Konflikty na linii PO - Nowoczesna

Coraz więcej sporów ujawnia się między Platformą a Nowoczesną. Okazją do tego była też ostatnia "wizyta" Tuska.

Konflikty na linii PO - Nowoczesna
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | PAP/EPA
Katarzyna Bogdańska

23.04.2017 | aktual.: 21.03.2022 13:35

Posłom tych dwóch partii coraz rzadziej jest po drodze. Działo się tak też, gdy do Warszawy na przesłuchanie przyjechał Donald Tusk. W zorganizowanym na jego cześć powitaniu nie brała udziału Nowoczesna. Teraz przerzucają się oskarżeniami.

"Koleżanki i Koledzy z @Nowoczesna Nie tędy droga. Polacy oczekują współpracy. Wywiad w #SKOK.owym portalu, by skarżyć się na #Tusk.a i #PO?" - napisał Borys Budka na Twitterze.

Chodzi o wywiad Katarzyny Lubnauer z Nowoczesnej dla portalu wpolityce.pl.

- To, co się dzieje z Donaldem Tuskiem - próba ściągania go na przesłuchanie, gdy prokuratura nie ma mocnych podstaw, ani dowodów, by sięgać po te narzędzia - to przykład politycznej zemsty i szukania haków. Ale równocześnie to, co stało się na dworcu i w trakcie przejścia do prokuratury to czysta groteska. Jestem przeciwna kultowi jednostki, niezależnie kogo miałby on dotyczyć. To jakaś nierzeczywistość - powiedziała.

Dlatego tłumaczyła, że jej partia nie uczestniczyła w tych wydarzeniach. - Wybraliśmy ważniejsze sprawy. Byliśmy pod pomnikiem bohaterów getta warszawskiego - dodała.

To nie pierwszy zgrzyt w opozycji. Zjednoczona niegdyś przeżywa ostatnio kryzys zaufania spowodowany doniesieniami m.in. WP o transferach z partii Ryszarda Petru do PO. Młoda posłanka Platformy Kinga Gajewska w niewybrednych słowach oceniła lidera "Nowoczesnej", który zawiesił troje swoich posłów w obowiązkach.

Posłowie Marta Golbik, Grzegorz Furgo, Joanna Augustynowska i Michał Stasiński przeszli z Nowoczesnej do klubu Platformy Obywatelskiej. Od miesięcy ci politycy de facto już nie uczestniczyli w życiu Nowoczesnej.

Nowoczesna jest już więc po pierwszym rozłamie. Choć rzeczniczka formacji zapewnia, że odejście kilku posłów może uzdrowić sytuację.

Tusk na przesłuchaniu w warszwskiej prokuraturze

Na dworcu czekały na Donalda Tuska dwie grupy - zwolennicy i przeciwnicy. Doszło do ostrej wymiany zdań. Wsparcie dostał już na dworcu w Sopocie.

Nasza kamera była na miejscu:

O co chodzi w śledztwie?

Śledztwo, które prowadzi wydział wojskowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie, dotyczy "przekroczenia uprawnień przez członków kierownictwa Służby Kontrwywiadu Wojskowego, wskutek podjęcia współpracy ze służbą obcego państwa bez wymaganej zgody prezesa Rady Ministrów". Za przestępstwo przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariusza publicznego grozi do trzech lat więzienia.

Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk przyjechał stawić się w warszawskiej prokuraturze, gdzie będzie zeznawać jako świadek w śledztwie dotyczącym współpracy Służby Kontrwywiadu Wojskowego z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa.

Ustawa o służbach kontrwywiadu i wywiadu wojskowego stanowi, że podjęcie przez szefów tych służb współpracy z "właściwymi organami i służbami innych państw" może nastąpić po uzyskaniu zgody prezesa Rady Ministrów, który przed wyrażeniem zgody zasięga opinii ministra obrony narodowej.

Pierwsze zarzuty i przesłuchania

W grudniu 2016 r. ujawniono, że w tym śledztwie postawiono zarzuty byłym szefom SKW Januszowi Noskowi i jego następcy Piotrowi Pytlowi; trzecim podejrzanym jest Krzysztof D., b. dyrektor szefa gabinetu SKW. Powołując się na niejawny charakter postępowania, prokuratura nie podaje żadnych szczegółów. Zdaniem "Gazety Wyborczej", byli szefowie SKW odmówili wyjaśnień, a sprawę nazwali "politycznym odwetem" i "absurdem".

W marcu br. "GW" pisała, że rozmowy o porozumieniu między SKW a FSB zaczęły się w listopadzie 2010 r., co miało wynikać z konieczności ustalenia statusu polskich oficerów, którzy po katastrofie smoleńskiej przebywali w Moskwie; współpraca miała być też potrzebna przy zagranicznych misjach NATO i ONZ. Według "GW", w 2011 r. Nosek "wystąpił do premiera Tuska o zgodę na podjęcie współpracy z Rosjanami; Tusk zgodę wydał". "GW" dodała, że porozumienie ostatecznie podpisano we wrześniu 2013 r., ale nie wprowadzono go w życie, bo zaraz zaczął się kryzys rosyjsko-ukraiński.

"GW" twierdzi, że wyrażając zgodę, Tusk nie konsultował się z MON - czego wymaga ustawa. Zdaniem "GW", przesłuchany już b. szef MON Tomasz Siemoniak miał powiedzieć, że Tusk się z nim nie konsultował, ale "prawdopodobnie nie miałby zastrzeżeń". Brak konsultacji Siemoniak uznał za "drobne uchybienie", a opinia MON nie była dla premiera wiążąca.

TVN podawało zaś, że chodzi o umowę zawartą przez SKW w 2010 r. z rosyjskimi służbami specjalnymi, związaną z koniecznością wycofania z Afganistanu polskiego kontyngentu wojskowego, dla którego droga powrotna prowadziła przez teren Rosji. Według TVN, umowa miała pozwolić na sprawne, bezpieczne wycofywanie naszych żołnierzy oraz sprzętu z Afganistanu.

"Zawarta w kwietniu 2010 r., tuż po katastrofie smoleńskiej, umowa o współpracy między SKW i FSB dotyczyła współdziałania stron przeciwko zagrożeniom odnoszącym się do którejkolwiek ze stron" - pisała z kolei "Gazeta Polska Codziennie". "A takim zagrożeniem dla FSB były m.in. działania podejmowane przez Amerykanów oraz NATO. Na celowniku SKW znalazł się prok. Marek Pasionek, który był jednym z prokuratorów nadzorujących śledztwo Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie w sprawie katastrofy smoleńskiej"- dodano.

Według "GPC", pod lupą śledczych znalazły się m.in. wizyty Rosjan w siedzibie SKW oraz delegacje Noska i Pytla w Rosji. "Umowa pomiędzy SKW a FSB została zawarta z pominięciem Donalda Tuska, który wówczas nadzorował służby specjalne. Dawała ona rosyjskim służbom specjalnym możliwość infiltracji polskiego kontrwywiadu wojskowego" - dodano. Np. przebywający w Polsce funkcjonariusze FSB mieli możliwość swobodnego poruszania się po siedzibie SKW, a na służbowym parkingu stało ich auto, którego nie sprawdzono pod kątem urządzeń szpiegowskich. "Takich przywilejów nie mieli oficerowie SKW, którzy podczas wizyty w Rosji byli pod stałą obserwacją i kontrolą FSB" - podano.

Pierwszy termin przesłuchania Tuska

Pierwotnie przesłuchanie wyznaczono na 15 marca. Tusk nie mógł wówczas stawić ze względu na udział w sesji Parlamentu Europejskiego, gdzie prezentował informację na temat szczytu UE z 9 i 10 marca.

Większość Polaków w kwestii pojawienia się przewodniczącego RE w Warszawie jest jednomyślna. Pisaliśmy o tym tutaj.

Po ujawnieniu pierwszego terminu przesłuchania prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił, że w "wielu obecnie toczących się postępowaniach nazwisko Donalda Tuska się przewija, to jest fakt związany z normalnym działaniem wymiaru sprawiedliwości. Za czasów PO wymiar sprawiedliwości działał, można powiedzieć, w sposób dosyć szczególny; dzisiaj powoli, bo to jest jeszcze daleka droga, wraca do normalności" - dodał. "Ja mogę na każdą świętość przysiąc, że się dzisiaj o tym dowiedziałem. To nie ma nic wspólnego z moją osobą, bo to chyba o to chodziło, że to jest jakieś osobiste nękanie" - tak 13 marca odpowiedział na pytanie, czy wezwanie nie ma charakteru nękania szefa RE i czy nie ma podłoża osobistego.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
ponowoczesnaborys budka
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (286)