Konflikt Rosja-Ukraina. Mieszkańcy na linii frontu o inwazji i nadziejach na pomoc NATO
Ukraińcy mieszkający na linii frontu twierdzą, że starają się żyć normalnie. Liczą na ustanie walk mimo obaw o możliwą inwazję ze strony Rosji. Większość mieszkańców wsi Kateryniwka, położonej zaledwie 800 m od linii frontu, opuściła swoje domy. Ci, którzy tu pozostali, wciąż mają nadzieję na ustanie walk. - Żartujemy, że nadzieja umiera ostatnia. Wszyscy czekamy tu na pokój. Dzieci i wnuki nie mogą nas odwiedzać. Oni dorastają, wnuk ma już 13 lat. Chce go zobaczyć, on chciałby przyjechać z rodzicami - tłumaczy w rozmowie z Associated Press Liubov, mieszkanka Kateryniwki we wschodniej Ukrainie. - Ja na nich krzyczę i nie pozwalam im przyjechać. Rozmawiamy przez telefon i to wystarczy. Czekamy, aż to wszystko minie i nastanie tu pokój - dodaje. Punktem spotkań garstki mieszkańców jest lokalny sklep spożywczy. Wszyscy rano przychodzą tu po świeży chleb. Okoliczni żołnierze liczą na pomoc Zachodu. - Myślę, że wstąpimy do NATO, a USA nam pomogą. Nie tylko Amerykanie, ale i całe NATO oraz Unia Europejska - twierdzi Serhii Ushakov ukraiński żołnierz. - Mam nadzieję na pozytywny wynik. Jeśli chodzi o Rosję, to oni wywierają na wszystkich presję swoim gazem i ropą. Mogą szantażować cały świat – dodaje. - Rosja nigdy nie chce iść na żadne ustępstwa, uważa, że jest najpotężniejszym krajem na świecie – podkreśla Wołodymyr, członek ukraińskiej armii. - Nie wiem, czy Rosja i USA znajdą tu rozwiązanie. Źle się dzieje, kiedy dwa kraje decydują o przyszłości innego. My również powinniśmy brać udział w rozmowach, przedstawić swoją opinię – dodaje. Rosja przejęła kontrolę nad ukraińskim Krymem w 2014 r. i wsparła prorosyjskich separatystów we wschodniej Ukrainie. W trwającym na granicy konflikcie zginęło już 14 tys. osób.