzie dzieją się ważne dla nas rzeczy. Przypomnę, że gdyby nie doświadczenia zebrane na misjach w Iraku i Afganistanie mieliśmy armię malowaną i niegotową do realizacji współczesnych zadań.

Co się stanie, jeśli Rosjanie nagle zaczną strzelać do żołnierzy francuskich, niemieckich, skandynawskich lub innych?

- Oczywiście istnieje takie ryzyko. Musi się to spotkać ze zdecydowaną odpowiedzią. Dlatego wspominałem o kluczowej kwestii, kto jest gwarantem bezpieczeństwa. To musi być siła, której Rosja nie ośmieli się zaatakować - podsumowuje gen. Polko.

Plan Macrona na koniec wojny w Ukrainie. Komentarze

Sprawa potencjalnej misji pokojowej sił europejskich na Ukrainie spotyka się mieszanymi uczuciami ekspertów wojskowych czy dyplomatów. Krytycy podkreślają, że podejście francuskiego prezydenta do dyplomacji z Rosją jest zbyt ugodowe. Były francuski dyplomata Michel Duclos komentował, że Moskwa wiele razy "wodziła Macrona za nos".

Niemiecka minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock również poruszyła tę kwestię, kiedy tydzień temu została zapytana o możliwą rolę Niemiec w siłach pokojowych. "Oczywiście wszystko, co służy pokojowi w przyszłości będzie wspierane przez stronę niemiecką z wszelkimi możliwymi wysiłkami"– dodała.

Część ekspertów wojskowych m.in. gen Leon Komornicki, były zastępca szefa Sztabu Generalnego uważa, że żaden kraj wschodniej flanki NATO nie powinien wprowadzać swoich wojsk do Ukrainy. Ich zdaniem takie działania uszczupla potencjał obronny tych krajów.

Jak sprawa misji pokojowej jest komentowana na Ukrainie? Wołodymyr Zełenski oraz inni ukraińscy liderzy mówili, iż preferują dalszą pomoc wojskową w postaci dostaw broni i wsparcia logistycznego zamiast interwencji międzynarodowych sił na ich terytorium. Przekonywali, że Ukraina jest w stanie skutecznie bronić się sama, pod warunkiem otrzymania odpowiednich zasobów.

- Nie daj Boże, żebyśmy stracili pomoc ze strony Stanów Zjednoczonych, wtedy sytuacja mogłaby się dla nas znacznie pogorszyć - powiedział agencji Unian Maxim Jali z Akademii Nauk Politycznych Ukrainy. - Trzeba wziąć pod uwagę czynnik niestabilności w państwach europejskich. W Niemczech odbędą się nowe wybory, spadły notowania Macrona, jednego z naszych kluczowych partnerów. W całej UE narasta zmęczenie konfliktem - dodał. Podsumował, że plan pokojowy dla Ukrainy nie uda się, dopóki żyje Władimir Putin.

Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie