Komentarz Internauty: Komu pali się grunt pod nogami?
Od pewnego czasu, co parę dni, około godziny dziewiątej rano mniej więcej milion obywateli siada wygodnie i z uwagą śledzi przebieg wypadków mających miejsce w budynku Sejmu. Zainteresowanie społeczeństwa aferą „Rywingate” przerosło najśmielsze oczekiwania polityków niezależnie od przynależności klubowej. Z ust jednych słychać głosy zadowolenia, lecz kto wie, czy innym nie zapalił się grunt pod nogami…
20.02.2003 11:50
Na hasło „afera Rywina” przeciętny obserwator poczynań prokuratury i komisji śledczej intuicyjnie odpowiada odzewem: „Co to wszystko da?” Osiemnastogodzinne przesłuchiwanie redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”, Adama Michnika, ujawniło pewną ilość cennych szczegółów, ale też nie można powiedzieć, żeby znacząco posunęło sprawę naprzód. Redaktor odnośnie niektórych wydarzeń, jakich był uczestnikiem, wykazywał się fotograficzną wręcz pamięcią (reakcja Lwa Rywina na powiadomienie go, że jego słowa zostały nagrane). Innym razem nie mógł sobie przypomnieć tak istotnych szczegółów, jak to, czy wśród dwustu osób, z którymi dzielił się sensacyjną nowiną, był również prezydent Aleksander Kwaśniewski.
W jaki sposób redaktor był w stanie jednocześnie prowadzić śledztwo i informować tak liczne grono o propozycji łapówkarskiej pozostało jak na razie wielką niewiadomą, skrytą za zasłoną tajemnicy dziennikarskiej. Przeciętny obserwator wydarzeń ze sfer biznesu i polityki mógłby doświadczyć uczucia niejakiej dezorientacji. Jego poczucie zagubienia wśród nie do końca jasnych informacji mogą być spotęgowane za sprawą działań prokuratury, które - jak można wnioskować z wypowiedzi polityków - pozostawiają wiele do życzenia. Opieszałe i chaotyczne, to tylko niektóre z epitetów, jakie można im przypisać. Wygląda na to, że dziennikarze (zwłaszcza z „Rzeczpospolitej”) wiedzą dużo więcej niż aparat sprawiedliwości.
Prezes TVP, Robert Kwiatkowski, pomimo wniosku sejmowej komisji śledczej nie został odsunięty od wykonywania zawodu na czas trwania dochodzenia. Wszystko to każe szaremu obywatelowi wysnuć hipotezę, że afera jest o wiele bardziej skomplikowana, niż się o tym mówi. Wrażenie istnienia drugiego i trzeciego dna oraz nieujawnionych dotąd powiązań i zależności narzuca się samo. Obserwator telewizyjnych relacji na żywo z posiedzeń komisji chciałby uzyskać odpowiedź na pytanie „kto za tym stoi?” Czy jednak taki tryb postępowania, jakiego jest świadkiem, umożliwi wyświetlenie wszystkich okoliczności zdarzeń i związków świata polityki i biznesu? Czy dowie się, kto najwięcej zyskuje, a kto traci na ujawnieniu afery? Przyjdzie nam po prostu uzbroić się w cierpliwość…
(Malwina)