Koncert Stinga powodem protestu w Toruniu
Torunianie zaprotestują wieczorem przeciwko koncertowi Stinga. Mimo że miasto i urząd marszałkowski dołożyły się po 250 tys. zł na organizację występu, to tylko 250 mieszkańców weźmie w nim udział. Prezydent miasta zapewnia, że to nie koncert, ale wydarzenie promujące Toruń.
Wieczornym występem Stinga w Toruniu żyją lokalne media od kilku tygodni. Pierwszym powodem jest dystrybucja biletów, a raczej jej brak. Druga sprawa to zainteresowanie CBA koncertem. 30 listopada Centralne Biuro AntykorupcyjneBiuro Antykorupcyjne zwróciło się do urzędu miasta Torunia o wgląd do dokumentacji związanej z występem Stinga. Jak informowało CBA, na wstępnym etapie postępowania nie przesądza, czy doszło do naruszenia lub złamania prawa.
Koncert Stinga nie jest koncertem
Koncert Stinga to tak naprawdę produkcja telewizyjna będąca promocją miasta. Brytyjski muzyk zaśpiewa sześć piosenek w ramach promocji swojego nowego albumu "57Th&9Th". Całość nagra Telewizja Polska i pokaże 1 stycznia. Sponsorem koncertu została Grupa Energa, ale po 250 tys. zł przeznaczył też Urząd Miasta Torunia i urząd marszałkowski.
Jak poinformował portal Nowości.com.pl, zawiadomienie do CBA w tej sprawie złożył toruński działacz społeczny, Arkadiusz Brodziński. Podejrzewa, że doszło do nadużycia uprawnień, ponieważ urzędy, miasta i marszałkowski, przekazały pieniądze na organizację prywatnej imprezy. A smaczku dodaje fakt, że organizator odmówił wstępu na koncert fotoreporterom z lokalnych mediów. „Nowości” informują też, że zdjęcia zrobi jeden fotograf, który przed publikacją przekaże zdjęcia do akceptacji menadżerowi artysty.
Prezydent Torunia tłumaczy
Faktem jest, że występ Stinga zobaczą nieliczni, bo przygotowano 900 zaproszeń. Z czego 650 trafiło do Energi, Telewizji Polskiej, Universal Music Polska i artysty. Urząd Marszałkowski i miasto rozdały po 125 zaproszeń. Choć początkowo mowa była o większej liczbie. Chciano je rozdać honorowym obywatelom miasta, lokalnym sportowcom i finalistom olimpiad na poziomie ogólnopolskim.
Jak przyznaje w oświadczeniu prezydent miasta, Michał Zaleski, po długich i burzliwych negocjacjach miasto otrzymało tylko 125 zaproszeń. - Pula zaproszeń, którymi ostatecznie dysponujemy, zmniejszyła się w stosunku do tego, co początkowo było nam obiecywane, dlatego nie możemy przekazać zaproszeń dla wymienionych wcześniej grup, za co serdecznie przepraszam – napisał prezydent. Wszystkie zaproszenia zostały przekazane lokalnym mediom, żeby mieszkańcy mogli wygrać je w konkursach.
Michał Zaleski napisał też, że najważniejszą informacją dla Torunia jest fakt, że Sting wystąpi w mieście i jest to nieoceniona wartość promocyjna dla miasta. I właśnie tak urząd miasta traktuję występ artysty. Nie jako koncert, ale jako produkcję telewizyjną, na którą przekazał 250 tys. zł z budżetu na promocję poprzez organizację wydarzeń kulturalnych.
Protest przed koncertem
Taka argumentacja nie przekonuje mieszkańców. „Nie możesz iść na Stinga? Przyjdź zobaczyć Stringa!” – to hasło protestu jaki ma odbyć się przed koncertem. Organizatorzy namawiają do przyniesienia ze sobą kolorowych przebrań, peruk, serpentyn i stringów. W ten sposób chcą się dobrze bawić, bo osoby niezaproszone na koncert Stinga też mają prawo do dobrej zabawy.
Społecznicy zauważają, że za 250 tys. zł można dofinansować wiele wydarzeń kulturalnych dostępnych dla każdego, a nie tylko wybranej grupy osób. Pojawiają się też opinie, że w mieście są ważniejsze potrzeby niż promocja Torunia. Pieniądze powinny pójść na dofinansowanie żłobków, przedszkoli i szpitali.