Putin wyznaczył datę. Cztery dni piekielnej walki o Siewierodonieck
Rosja chce do 10 czerwca zdobyć Siewierodonieck i przejąć kontrolę nad strategiczną drogą Lisiczańsk-Bachmut. Takie informacje przekazały władze obwodu ługańskiego. – Przed nami krwawe walki. Ukraińcy traktują bitwę o miasto jako okazję do maksymalnego wykrwawienia się rosyjskich wojsk i zadania im jak największych strat. Zrobią wszystko, by Rosjanie nie zdobyli miejscowości szybko – mówi WP płk Maciej Matysiak, były zastępca Szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego i ekspert Fundacji Stratpoints i dodaje, że wśród rosyjskich generałów zaczyna iskrzyć: - Gierasimow i Szojgu nie chcą, żeby Dwornikow urósł za ich plecami.
07.06.2022 | aktual.: 07.06.2022 21:37
Zdobycie Siewierodoniecka – nieformalnej stolicy części obwodu ługańskiego, zarządzanej przez władze w Kijowie – pozostaje najważniejszym celem propagandowym i militarnym inwazji Kremla na wschodzie Ukrainy. Przed rosyjską agresją miasto liczyło ponad 100 tys. mieszkańców, wciąż przebywa tam ok. 12-13 tys. osób.
Jeszcze kilka dni temu wydawało się, że Rosjanie, którzy przejęli kontrolę nad ok. 70 proc. miasta, szybko zajmą jego pozostałą część. Sytuacja przez weekend uległa jednak zmianie, a Ukraińcy przeszli do kontrofensywy.
– Z przechwyconych rozmów wiemy, że dowództwo rosyjskiej armii otrzymało zadanie, by do 10 czerwca zdobyć Siewierodonieck i przejąć kontrolę nad ważną trasą Lisiczańsk-Bachmut; przewidujemy jeszcze cięższe ostrzały ze strony wroga –oświadczył w niedzielę wieczorem szef władz obwodu ługańskiego Serhij Hajdaj.
Rosja o krok od opanowania całego obwodu ługańskiego
Według byłego wiceszefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego płk Macieja Matysiaka, zdobycie Siewierodoniecka dla Rosjan ma teraz największe znaczenie. – Jeśli przejmą miasto, to praktycznie mają opanowany teren obwodu ługańskiego. Dlatego tak im się spieszy i poświęcają temu spore siły. Wśród przekazów o planowanym przejęciu kontroli nad miastem, najpierw pojawiła się data 1 czerwca, teraz 10 czerwca. Terminy przypisywano Putinowi. To dlatego Ukraińcy starają się stanąć mu na przeszkodzie. I wypychać Rosjan, wiedząc, że może to być kluczowy punkt dla dalszych losów wojny –mówi WP płk Maciej Matysiak.
Jak podkreśla, widać po przebiegu walk, że wojska Putina dość sprawnie skoncentrowały się w mieście.
- Przesunęli grupy batalionowe z odcinka frontu w Charkowie. I "pchają się", żeby to domknąć. Zdobycie Siewierodoniecka to polityczna decyzja. W tym przypadku podjął ją osobiście Putin. Walka w mieście będzie krwawa. Ukraińcy wycofując się, będą bronić ważnej drogi Bachmut-Lisiczańsk. Mają dobry wgląd w ten teren. Zyskują wówczas dobrą pozycję do ostrzału i mogą mocno operować na większych zasięgach rozpoznawczo-wzrokowych. Mogą sprawnie kierować ogniem artyleryjskim i niszczyć Rosjan – zauważa płk Maciej Matysiak.
Z kolei Konrad Muzyka, ekspert ds. wojskowości z firmy Rochan Consulting, podkreśla, że zajęcie Siewierodoniecka ma znaczenie propagandowe.
- To przybliży Rosjan do zajęcia całego obwodu ługańskiego. Zostaje im później do zajęcia ok. 3 procent. Jeśli przeprawią się przez rzekę Doniec i zajmą Lisiczańsk, wówczas będą mogli mówić o pierwszym swoim sukcesie. Nie jestem przekonany, czy rzucą wszystkie siły, bo jak widzieliśmy wcześniej, przerzucanie czy przegrupowanie zajmuje im trochę czasu. A Ukraińcy mogą to wykorzystać i kontratakować. Na pewno łatwo nie oddadzą Siewierodoniecka – uważa Konrad Muzyka.
Jak prognozował szef władz obwodu ługańskiego Serhij Hajdaj, bardzo możliwe, że Rosjanie w najbliższym czasie rzucą na ten odcinek (Siewierodonieck i trasę Lisiczańsk-Bachmut) wszystkie dostępne rezerwy, wszystkich żołnierzy i uzbrojenie.
Cztery dni piekielnej bitwy
- Nadchodzące dni to będzie piekielny czas. Przeciwnik kilkukrotnie zwiększy częstotliwość ciężkich ostrzałów artyleryjskich – mówił Hajdaj. Jak podkreślił polityk, "Rosjanie będą równać wszystko z ziemią, bo po prostu nie znają innej taktyki i nie umieją inaczej walczyć".
Według płk Macieja Matysiaka, rosyjska nawałnica ogniowa wynika również z innego powodu.
- Rosyjscy żołnierze mają niskie morale. Nie chcą walczyć sami z siebie. Bez ostrzału artyleryjskiego nie wyjdą do walki z ukraińskimi żołnierzami. Podobnie sytuacja się ma wśród dowódców rosyjskich wojsk. Oni też zaczynają stawiać opór. A pamiętajmy, że to działa w dwie strony, bo jak już wyjdą na pozycje, to Ukraińcy mogą ich razić ogniem –mówi nam płk Maciej Matysiak.
Jego zdaniem, Rosjanom puszczają nerwy, bo nie są w stanie przeprowadzić planowych operacji zgodnie z harmonogramem.
- To jednak nie oznacza, że się wycofują i nie będą prowadzić krwawych działań. Co prawda nie widzimy istotnych postępów, ale nadal twardo stoją. To, co daje nadzieję Ukrainie, to wyczerpujące się możliwości sprzętowe i osobowe rosyjskiej armii. Jeśli widzimy poradzieckie czołgi T-62 przerzucane na front, to znaczy, że Rosjanie jak tonący chwytają się brzytwy – mówi płk Maciej Matysiak.
Dodatkowo – jak dodaje były wiceszef SKW – szansą dla ukraińskiej armii są kłótnie w kierownictwie "operacji specjalnej", jak nazywają ją Rosjanie.
- Zaczyna iskrzyć między głównodowodzącym gen. Aleksandrem Dwornikowem a gen. Walerijem Gierasimowem i gen. Siergiejem Szojgu. Dwornikow wyciągnął wnioski, widział jakie błędy popełniono na początku wojny i przedstawił je pozostałym wojskowym. Natomiast Gierasimow i Szojgu nie chcą, żeby Dwornikow urósł za ich plecami. Poza tym nie osiągnął w Donbasie spektakularnego sukcesu. Dwornikow musi być więc mocno pod kreską – ocenia płk Maciej Matysiak.
Według naszego rozmówcy, Ukraińcy traktują bitwę o Siewierodonieck, jako okazja do maksymalnego wykrwawienia się walczących tam, rosyjskich wojsk i zadania im największych strat.
Z kolei Konrad Muzyka podkreśla, że zdobycie miasta to cel polityczny Putina i armia rosyjska będzie musiała go za wszelką cenę zrealizować. Nie przekreśla jednak szans ukraińskiej armii.
- W ubiegłym tygodniu byłem przekonany, że Ukraińcy wycofają się do Lisiczańska, zburzą most, zajmą pozycje obronne. I stamtąd będą "razić" Rosjan. Tymczasem z ich strony poszedł kontratak, więc nie można mówić do końca, że są w Siewierdoniecku na straconej pozycji – podsumowuje Konrad Muzyka.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski