Koniec szeryfa Krzysztofa R.?
W nocy z soboty na niedzielę kariera Krzysztofa R. legła w gruzach. Na zlecenie Prokuratury Okręgowej w Katowicach, został zatrzymany przez funkcjonariuszy ABW przed jedną ze stacji benzynowych w stolicy woj. śląskiego.
25.07.2006 | aktual.: 25.07.2006 08:27
- Jest podejrzewany o pranie brudnych pieniędzy, powoływanie się w zamian za korzyści majątkowe na wpływy w instytucjach państwowych oraz poświadczanie nieprawdy - wyjaśnia Krzysztof Łapiński, rzecznik ministra ds. służb specjalnych Zbigniewa Wassermanna. - Dowody są mocne - stwierdza sam Wassermann.
BMW detektywa R. zostało zatrzymane przez agentów ABW około godz. 0.30. Krzysztof R. wyglądał na zaskoczonego, nie stawiał żadnego oporu.
Zatrzymanie kompletnie zaskoczyło również współpracowników Krzysztofa R. Magdalena Rutkowska, która przejęła niedawno firmy po R., przyjechała wczoraj do Katowic. - Nasze firmy działają normalnie, co prawda bez dowódcy, ale wojsko idzie do przodu - mówiła. Nie chciała komentować działań prokuratury, ani odnosić się do zarzutów, jakoby zatrzymany miał współpracować z mafią paliwową.
- On raczej z nią walczył, miał sukcesy w tej materii. To on wykrył szajkę, która na olbrzymią skalę nielegalnie nabijała butle gazem propan-butan. Wiem, że był przesłuchiwany w obecności swojego adwokata. Czekamy na rozwój wydarzeń - mówiła nam Magdalena Rutkowska.
Byłego posła Samoobrony zatrzymano w związku z prowadzonym na Śląsku od czterech lat śledztwem w sprawie nieprawidłowości w obrocie paliwami, uszczupleń należności podatkowych oraz korupcji funkcjonariuszy publicznych. Od października 2002 sprawę prowadzą funkcjonariusze katowickiej ABW pod nadzorem tutejszej Prokuratury Okręgowej.
R. grozi do 8 lat więzienia. Dzisiaj okaże się, jakie środki zapobiegawcze wobec niego zostaną zastosowane.
Informacja o zatrzymaniu najsłynniejszego polskiego detektywa, Krzysztofa R., który od lat miał sukcesy na polu walki ze światem przestępczym, wstrząsnęła wczoraj opinią publiczną. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego łączy jego osobę z mafią paliwową.
- Zgromadzony w toku śledztwa materiał dowodowy uzasadnia podejrzenie, że zatrzymany Krzysztof R. pomógł Henrykowi M., śląskiemu "baronowi paliwowemu" w wypraniu pieniędzy pochodzących z przestępstw paliwowych poprzez zgłoszenie w urzędzie skarbowym przyjęcia od niego fikcyjnej pożyczki w wys. 500 tys. zł - informuje Krzysztof Łapiński, rzecznik ministra d/s służb specjalnych, Zbigniewa Wassermanna.
Ponadto, według prowadzących śledztwo, Krzysztof R., powołując się na wpływy między innymi w Sejmie RP i w organach ścigania zapewniał Henryka M., że uniknie on odpowiedzialności karnej. Już po zatrzymaniu Henryka M. (w 2003 roku) obiecywał mu załatwienie wyjścia za kaucją i odpowiadanie z wolnej stopy.
Aby zalegalizować zapłatę za te przysługi, Krzysztof R. wystawił w ramach kierowanych przez siebie firm faktury VAT na łączną kwotę ponad 2,5 mln. zł. za fikcyjne konsultacje i doradztwo na rzecz firmy EM TRANS, której współwłaścicielem był Henryk M.
- Szacuje się, iż działalność Henryka M. w latach 1999-2003 naraziła Skarb Państwa na straty w wysokości ok. 430 mln. zł. z tytułu zobowiązań podatkowych w zakresie podatku akcyzowego, VAT oraz odsetek - podaje komunikat ABW.
W przestępczy proceder zaangażowani byli inspektorzy Urzędu Kontroli Skarbowej w Katowicach oraz osoby reprezentujące środowiska polityczne i prawnicze, którym przedstawiono zarzuty między innymi przyjęcia korzyści majątkowej oraz prania brudnych pieniędzy. Zarzutami objęto dotychczas 36 podejrzanych (w tym 10 tymczasowo aresztowanych), na poczet przyszłych kar zabezpieczono ich mienie o wartości ponad 54 mln zł!
W ramach śledztwa ABW zatrzymano również kierowniczkę katowickiego Urzędu Kontroli Skarbowej, Mariolę B. w związku z podejrzeniem przyjmowania łapówek od Henryka M. za uprzedzanie go o planowanych kontrolach skarbowych oraz mecenasa Andrzeja D. (wówczas członka Samoobrony) pod zarzutem prania pieniędzy pochodzących z przestępstw paliwowych. Krzysztof R. występował wtedy w sprawie w charakterze świadka - przypomina Łapiński.
Wówczas detektyw twierdził, że nie ma nic wspólnego z lewymi interesami M.
Minister - koordynator służb specjalnych Zbigniew Wassermann stwierdził wczoraj, że dowody zebrane przeciwko zatrzymanemu Krzysztofowi R., są mocne.
- Myślę, że ta sprawa dalej będzie miała sensacyjny przebieg. Nie jest jeszcze zamknięty krąg podejrzanych ani wyjaśnione wszystkich okoliczności - mówił Wassermann. Śląsk od kilkunastu miesięcy był dla detektywa R. wyjątkowo pechowy. Detektyw otwarcie przyznawał się w ostatnim czasie, iż po zmianie ekipy rządzącej, wyraźnie trwa na niego polowanie.
- Ja i moi ludzie jesteśmy traktowani gorzej niż bandyci, których łapię - mówił tuż po otrzymaniu zarzutów w Rybniku.
Przypomnijmy, tamtejsza prokuratura postawiła byłemu posłowi Samoobrony dwa zarzuty związane z akcją jego ludzi, którzy w październiku ub.r. pomogli matce w odzyskaniu 7-letniego Krzysia, wyprowadzając go ze szkoły w Książenicach.
- Kobieta miała prawomocny wyrok z klauzulą natychmiastowej wykonalności, a od lat nikt nie chciał jej wydać dziecka. Zarzuty są bezpodstawne. Jeszcze nigdzie się nie spotkałem z takim zacietrzewieniem w stosunku do mojej osoby - dziwił się detektyw.
Kłopoty miał także w Bytomiu, gdzie również po jednej z jego akcji dostał zarzuty. Posądzono go o to, że w ubiegłym roku bezprawnie pozbawił wolności trzy osoby. Miał też złamać ustawę o usługach detektywistycznych, bo w czasie akcji firma nie miała koncesji. R. wpłacił 20 tys. zł poręczenia. Zakazano mu wykonywania pracy detektywa i opuszczania kraju. Niedawno sąd uchylił decyzję o zakazie pracy. R. twierdzi, że wykonywał zatrzymanie obywatelskie, a do tego żadne koncesje nie są potrzebne. - To przypomina stalinowskie represje - komentował.
Chodziło o sprawę małżonków Sz. z Bytomia, którzy wynajęli detektywa, bo próbowano ich zastraszyć i wyłudzić od nich ogromną sumę pieniędzy. Rutkowski po przekazaniu koperty z kasą zatrzymał dwóch mężczyzn i kobietę i natychmiast zawiózł na policję. - Powinienem zostać pochwalony, a ciągle obrywam - mówił. Ostatnio na Śląsku ludzie R. pomagali nieodpłatnie szukać zaginionego 7-letniego Mateuszka Domaradzkiego.
Człowiek sukcesu Biuro Detektywistyczne Krzysztofa R. powstało w 1990 roku, w Austrii. Jest jedną z najdłużej działających tego rodzaju firm w kraju. Założycielem oraz od samego początku właścicielem biura był Krzysztof R. W 2002 roku Biuro Detektywistyczne przekształciło się w Biuro Doradcze, a 1 stycznia 2005 zostało reaktywowane Biuro Detektywistyczne. Sam szef, Krzysztof R., urodził się w 1960 r. w Teresinie. Ma wykształcenie średnie zawodowe. W latach 80. był funkcjonariuszem ZOMO. W poprzedniej kadencji parlamentu był politykiem, wszedł do Sejmu z listy „Samoobrony”. Ma na swoim koncie liczne spektakularne sukcesy, jednak metody jakie stosował, kilkakrotnie wzbudzały wątpliwości prokuratorów. O jego wyczynach jedna ze stacji nakręciła popularny serial dokumentalny pod tytułem „Detektyw”.
Jacek Bombor