Amerykanin już pogrzebał Rosjan. "Będą mogli metodycznie likwidować"
Kontrofensywa Ukrainy trwa. Armii udało się wyzwolić tereny w okolicach ważnych miejscowości Robotyne i Werbowe w obwodzie zaporoskim. Zdaniem eksperta z amerykańskiej akademii wojskowej West Point, Ukraińcom niewiele brakuje do przerwania dostaw lądowych dla rosyjskich wojsk w regionie.
07.09.2023 | aktual.: 07.09.2023 19:19
Siły Zbrojne Ukrainy w środę wyzwoliły tereny w okolicach ważnych miejscowości Robotyne i Werbowe - poinformował w czwartek Ołeksandr Sztupun, rzecznik ukraińskich sił na kierunku taurydzkim, tj. w obwodzie zaporoskim i zachodniej części obwodu donieckiego.
Kijów mówi o sukcesach. Teraz chcą Tokmaku
Rzecznik przekazał, że ukraińskie wojska wyzwoliły terytorium na południe od Robotynego i na zachód od Werbowego.
Już 28 sierpnia ukraińska armia poinformowała o wyzwoleniu ważnej strategicznie miejscowości Robotyne. - Otwiera nam to drogę w kierunku Tokmaku, a następnie do Melitopola i granicy z Krymem - powiedział dzień później szef MSZ Ukrainy Dmytro Kułeba.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
W ocenie wielu zachodnich obserwatorów, m.in. ekspertów amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną (ISW), zdobycie Robotynego może umożliwić Ukraińcom kontynuowanie natarcia na mniej zaminowanym, łatwiejszym do pokonywania terenie. To oznacza, że będą mogli posuwać się naprzód szybciej i mogą wkrótce zapanować nad szlakiem, którym dociera na front rosyjskie uzbrojenie.
Od sukcesu dzieli ich 10-15 km
- Nie trzeba docierać aż do Melitopola (ok. 80 km na południe od Robotyne), aby w istotny sposób zmienić możliwości Rosjan. Nie jest konieczne osiągnięcie wybrzeża Morza Azowskiego, by logistyka po stronie rosyjskiej zaczęła się sypać - oświadczył Jan Kallberg w rozmowie z portalem stacji ABC.
Jak podkreślił Kallberg, rosyjski szlak dostaw żywności, paliwa, uzbrojenia, części zamiennych do pojazdów itp. biegnie ok. 7-10 km od Melitopola, jeśli więc siły ukraińskie wyzwolą tereny odległe od Robotynego o kolejne 10-15 km, wystarczy to do uzyskania przez nie kontroli ogniowej nad tym szlakiem.
- Znaczna część rosyjskiej logistyki na tyłach jest realizowana nie przez ciężarówki o niskiej zdolności przewozowej, tylko przez zwykłych, prywatnych przewoźników o znacznie większej objętości przewozowej. Jeśli będą one zagrożone ciągłym ogniem zaporowym na drogach i punktach kontrolnych, to cywilni przewoźnicy, prywatne firmy zaczną się wycofywać, o ile nie zostaną zmuszone do współpracy - podkreślił ekspert.
Kallberg zauważył też, że takie zdobycze terytorialne nie tylko odetną dostawy, ale też będą miały ogromne znaczenie dla usytuowania rosyjskich punktów dowodzenia i magazynów artyleryjskich.
- Jako dowódca powinieneś być blisko frontu. Ale jak możesz być blisko frontu, skoro niemal cały teren operacyjny jest pod ostrzałem? Jeśli zaczniesz przemieszczać pociski artyleryjskie, powiedzmy 3 tys. dziennie, musisz je gdzieś składować. Nie możesz tego zrobić na Morzu Azowskim ani w oceanie - podkreślił.
"Rosjanie w szybkim tempie tracą artylerię"
Zaznaczył też, że wszelkie zakłócenie logistyki sił rosyjskich odbije się na ok. 1,5 mln cywilnych mieszkańców okupowanego Krymu, którzy także potrzebują dostaw.
Kallberg jest zdania, że przed Rosjanami stoją również inne wyzwania. - Wyciągają z magazynów wysłużoną broń artyleryjską, która według zachodnich standardów odpowiada latom 50. i 60. W znacznym stopniu stracili swoją zdolność do odpierania ognia artyleryjskiego. I w szybkim tempie tracą artylerię - powiedział.
Zdaniem eksperta zmiana pór roku także będzie sprzyjać Ukraińcom, gdyż po opadnięciu liści w październiku wszystkie rosyjskie pozycje i instalacje będzie widać, a siły ukraińskie mają precyzyjną artylerię dalekiego zasięgu, więc "Ukraińcy będą mogli metodycznie likwidować pozycję za pozycją".
ABC przestrzega jednak, że podczas wojny nic nie jest pewne, Moskwa przerzuciła do regionu więcej żołnierzy, a używane przez siły rosyjskie drony skutecznie utrudniają i spowalniają ukraińską kontrofensywę.