Kołodziejczak zabrał głos. Tłumaczy decyzję o odejściu
- Po dłuższej analizie tego wszystkiego, co się dzieje, wiem, że to jest dobra decyzja. Przedstawiłem mediom list otwarty, który też opisuje wiele szczegółów, motywów, dlaczego taką decyzję podjąłem - przekazał w środę Michał Kołodziejczak, który zrezygnował z funkcji wiceministra rolnictwa.
Jak informowała wcześniej Wirtualna Polska, Michał Kołodziejczak zrezygnował z funkcji wiceministra rolnictwa. Po godz. 10 rozpoczął się briefing prasowy, na którym polityk wyjaśnił swoją decyzję.
- Dzisiaj polskie rolnictwo stoi przed wieloma wyzwaniami, potrzebuje bardzo silnego głosu, potrzebuje oczywiście bardzo mocno również jedności, a czasem do jednego miejsca są różne drogi dojścia. Moja wizja tego wszystkiego - okazuje się - jest nieco inna niż chociażby ministra Siekierskiego, jeśli chodzi chociażby o tempo prac - powiedział, podkreślając, że "to nie znaczy, że jedna czy druga wizja jest lepsza czy gorsza".
Kołodziejczak o rezygnacji: Teraz jest na to dobry moment
Kołodziejczak mówił, że "zrealizował to wszystko, o czym rozmawiał niejednokrotnie z premierem Donaldem Tuskiem, który powiedział, żeby ministrowi Siekierskiemu pomagać". - Pomagałem, jak mogłem, dawałem tyle rad, ile mogłem - często w rozmowach w cztery oczy, czasem też przez media - podkreślił.
- Mówiłem o tym, że chcę opuścić resort już kilka tygodni temu, teraz jest na to dobry moment - po wyborach prezydenckich, po przegłosowaniu wotum zaufania dla rządu - kontynuował, dodając, że "nie chciał swoją decyzją wprowadzać jakiegokolwiek zamieszania właśnie w tych decyzjach".
Polityk mówił, że "polska wieś to najdynamiczniej rozwijający się sektor polskiej gospodarki od wejścia Polski do Unii Europejskiej", a "polscy rolnicy szybko działają".
- To jest też taka moja odpowiedź do zarzutów do mojej osoby, że chciałem robić coś szybko. Czas ucieka, decyzje muszą być podejmowane szybko, w odpowiedni sposób i warto, żeby główny minister miał też wolną rękę do podejmowania tych decyzji - powiedział. - Dlatego też mówię o tym, bo mówiłem o ograniczaniu moich kompetencji, co nie jest nawet do końca w mojej ocenie zarzutem do ministra Siekierskiego - mówił, dodając, że "odbył już z nim dzisiaj jedną rozmowę".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
PSL chce zabetonować małżeństwa? "Rodzinę trzeba chronić"
"Nigdy minister Siekierski nie wskazał mi, że czegoś nie zrobiłem"
- Ja ministrowi Siekierskiemu powiedziałem wprost: panie ministrze, zawsze może pan liczyć na moją pomoc, zawsze może pan liczyć na rozmowę - przekazał.
Dodał, że "jest teraz z rolnikami", a "to wszystko, co też wtłaczane było w głowy polskich rolników, że nie chcą rozmawiać, że się nie chcą spotykać, to nie jest prawda". - Jesteśmy razem i będziemy razem - oznajmił.
- Ja będę skupiał się w następnych tygodniach na przedstawianiu szerokiej wizji dla polskiego rolnictwa, na konkretnych programach, na budowie konkretnego programu, który jest dla mnie bardzo ważny. Nie będę się też tutaj z tą machiną administracyjną przepychał, ale też nie będę dawał twarzy do polityki, z którą nie do końca się zgadzam, gdzie uważam, że zagrożeń jest bardzo dużo - powiedział.
Kołodziejczak mówił też, że "dla niego i dla wszystkich rolników to jest nieoceniony czas osiemnastu miesięcy jego ciężkiej pracy, do której nigdy minister Siekierski nie przedstawiał zarzutów". - Nigdy minister Siekierski nie wskazał mi, że czegoś nie zrobiłem bądź zrobiłem coś źle, bądź widziałby coś inaczej, takich zarzutów nigdy nie było - podkreślał.
Czytaj też: