Koncert w Moskwie w obronie Lasu Chimkińskiego
Około 3 tys. osób przyszło na plac Aleksandra Puszkina w Moskwie, aby zaprotestować przeciwko planowanemu wyrębowi lasu w podmoskiewskich Chimkach pod budowę autostrady, która połączy stolicę Rosji z Petersburgiem.
W manifestacji wzięli udział popularni muzycy rockowi, w tym znany z opozycyjnych poglądów wokalista kultowej grupy DDT Jurij Szewczuk. Wśród uczestników były też - nestorka rosyjskich obrońców praw człowieka, przywódczyni Moskiewskiej Grupy Helsińskiej, 83-letnia Ludmiła Aleksiejewa i liderka obrońców Lasu Chimkińskiego Jewgenija Czirikowa.
Przed akcją bez żadnych wyjaśnień milicja zatrzymała innego znanego bojownika o prawa człowieka - Lwa Ponomariowa.
Władze Moskwy próbowały nie dopuścić do tego, aby demonstracja przybrała formę koncertu. Funkcjonariusze sił specjalnych OMON, którzy szczelnie otoczyli skwer na placu, nie zezwolili organizatorom na zainstalowanie aparatury nagłaśniającej. Nie przepuszczali też muzyków z instrumentami.
Szewczukowi udało się jednak przenieść gitarę akustyczną. Akompaniując sobie na niej, bez żadnych mikrofonów wykonał swoje największe przeboje, w tym utwór "Rodina" ("Ojczyzna"). Razem z nim śpiewali niemal wszyscy obecni.
Wcześniej artysta przywitał OMON-owców i zgromadzonych na pobliskiej ulicy Twerskiej żołnierzy wojsk wewnętrznych MSW. - Witam stałych uczestników marszów niezgody - zawołał.
Zebrani skandowali "Brawo, Szewczuk!", "Rosja bez Putina!" i "To jest nasz las!".
Po występie lidera DDT milicja wpuściła na plac samochód z aparaturą nagłaśniającą.
O Szewczuku stało się w Rosji głośno, gdy w maju podczas spotkania premiera Władimira Putina z przedstawicielami świata kultury w Petersburgu wdał się w ostrą polemikę z szefem rządu na temat wolności słowa i praw człowieka w Rosji.
Jeden z uczestników niedzielnego wiecu-koncertu, lider grupy Telewizor Michaił Borzykin powiedział dziennikarzom, że "cała ta sytuacja przypomina koncerty rockowe z połowy lat osiemdziesiątych, kiedy to wyłączano światło, uszkadzano wzmacniacze, a potem wszystko zwalano na usterki techniczne". - Ta władza skończy tak samo, jak tamta - oświadczył.