Koniec Parlamentu Europejskiego jaki znamy? "Dominacja chadeków i socjalistów może zostać przerwana"

• W 2019 roku może dojść do przetasowań sił w PE
• W Europie rosną nastroje eurosceptyczne
• Wawrzyk: dominacja chadeków i socjalistów może zostać przerwana
• W ocenie eksperta większość w PE mogą zdobyć konserwatyści i eurosceptycy

Obraz
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Michał Łepecki
Michał Fabisiak

Po najbliższych wyborach do Parlamentu Europejskiego, które odbędą się w 2019 roku, może dojść do sporych przetasowań w tej unijnej instytucji. Na Starym Kontynencie rośnie poparcie dla partii opowiadających się za ograniczeniem roli brukselskich urzędników. Świadczą o tym chociażby wyniki ostatnich wyborów parlamentarnych w Polsce, lokalnych w Niemczech czy we Francji, oraz sondaże, z których wynika, że poprawiają się notowania dla ugrupowań prawicowych i eurosceptycznych.

Tak jest na przykład w największym pod względem liczby ludności kraju członkowskim, czyli w Niemczech. Postawa kanclerz Angeli Merkel wobec kryzysu imigranckiego przyczyniła się do spadku notowań jej macierzystej partii oraz zwiększyła liczbę zwolenników prawicowych populistów. W ostatnim sondażu przeprowadzonym na zlecenie dziennika "Bild" poparcie dla Alternatywy dla Niemiec zadeklarowało 13 proc. badanych. To pokazuje, że AfD ma już więcej wyborców od Zielonych czy Lewicy, a liczniejszym elektoratem od niej może pochwalić się tylko CDU i SPD.

- Rok temu ugrupowanie to nie odgrywało w Niemczech żadnej roli. Dziś cieszy się kilkunastoprocentowym poparciem, a w niektórych landach, czego dowiodły wybory lokalne, wynosi ono nawet ponad 20 proc. To pokazuje skalę intensywności przepływu elektoratu. Jeśli utrzyma się ta dynamika, ugrupowanie to powinno spokojnie przeskoczyć SPD i zbliżyć się do chadeków - mówi Wirtualnej Polsce dr hab. Piotr Wawrzyk z Katedry Europeistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Jest to możliwe, bo - jak pokazują badania opinii publicznej - do głosowania na AfD skłania Niemców przede wszystkim chęć pokazania żółtej kartki obecnej kanclerz. A że aż 81 proc. wyborców zza Odry źle ocenia kurs obrany przez Angelę Merkel, stąd wniosek, że wynik prawicowych populistów może być w imponujący.

Dobry rezultat Alternatywy dla Niemiec wzmocniłby pozycję frakcji eurosceptycznych, takich jak Europa Wolności i Demokracji Bezpośredniej oraz Europa Narodów i Wolności. Do pierwszej należy m.in. brytyjska Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa dowodzona przez Nigela Farage'a, która w najbliższych wyborach do PE znów ma szansę odnieść zwycięstwo. Na triumf może liczyć także francuski Front Narodowy Marine Le Pen, który w ubiegłym roku wygrał pierwszą turę w wyborach regionalnych. Wysokie poparcie utrzymuje również włoski Ruch Pięciu Gwiazd. Ugrupowanie Beppe Grillo znów może wprowadzić do PE dwucyfrową liczbę deputowanych. W pozostałych państwach członkowskich eurosceptycy nie powinni uzyskać aż tylu mandatów co w Wielkiej Brytanii, Francji czy Włoszech, ale niewątpliwie zwiększą oni liczbę swoich przedstawicieli w PE, kosztem socjalistów czy chadeków.

Może tak być chociażby w Austrii. Zapowiedzią tego jest wynik ostatnich wyborów prezydenckich w tym kraju, które przyniosły sensacyjne rozstrzygnięcie. Otóż, Norbert Hofer, kandydat Austriackiej Partii Wolnościowej, niespodziewanie wygrał pierwszą turę, a w drugiej przegrał o włos. To pokazuje, że i Austria zaczyna patrzeć w eurosceptycznym kierunku. Jeśli podobne nastroje utrzymają się do 2019 roku, triumf FPO w wyborach do PE stanie się faktem. Własnych przedstawicieli do Parlamentu Europejskiego przeciwnicy UE powinni wprowadzić też na Węgrzech, Słowacji, na Łotwie, Litwie, w Czechach, Szwecji i oczywiście Polsce, gdzie - oprócz KORWiN - do PE może dostać się Ruch Kukiz'15, który nie zalicza się raczej do grona euroentuzjastów.

W 2019 roku liczbę swoich eurodeputowanych powinna zwiększyć także Partia Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Obecnie posiada ona 74 eurodeputowanych. Do EKR należy Prawo i Sprawiedliwość, które według aktualnych sondaży może być pewne wyborczego triumfu w Polsce. W Danii rośnie w siłę Partia Ludowa, która w eurowyborach może zająć nawet pierwsze miejsce. Obecną liczbę eurodeputowanych powinna utrzymać brytyjska Partia Konserwatywna, oczywiście pod warunkiem, że państwo to nie wystąpi z Unii Europejskiej.

Nie wiadomo też, jak w przypadku dobrego wyniku konserwatystów, zachowa się węgierski Fidesz. - Obecnie należy on do frakcji europejskich chadeków, ale nie jest powiedziane, że tak samo będzie w przyszłej kadencji. Podobne wątpliwości dotyczą zresztą kilku innych ugrupowań - mówi dr hab. Wawrzyk. I dodaje, że nie wiadomo też, jak rozwinie się sytuacja na francuskiej scenie politycznej po przyszłorocznych wyborach prezydenckich i parlamentarnych.

- Jeżeli Republikanie poniosą klęskę w konfrontacji z Frontem Narodowym, niewykluczone, że we Francji pojawi się nowe ugrupowanie. Może być ono zbliżone do RN, ale będzie reprezentować większy eurorealizm charakterystyczny dla frakcji Konserwatystów i Reformatorów - przewiduje ekspert UW. To wszystko sprawia, że w 2019 roku EKR może udać się wprowadzić do Parlamentu Europejskiego nawet trzycyfrową liczbę deputowanych.

- Jeśli do 2019 roku UE nie upora się z kryzysem imigranckim, a w państwach członkowskich dojdzie np. do buntu uchodźców, to dominacja chadeków i socjalistów w PE może zostać przerwana. Pokuszę się o stwierdzenie, że Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy wraz z ugrupowaniami eurosceptycznymi zdobędą większość mandatów - przewiduje dr hab. Wawrzyk. W ocenie eksperta nie oznacza to, że dojdzie do utworzenia koalicji tych formacji PE.

- Nie wierzę, żeby mogli razem funkcjonować. EKR nie jest przeciwnikiem UE tylko opowiada się za innym modelem jej funkcjonowania. Dlatego w koalicję wejdzie prędzej z chadekami niż eurosceptykami - oceni politolog UW. Co taki scenariusz oznaczałby dla Europy i Polski?

- Przetasowanie sił w PE spowolniłoby proces integracyjny. Projekty euro czy rozszerzenia UE o nowe kraje mogłyby upaść. Choć należy pamiętać, że konserwatyści są chociażby za współpracą militarną - mówi Wawrzyk. I dodaje, że zmiany w PE paradoksalnie niewiele oznaczałyby dla Polski. - Nie jesteśmy w strefie euro, więc nie mielibyśmy się czego obawiać pod warunkiem, że UE utrzymałaby obecną politykę w relacjach z Rosją - uważa ekspert. A takiej pewności mieć nie możemy, tym bardziej, że niejasne są powiązania niektórych ugrupowań skrajnej prawicy z państwem rządzonym przez Władymira Putina

Źródło artykułu: WP Wiadomości

Wybrane dla Ciebie

Na Polskę zmierzały 92 drony. Zełenski wszystko ujawnił
Na Polskę zmierzały 92 drony. Zełenski wszystko ujawnił
Wspiął się na najwyższy wieżowiec w Polsce. Interweniowały służby
Wspiął się na najwyższy wieżowiec w Polsce. Interweniowały służby
Trzęsienie ziemi w Chinach. Tysiące budynków zostało uszkodzonych
Trzęsienie ziemi w Chinach. Tysiące budynków zostało uszkodzonych
Wrocław: zamknięto stację pogotowia. Powodem nieznana substancja
Wrocław: zamknięto stację pogotowia. Powodem nieznana substancja
Policja zatrzymała 38-latka po alkoholowej libacji. Miał zaatakować nożem
Policja zatrzymała 38-latka po alkoholowej libacji. Miał zaatakować nożem
All inclusive w Turcji. Jak naprawdę zachowują się Polacy?
All inclusive w Turcji. Jak naprawdę zachowują się Polacy?
Tragiczne zatrucie metanolem w Rosji. Nie żyje już 25 osób
Tragiczne zatrucie metanolem w Rosji. Nie żyje już 25 osób
Miał nadzieję na szybki zysk. Stracił ponad 150 tys. euro
Miał nadzieję na szybki zysk. Stracił ponad 150 tys. euro
USA chcą irański uran. "Niedopuszczalne"
USA chcą irański uran. "Niedopuszczalne"
Syn Witkoffa zabiegał o miliardowe inwestycje podczas negocjacji ws. Gazy
Syn Witkoffa zabiegał o miliardowe inwestycje podczas negocjacji ws. Gazy
Rekordowe opady w Phoenix. Największy deszcz od siedmiu lat sparaliżował miasto
Rekordowe opady w Phoenix. Największy deszcz od siedmiu lat sparaliżował miasto
Izraelskie naloty w Strefie Gazy. Co najmniej 32 zabitych
Izraelskie naloty w Strefie Gazy. Co najmniej 32 zabitych