Komisja Weryfikacyjna kończy rok. Patryk Jaki zapowiada w rozmowie z WP, co zrobi z KW, gdy zostanie prezydentem Warszawy
- Twierdzili, że nie damy rady, tymczasem zrobiliśmy więcej, niż większość komisji śledczych. Gonimy historię - mówi Wirtualnej Polsce wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki. Właśnie minął rok od rozpoczęcia prac komisji weryfikacyjnej.
Komisja, która bada tzw. dziką reprywatyzację w Warszawie, to polityczne dziecko wiceministra sprawiedliwości. Zbudowała Jakiego jako pierwszoligowego polityka, zapewniła mu rozpoznawalność i utorowała drogę do startu w wyborach na prezydenta stolicy. Ujawniła wiele nieprawidłowości i skandalicznych działań urzędników stołecznego ratusza, za których odpowiedzialność bierze Hanna Gronkiewicz-Waltz. Ona sama nigdy przed komisją się nie stawiła. Nie chciała stanąć przed – jak sama mówi – "bolszewicką” instytucją. Prezydent Warszawy twierdzi, że komisja jest narzędziem politycznym w rękach Patryka Jakiego, którego jedynym motywem – wedle Gronkiewicz-Waltz – ma być pogrążenie jej samej.
Zarzuty o polityczny charakter komisji nie przestaną być formułowane, nie zmienia to faktu, że instytucja ta wykonała sporą i potrzebną pracę przy wyjaśnianiu afery reprywatyzacyjnej. Właściwie jedynie Platforma Obywatelska jest przeciwko istnieniu komisji - mimo iż jednym z jej członków jest poseł PO.
Komisja weryfikacyjna w liczbach
Wiceszef komisji weryfikacyjnej Sebastian Kaleta przekazał nam wyliczenia związane z trwającą już rok pracą tej instytucji. Same pisma i decyzje komisji mają – według wyliczeń komisji – 91 647 strony. Pism komisja wysłała 1359. Wobec 236 adresów nieruchomości instytucja kierowana przez Jakiego prowadzi postępowania. Toczy się 187 postępowań o odszkodowania dla lokatorów. 162 godziny trwały jak dotąd wszystkie rozprawy przed komisją (tych było 28). Odbyły się 44 posiedzenia niejawne komisji, a jej członkowie przesłuchali 70 osób.
Przed sądami zapadło 71 orzeczeń korzystnych dla Komisji Weryfikacyjnej, z czego 11 orzeczeń przed Naczelnym Sądem Administracyjnym, 36 przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym w Warszawie i 24 w sądach powszechnych. 35 spraw komisja przegrała.
W maju komisja weryfikacyjna podjęła pierwsze decyzje w związku z odszkodowaniami dla pokrzywdzonych wskutek działań przestępców lokatorów. Chodziło o mieszkańców kamienic przy czterech ulicach w Warszawie. Suma odszkodowań – 216 tys. zł (odszkodowania wynoszą od 7 tys. zł do ponad 29 tys. zł). Córce zamordowanej przez mafię reprywatyzacyjną Jolanty Brzeskiej komisja przyznała 100 tys. złotych. Tyle teoria.
Z praktyką jest bowiem problem: od decyzji odwołało się miasto, które nie uznaje legalności działania komisji weryfikacyjnej. A środki na odszkodowania znajdują się na rachunkach miasta. – Ponad 6 mln zdobyliśmy na wypłaty odszkodowań od handlarzy – zapewnia Patryk Jaki.
Jak napisała na Facebooku o komisji kierowanej przez Jakiego Magdalena Brzeska: "Organ, który tylko daje ludziom fałszywe nadzieje i nic poza tym. Nie ma żadnych przepisów wykonawczych sankcjonujących działanie tego wszystkiego. Współczuję ludziom, którzy mieszkają w domach, które znów mają wrócić do miasta. To nadal jakiś koszmar. Współczuje tym, którym dano, podobnie jak mi nadzieję na odszkodowanie i zadośćuczynienie – to jedno wielkie kłamstwo. I zastanawiam się jak bardzo trzeba być wyzutym z emocji, by brać w tym udział (...) Chrzanię Komisję Reprywatyzacyjną".
Poszkodowani na razie są bezradni – czekają ich prawdopodobnie batalie przed sądami – ale Patryk Jaki podjęcie decyzji o odszkodowaniach i tak uznaje za sukces. Winę zrzuca na Hannę Gronkiewicz-Waltz. To de facto od jej decyzji zależy wypłata odszkodowań poszkodowanym wskutek działań mafii reprywatyzacyjnej.
Jaki: „Zlikwiduję komisję, jeśli zostanę prezydentem”
– Wielu mówiło, że się nam nie uda, że to zbyt trudna, duża materia, czasem się z nas śmiano, tymczasem poradziliśmy sobie i wielu zszokowaliśmy skalą naszych działań – mówi Wirtualnej Polsce szef komisji weryfikacyjnej.
Zdaniem Patryka Jakiego w Polsce komisje śledcze są "słabe”, a komisja weryfikacyjna udowodniła, że nie musi tak być. – Rok pracy był niezwykle owocny. Wiele zeznań świadków stało się elementami wniosków aresztowych, przestępcy dzięki tym zeznaniom trafili do więzień. Komisja obfitowała w przełomowe zeznania. Jeden ze świadków przyznał, że był "słupem”. Przepraszam, ale której innej komisji udało się wyciągnąć od przesłuchiwanego takie stwierdzenie? – zauważa kandydat na prezydenta Warszawy.
– Pięcioro urzędników potwierdziło, że dostawali nakazy od "góry”, żeby wydawać nieruchomości. Wykryliśmy podrabiane decyzje zwrotowe. Znaleźliśmy ludzi, którzy wydawali decyzje na trupy. Komisja odnalazła dokumenty, których państwo szukało od dekady, a których nikt nie umiał znaleźć. My to zrobiliśmy. Z zadań śledczych wywiązaliśmy się bardzo dobrze, dołożono nam jeszcze jedną "nogę”, wykonawczą. Zrobiliśmy coś wielkiego – chwali się w rozmowie z WP Patryk Jaki.
Kandydat na prezydenta Warszawy przekonuje, że komisja weryfikacyjna to "jedyna chyba instytucja w państwie, w której pracują ludzie ze wszystkich stron sporu politycznego i wszyscy w niemal każdej sprawie głosują tak samo”. – Udało się stworzyć instytucję, która działa harmonijnie. Jeśli chodzi o komisje śledcze, to gonimy historię – twierdzi wiceminister.
– Co stanie się z komisją, jeśli zostanie pan prezydentem stolicy? – pytamy Patryka Jakiego. Ten deklaruje: – Jeśli zostanę prezydentem, zlikwiduję komisję weryfikacyjną. Nie będzie już potrzebna. Jej kompetencje przejmie ratusz. Dziś ratusz rządzony przez Hannę Gronkiewicz-Waltz również ma te kompetencje, ale nie chce z nich skorzystać. Całą robotę przejęliśmy my.