Kompromitacja "Solidarności" w PLL LOT. Nie poparli strajku, ich wódz poszedł na członka zarządu
Trwa właśnie wyjątkowo dramatyczny strajk w PLL LOT. Prezes państwowej spółki zwolnił dyscyplinarnie stewardesy i doświadczonych pilotów, a protestujący pracownicy są obciążani milionowymi kwotami kosztów za odwołane rejsy samolotów. To wszystko przy zagadkowym milczeniu zakładowej organizacji "Solidarności".
Sami protestujący coraz częściej nazywają to zdradą (popiera ich OPZZ). Zwracają uwagę, że centrala związku kierowanegop przez Piotra Dudę sympatyzuje z politykami rządzącej partii. Warto dodać, że pieczę nad PLL LOT sprawuje sam premier Mateusz Morawiecki. Wszystko układa się więc w zgrabną teorię, w której zaprzyjaźniony z politykami związek zawodowy, staje po stronie prezesa państwowej spółki, łamiącego prawa pracownicze i prześladującego związkowców.
- "Solidarność" po raz kolejny dowiodła, że przestaje być związkiem zawodowym, a w coraz większym stopniu staje się bojówką władzy. W czasie, gdy masowo zwalniano ludzi w PLL LOT, zakładowa "Solidarność" podpisywała porozumienie z zarządem - powiedział dziennikarzom Piotr Szumlewicz, szef mazowieckiej rady OPZZ.
Zmiany, zmiany, zmiany. Szef Solidarności idzie na członka zarządu
Jeszcze kilka lat temu to Solidarność LOT wzywała do dymisji prezesów i protestów w sprawie podwyżek. Brylował w tym, Stefan Malczewski, wieloletni szef zakładowej organizacji "Solidarności". Aż nagle zamilkł. W 2016 roku został on członkiem zarządu ds. korporacyjnych i doszło do nagłej zmiany polityki związku. Wkrótce potem na posiedzeniu sejmowej Komisji Infrastruktury chwalił on zatrudnianie personelu na umowach śmieciowych i przejście pilotów na umowy oparte na działalności gospodarczej.
- Ma to mianowicie służyć temu, żeby przy takich samych kosztach budżetowych ponoszonych na wynagrodzenia w kieszeniach osób przyjmowanych w ten sposób poprzez spółkę LOT Crew pozostawało więcej pieniędzy netto - tłumaczył już jako członek zarządu.
Przypomnijmy, że tłem obecnego protestu są między innymi umowy śmieciowe. "Solidarność" PLL LOT podpisała porozumienie z obecnym prezesem spółki Rafałem Milczarskim. Dawało ono pracownikom podwyżki, a związek miał nie popierać przygotowywanego strajku.
Zobacz także: Sikorski: Modlę się o to, by w Polsce doszło jeszcze do starcia Tusk-Kaczyński
Zdrady "Solidarności". W poczcie i teatrze poparli rząd
Lewicowy serwis internetowy Strajk.eu wymienia również inne "zdrady Solidarności". Punktuje, że związek stawał po stronie władzy podczas protestów w Poczcie Polskiej oraz w Teatrze Polskim, przejętym przez nominata dobrej zmiany. Z kolei w polskiej fabryce Volkswagena związek nie wstawił się w obronie pracownika zwolnionego z powodu opublikowania krytycznego wpisu na Facebooku.
- Zarzuty, że "Solidarność" kierowana przez Piotra Dudę, sympatyzuje z władzą, są bez sensu. Organizacje zakładowe są samodzielnie i Duda nie może im niczego nakazać. Mamy przecież duży spór pracowniczy z szefem Polskiej Grupy Energetycznej, to też spółka państwowa - mówi WP Marek Lewandowski, rzecznik prasowy Komisji Krajowej. Dodaje, że "Solidarność" w LOT nie poparła strajku ponieważ uznała, że istnieje ryzyko, że jest on nielegalny. W sprawie komentarza odesłał do przewodniczego zakładowej organizacji. Ten jednak odmówił nam wypowiedzi.
"Solidarność" coraz częściej nazywana jest tzw. żółtym związkiem, czyli takim który wchodzi w układy z menedżerami spółek. - Dawno nie było takiej sytuacji, aby przy tak ostrym sporze, zwolnieniach dyscyplinarnych duży związek nie stanął w obronie pracowników - komentuje Adam Mrozowicki z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Wrocławskiego, który naukowo zajmuje się związkami zawodowymi. Dodaje, że na planowej właśnie konferencji naukowej, sami eksperci planują wydanie komunikatu poparcia dla zwolnionych pracowników LOT.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl