Konflikt Jacka Kurskiego z Krzysztofem Czabańskim w nowej fazie. Kto kogo pozbawi stołka?
Dla Jacka Kurskiego i środowiska go wspierającego rezygnacja Barbary Stanisławczyk-Żyły ze stanowiska prezesa Polskiego Radia stała się okazją do uderzenia w jej protektora - Krzysztofa Czabańskiego. W PiS można usłyszeć, że otoczenie prezes TVP podkopuje pozycję szefa Rady Mediów Narodowych, aby nie odważył się w przyszłości odwoływać Kurskiego z Woronicza.
Jak dowiaduje się Wirtualna Polska, Czabański zgłosił jako kandydata na nowego prezesa Polskiego Radia Jacka Sobalę, który uczestniczył w konkursie ogłoszonym przez Radę Mediów Narodowych, ale w nim przegrał. Sobala był jednak przed przesłuchaniami - gdzie wypadł słabo, a Czabańskiego lekceważył mówiąc do niego "panie starszy" - faworytem do objęcia stanowiska. Co oznacza taki zwrot? - To chyba wyjaśnia, kto będzie prezesem PR - mówi WP osoba zorientowana w procesie, wskazując właśnie na Sobalę, bo decyzja miała - według niego - zapaść na wysokim szczeblu PiS.
Rada Mediów Narodowych ma de facto uprawnienia do odwołania szefostwa mediów publicznych w każdej chwili. Takiego scenariusza chce właśnie uniknąć Jacek Kurski, dla którego Czabański jest zagrożeniem.
Dziś los Kurskiego w fotelu prezesa TVP uzależniony jest od lidera PiS. Obecny szef telewizji jest na stanowisku od początku 2016 r., ale by się ostać w konkursie RMN, członkowie Rady musieli zostać przez Jarosława Kaczyńskiego przymuszeni do głosowania za nim. Kurski miał bowiem przeciwko sobie dwóch przeciwników wśród trzech nominatów PiS w Radzie Mediów Narodowych. Bardzo krytyczni wobec niego byli i są bowiem tak Czabański, jak i Joanna Lichocka. Elżbieta Kruk jest tu zatem wyjątkiem. Jeśli Kurski straci protekcję ze strony J. Kaczyńskiego, to może zostać z dnia na dzień odwołany przez RMN.
Czabański na pytanie, czy jego pozycja jest w związku z niespodziewaną dymisją Stanisławczyk podkopywana przez otoczenie Jacka Kurskiego, odpowiadać nie chce.
Barbara Stanisławczyk była mocno promowana przez Czabańskiego, cieszyła się jego wielkim zaufaniem i dzięki niemu została wybrana prezesem PR w minionym roku. A potem także wygrała konkurs na prezesa publicznego radia. Dzień później - ku zdumieniu RMN - złożyła rezygnację ze stanowiska. Nieoficjalnie wiadomo, że nie chciała się zgodzić na to, aby jej zastępcą nie był już Jerzy Kłosiński, tylko Mariusz Staniszewski.
- Bez komentarza - powtarza szef RMN. Jednak członkowie PiS mówią: - Proszę tylko spojrzeć na teksty, które o nim pojawiają się na wPolityce.
Dwa przykłady. "Zła passa dobrej zmiany w mediach publicznych ma imię i nazwisko: Krzysztof Czabański" i "Spowiedź Czabańskiego w 'Wyborczej': decyzja prezes Stanisławczyk uderza we mnie rykoszetem".
W pierwszym tekście Ryszard Makowski, publicysta "wSieci", podkreśla, że "nikt chyba nie zadaje większych strat wizerunkowych obecnym rządom PiS niż nieudolny przewodniczący Rady Mediów Narodowych". A w drugim podkreślono samokrytykę Czabańskiego, zwracając uwagę na medium, dla którego wypowiadał się szef RMN - dla środowiska Prawa i Sprawiedliwości "spowiedź" na łamach "GW" to bowiem dyshonor.
Póki co Czabański dyplomatycznie podkreśla w rozmowie z WP: - Zarząd TVP ma 4-letnią kadencję i zakładam, że właśnie tak długo ta kadencja będzie trwać. A jeśli będą się po drodze dziać rzeczy niepokojące, to będzie to powód, aby bliżej się przyjrzeć sytuacji w TVP, ale to musiałaby być zapaść finansowa albo z oglądalnością, a w radiu z kolei słuchalności.
Kurski i Czabański w ostatnich dniach się spotkali - mimo podjazdowej wojny, którą toczą. Rozmawiali m.in. o budżecie TVP. Kurski już wcześniej mówił o aktualnym i tym w najbliższej przyszłości, jeśli ściągalność abonamentu skokowo nie wzrośnie, jako o "budżecie śmierci".
W TVP - na zlecenie rady nadzorczej telewizji - trwa audyt. Czeka na niego nie tylko rada (jej przewodniczącym jest Maciej Łopiński - były minister w Kancelarii Prezydenta tak Lecha Kaczyńskiego, jak i Andrzeja Dudy)
, ale i szef Rady Mediów Narodowych. Gotowy ma być nawet jeszcze w kwietniu.
Audyt trafi zatem na biurka członków Rady Mediów Narodowych i będzie okazją do oceny Kurskiego. - Audyt jest formą podsumowania rządów prezesa Jacka Kurskiego i wiceprezesa Macieja Staneckiego w TVP - mówi Czabański. I dodaje, że nie zakłada teraz, aby audyt przyniósł straszne wieści, które teraz miałyby podważyć stanowisko Kurskiego.