Polscy żołnierze walczą, a reszta sił NATO siedzi w bazach
NATO nie bardzo wie, jaki ma być Afganistan po wojnie - pisze dziennik "Polska", która rozmawia o polskich siłach w Afganistanie z byłym dowódcą GROM, gen. Romanem Polko.
12.08.2009 | aktual.: 13.08.2009 18:26
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Gen. Roman Polko twierdzi w wywiadzie, że misje niektórych krajów kryją się za ograniczeniami narodowymi i nie uczestniczą w części akcji. - Jedni nie podejmują działań antynarkotykowych, inni odmawiają akcji w niebezpiecznym terenie, a jeszcze inni w ogóle nie wyściubiają nosa z baz - powiedział dziennikowi generał.
Wojskowy dziwi się również, że mimo iż nasi żołnierze podejmują się trudnych zadań, mają kłopoty w uzyskaniu wysokich stanowisk w sojuszu. Jednak na pytanie, czy Polska powinna się wycofać z Afganistanu, gen. Polko odpowiada, że wyjście naszych wojsk w tym momencie nic by nam nie przyniosło.
- Najlepszy moment, w którym można to było zrobić i zacząć odbudowę kraju, został stracony zaraz po obaleniu reżimu talibów. Wtedy należało wycofać żołnierzy i wysłać inżynierów - ocenia były dowódca GROM.
Zdaniem gen. Polko, NATO powinno określić warunki zwycięstwa w Afganistanie. Nie można bowiem oczekiwać, że sojusz wojskowy będzie w stanie efektywnie wyedukować społeczeństwo i odbudować gospodarkę. Polacy powinni natomiast wymagać od sojuszników większego zaangażowania i wsparcia technicznego, np. śmigłowcowego.