Kompromitacja, Sasin jest spalony, a prezes umywa ręce - politycy PiS mówią nam o ustawie dot. Warszawy
Złożenie projektu dot. ustroju Warszawy i wstrzymanie nad nim prac to kompromitacja, od której Jarosław Kaczyński "umywa ręce" - mówią Wirtualnej Polsce politycy PiS. Według nich ustawa musi jednak powstać, bo bez niej PiS nie wygra wyborów na prezydenta stolicy. Nasi rozmówcy oceniają, że szanse na walkę o ten fotel stracił firmujący projekt Jacek Sasin, a za całą sprawą mógł stać Mariusz Błaszczak.
Projektem zmieniającym ustrój Warszawy według pierwotnego planu miał zająć się w piątek Sejm, jednak został on wycofany z porządku obrad. Sasin tłumaczył to potrzebą "konsultacji z samorządami i mieszkańcami", a prezes PiS przyznał, że nad ustawą "trzeba będzie jeszcze popracować".
Zdaniem warszawskiego posła PiS ta wolta oznacza straty dla partii i kompromitację odpowiedzialnego za projekt Jacka Sasina.- Najpierw forsowaliśmy projekt, a kilka dni później się wycofujemy. Decyzję o zatrzymaniu prac nad ustawą podjął prezes, ale zapłaci za nią Sasin, który się ośmieszył - mówi Wirtualnej Polsce polityk.
Jego zdaniem PiS będzie musiało "zrobić krok w tył" i zmienić część zapisów projektu.
Wtóruje mu drugi poseł, który jednak podkreśla, że pomimo przeszkód ustawa zostanie uchwalona. - Bez niej nie mamy szans na wygranie wyborów na prezydenta Warszawy - tłumaczy.
Inaczej ocenia to jeden z ministrów. - Cała sprawa to kompromitacja. Nie przesądzałbym, że przyjęcie ustawy pomoże wygrać wybory w stolicy. Głosów może zabraknąć, więc koszty są znacznie większe niż zyski - przekonuje w rozmowie z WP.
W obronę Jacka Sasina bierze jeden z posłów, który jest przekonany o jego dobrych intencjach.
- Jackowi naprawdę zależało na tym temacie, chodził za nim długo, aż w końcu prezes mu dał zielone światło. Działa to tak: Kaczyński daje zielone światło, ale patrzy, jak dany polityk sobie radzi. Jak widzi, że kiepsko, to każe się wycofać. I umywa ręce tłumacząc, że się zmieniły polityczne okoliczności - wyjaśnia polityk.
W jego opinii warszawski poseł "fatalnie rozegrał" moment złożenia projektu w Sejmie, do czego doszło, gdy sam był w Brukseli, a treści ustawy - jak zauważa - nie znali ani warszawscy posłowie PiS, ani nawet ci, którzy się pod nim podpisali.
Pisaliśmy o tym tu.
Wszyscy rozmówcy WP są zgodni - cała sprawa może spowodować, że Sasin nie zostanie kandydatem PiS na prezydenta stolicy. - Nie jest dobrze być twarzą spalonego projektu. Może lepiej, jakby się skupił na pracy w komisji finansów? - zastanawia się jeden z nich.
Część polityków PiS ocenia, że do "spalenia" kandydatury warszawskiego posła mógł przyczynić się szef MSWiA Mariusz Błaszczak, w którego resorcie projekt był konsultowany.
Resort do tej pory nie odpowiedział na pytanie w tej sprawie wysłane przez WP w poniedziałek.
- Mógł za tym stać Błaszczak, choć nie wierzę, by on sam chciał startować na prezydenta Warszawy - ocenia jeden z polityków.
Według innego ewentualna kandydatura Sasina może być też blokowana przez Mariusza Kamińskiego, który promuje jako kandydata swojego współpracownika - posła Jarosława Krajewskiego.
Sam Sasin tłumaczył w rozmowie z WP, że projekt zmieniający ustrój Warszawy jest "może niedoskonały", ale daje równocześnie szansę na to, żeby podczas konsultacji rozmawiać o "konkretnych rozwiązaniach, a nie o ideach". Zdaniem posła ustawa metropolitalna ma przynieść korzyści mieszkańcom m.in. dzięki koncentracji pieniędzy, które będą służyły inwestycjom ponadlokalnym.
- Z samych wpływów podatkowych powiatowych, którymi ta metropolitalna jednostka samorządu terytorialnego by dysponowała, to jest ponad miliard zł z terenu dzisiejszej Warszawy i ok. 350 mln zł z terenów podwarszawskich - przekonywał.
Według projektu ustawy o ustroju miasta stołecznego Warszawy stolica ma się stać metropolitalną jednostką samorządu terytorialnego, która objęłaby ponad 30 gmin. Jedną z nich byłaby gmina miejska Warszawa (obecne miasto stołeczne Warszawa), składająca się z 18 dzielnic.