Kolejny tydzień kluczowy? "Rosjanie rzucili na taśmę wszystko, co mieli"
Według Ołeksija Arestowicza, doradcy prezydenta Wołodymyra Zełeńskiego, ukraińską armię w Donbasie czekają w najbliższych dniach najtrudniejsze walki. - Rosjanie zebrali rezerwy na 4-5 dni, więc kolejny tydzień zdecyduje o dalszym losie operacji w tym rejonie – twierdzi Arestowicz. Wojskowi, z którymi rozmawiała Wirtualna Polska, przyznają, że sytuacja ukraińskiej armii jest trudna i możemy się spodziewać "ostatecznej rozgrywki na tym etapie wojny".
08.06.2022 07:04
"To będzie ciężki tydzień dla Ukrainy"
W nagraniu skierowanym do ukraińskiego narodu Arestowicz przyznał, że jeśli ukraińska armia wytrzyma rosyjski atak, to jest szansa "na dotrwanie na jakieś dostawy uzbrojenia z Zachodu".
- Rosjanie doskonale rozumieją, że ta faza wojny jest po ich stronie. Mają czas do lipca, aby bezkarnie atakować, gdyż Ukraina nie posiada środków do odpowiedniego kontruderzenia. To efekt opóźnień zbrojeń dla Ukrainy, gdzie marnowano czas na dyskusje – mówił Arestowicz.
Jak podkreślił, następny tydzień będzie bardzo ciężki dla Ukrainy. - Rosjanie zebrali siły i rozpoczęli jednoczesny atak na trzech kierunkach, a mogą jeszcze robić to dodatkowo z rejonu Zaporoża – mówił doradca prezydenta Ukrainy.
Uderzenia Rosjan są skierowane w rejon Iziumia, tak by przejść do oblężenia Słowiańska, a także od strony Toszkiwki w kierunku Łysyczańska. Rosyjscy żołnierze atakują i niszczą też Siewierodonieck.
"Przeprawy pontonowe? Rosjanie nie odpuszczą"
Według płk. Piotra Lewandowskiego - oficera Wojska Polskiego w stanie spoczynku, weterana misji w Afganistanie, Iraku i Libanie, z którym rozmawiała Wirtualna Polska - Rosjanie przeliczyli sobie, że ich siły w ciągu najbliższych tygodni mocno nie wzrosną.
- Uznali, że to ostatni moment, żeby domknąć Ukraińców w kotle. W najgorszym wariancie może się to domknąć na kierunku Popasna – Izium. Albo na nieco mniejszym odcinku zahaczającym o rejony Rubiżne i Łymania, a także Siewierodoniecka, w którym Rosjanie wiążą ukraińskie siły. Ukraińcy są tam zagrożeni po obu stronach Dońca – mówi płk Lewandowski.
Jego zdaniem na kierunku Popasnej będzie bardzo ciężko ich zatrzymać. Mają tam bowiem przestrzeń operacyjną i mogą uderzać z trzech kierunków.
- Rosjanie szykują się też do kolejnych przepraw pontonowych. Już wcześniejsze dni, mimo zniszczeń, pokazały rosyjską zdolność do budowy tychże przepraw. To jest spuścizna taktyki stosowanej w Układzie Warszawskim, gdzie ten element zdobywania terenu był niezwykle ważny. Mają to przećwiczone. Będą się więc starać związać siły ukraińskie i spróbują sforsowania rzeki Doniec – ocenia płk Piotr Lewandowski.
Jak alarmował doradca prezydenta Ukrainy Ołeksij Arestowicz, połowa wszystkich rosyjskich wojsk w Ukrainie atakuje rejon od Iziuma do Popasnej. - Około 35 tys. żołnierzy, może więcej. Rosjanie zebrali rezerwy na 4-5 dni, więc kolejny tydzień zdecyduje o dalszym losie operacji w tym rejonie – oceniał doradca prezydenta Ukrainy.
Zdaniem prof. Bogusława Packa, generała dywizji w stanie spoczynku i dyrektora Instytutu Bezpieczeństwa i Rozwoju Międzynarodowego, sytuacja Ukrainy jest rzeczywiście trudna. - Rosjanie będą chcieli jak najszybciej zakończyć działania militarne na froncie w obwodach ługańskim i donieckim. Rzucili tam wszystkie możliwe siły, używają maksymalnej ilości uzbrojenia, zarówno dostarczając je z innych kierunków, ale też z magazynów i zapasów swojej armii - mówił w rozmowie z Wirtualną Polską.
W jego ocenie Rosjanie "rzucili wszystko na taśmę". - Zrobili to, by wykonać rozkaz Władimira Putina i do 10 czerwca przejąć kontrolę nad całym obwodem ługańskim. Nie sądzę, żeby udało się to do tej daty zrealizować zdobycie Donbasu. Ale wygląda na to, że w czerwcu bądź na przełomie czerwca i lipca - już tak – mówi WP gen. Bogusław Pacek.
"Broń z Zachodu? Dalej jest to kroplówka"
W swoim nagraniu doradca prezydenta Ukrainy wielokrotnie podkreślał rolę dostaw broni z Zachodu. Według Arestowicza to właśnie jej brak może być kluczowy w najbliższych dniach podczas starć z Rosjanami.
- Dramatem Ukrainy może być brak sprzętu artyleryjskiego i amunicji do niego. Wydaje się, że ostatnią dużą dostawą czołgów była dostawa T-72 z Polski. Moim zdaniem to były ostatnie ukraińskie rezerwy. Słysząc opinie, że Ukraina przechodzi do kontrofensywy, nie widziałem zasobów wśród sprzętu i broni, które miałyby być rzucone na front – mówi WP płk Piotr Lewandowski.
W jego opinii broń z Zachodu powinna być dostarczana poza wszelką dyskusją, także polityczną. - Sprzęt ręczny przeciwpancerny i przeciwlotniczy, który najpierw był przekazywany w setkach sztuk, później - tysiącach, spełnił swoją rolę na polu walki. Wydawało się więc, że dostawy będą na zasadzie "transfuzji". Okazało się jednak, że tak nie jest. Dalej jest to "kroplówka" – ocenia płk Piotr Lewandowski.
W podobnym tonie wypowiada się gen. Bogusław Pacek. - To trudny czas dla Ukrainy. Dostawy sprzętu i uzbrojenia, które miałyby istotnie wesprzeć Ukrainę, czyli wyrzutnie HIMARS i MLRS-M270, są w trakcie procedowania - mówi. I dodaje: - One muszą razić dzisiaj, tu i teraz.
- To, co jest potrzebne dzisiaj, ukraińskie wojska otrzymują za dwa tygodnie. W tym czasie, sytuacja na froncie już się zmienia. Liczba używanej przez Rosję amunicji i broni artyleryjskiej jest każdego dnia większa. Rosjanie sami czują przewagę i wiedzą, że jest to ogromna przewaga – mówi gen. Bogusław Pacek.
"To ostateczna rozgrywka na tym etapie"
Z kolei płk Piotr Lewandowski zwraca uwagę na jeszcze jeden ważny aspekt obecnej sytuacji na froncie. - Nie zgadzam się z twierdzeniem, że Rosjanie wytracili impet, stracili siły. Oni się przygotowywali do natarcia na kilku kierunkach. Uzupełniali amunicję, naprawiali sprzęt, dali odpocząć żołnierzom, rzucili, ile się dało, nawet te nieuzupełnione jednostki. To, co się obecnie dzieje, to ostateczna rozgrywka na tym etapie wojny. Potrwa ona tydzień, maksymalnie dwa – uważa płk Piotr Lewandowski.
Według naszego rozmówcy Ukraińcy, odnosząc duże straty, doszli do granicy bohaterstwa. - Ich trzymiesięczny udział w wojnie zmęczył ich, pozbawił sił. Dlatego teraz bardzo ważne będzie morale żołnierzy ukraińskich i ich wola walki. To kluczowy moment rozdania na froncie wschodnim. Zatrzymanie rosyjskiej ofensywy będzie wymagało ogromnego bohaterstwa ukraińskich żołnierzy, czyli świadomego poświęcenia życia – podsumowuje płk Piotr Lewandowski.
O postawie Ukraińców mówi również gen. Bogusław Pacek.
- Pytanie co dalej. Plan minimum zdefiniował ostatnio szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow. Celem Rosji jest "wyzwolenie" obwodu ługańskiego i donieckiego oraz głosowanie ws. uznania zwierzchności Rosji i samodzielności w pozostałych obwodach wschodniej Ukrainy. Kolejne dni nie zaczynają się dobrze dla ukraińskiej armii. W dużej mierze ich los, będzie zależał od tego: co się wydarzy w ciągu kolejnych 100 dni. A także od dostaw zachodniego uzbrojenia i determinacji samych Ukraińców - ocenia gen. Bogusław Pacek.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski