Koniec rozprawy w procesie ws. Magdalenki
Przed Sądem Okręgowym w Warszawie zakończyła się rozprawa w procesie przeciwko trzem policjantom, oskarżonym o nieprawidłowości podczas akcji w Magdalence. Następną rozprawę wyznaczono na 16 grudnia.
Według zeznającego w procesie dotyczącym policyjnej akcji w Magdalence świadka, decyzje o pozostawieniu broni snajperskiej w bazie oraz staranowaniu bramy posesji, w której ukryli się przestępcy były słuszne. Jako kompromitację określił natomiast brak w jednostkach antyterrorystycznych sekcji medycznych.
Stanisław Kulczyński, były wykładowca Akademii Obrony Narodowej i członek powołanego przez komendanta głównego policji zespołu ekspertów, do oceny akcji w Magdalence, powiedział, że decyzja o pozostawieniu broni snajperskiej w bazie była słuszna, bo wystarczająca była w tych okolicznościach "etatowa broń długa" którą mieli policjanci.
Jako słuszną ocenił też decyzję o staranowaniu bramy. Wyjaśnił, że było to lepsze niż próba tzw. cichego podejścia i np. cięcie siatki którą ogrodzona była szturmowania posesja. Kompromitacją nazwał natomiast brak w polskich jednostkach antyterrorystycznych własnych sekcji medycznych, które na miejscu udzielałyby pomocy rannym. Zaznaczył jednak, że nie można winić o to dowódców oddziału, ale np. MSWiA.
Świadek ocenił, że podczas planowania i przeprowadzenia akcji w Magdalence nie popełniono żadnych błędów. Uwzględniając wiedzę jaką dysponowano, akcja była prowadzona bardzo dobrze, nie stwierdzono żadnych uchybień - powiedział Kulczyński. Podkreślił, że o błędnych decyzjach można by mówić, gdyby podczas planowania akcji pominięto obowiązujące procedury lub dostępną wiedzę - niczego takiego nie stwierdzono - podkreślił świadek.
Jego zdaniem, nie można też mówić o klęsce bo cel akcji, jakim było ujęcie groźnych przestępców, został zrealizowany (w rezultacie wymiany ognia z policjantami budynek częściowo spłonął; przestępcy zaczadzieli).
Kolejna rozprawa w procesie odbędzie się 16 listopada.