Ukraina zdobyła Robotyne. "Jest szansa na punkt zwrotny w kontrofensywie"
47. Samodzielna Brygada Zmechanizowana Sił Zbrojnych Ukrainy zdobyła Robotyne w obwodzie zaporoskim na południu Ukrainy. Według ekspertów, to może być punkt zwrotny ukraińskiego natarcia. - Jest szansa, że Robotyne przejdzie do historii jako punkt, od którego załamała się rosyjska obrona - mówi WP płk rez. Piotr Lewandowski.
Flagę z podpisem naczelnego dowódcy wojsk ukraińskich generała Wałerija Załużnego zawiesili na dachu zniszczonej przez siły rosyjskie szkoły żołnierze 47. Samodzielnej Brygady Zmechanizowanej Sił Zbrojnych Ukrainy.
"To historyczny dzień"
"I tak będzie wszędzie! Wypędzimy okupantów z naszej ziemi (...)" - napisano w komunikatorze Telegram. Jak podkreślono, jest to historyczny dzień. Miejscowość znajduje się na jednym z "najgorętszych" odcinków frontu, tj. na kierunku melitopolskim.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Robotyne było od 1,5 roku, prawie od wybuchu wojny pod rosyjską okupacją. Według informacji Sztabu Generalnego Ukrainy, siły ukraińskie potrzebowały dwóch miesięcy, by przedrzeć się przez wielopoziomową linię obrony Rosjan i wkroczyć do miejscowości. We wtorek wiceminister obrony Ukrainy Hanna Malar dodała, że siły ukraińskie po wejściu do wioski ewakuowały mieszkańców bojowym wozem piechoty Bradley
Jak ocenił amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW), przełamanie przez Ukraińców linii obronnych wroga pod Robotynem może umożliwić im przejście do natarcia na mniej zaminowanych terenach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ekspert alarmuje: "Ukraina musi to zrobić jeszcze przed jesienią"
Zdaniem płk rez. Piotra Lewandowskiego kluczowe teraz będzie poszerzenie przez ukraińską armię odcinka walk w tamtym rejonie.
- Ten odcinek obecnie jest bardzo wąski, ma ok. 6 kilometrów. Bez poszerzenia jest łatwiej Rosjanom kontratakować i próbować wypychać natarcie. Gdyby się pogłębiło, wtedy można by je oskrzydlić - mówi WP płk rez. Piotr Lewandowski, były dowódca bazy wojskowej w Redzikowie i weteran walk w Iraku oraz Afganistanie.
"To zmiana, na którą czekaliśmy"
Jego zdaniem, zdobycie Robotyne przez Ukrainę ma znaczenie taktyczne.
- To może być kropla, która będzie drążyć skałę. To jest to, do czego Ukraińcy uparcie dążyli - przebicia się przez linie obronne Rosjan. To zmiana, na którą czekaliśmy od dłuższego czasu - ocenia były wojskowy.
Z kolei ppłk rez. Maciej Korowaj uważa, że sukces w Robotyne to wstęp, a Ukraińcy w tym rejonie osiągną coś większego.
- Rosjanie są pod coraz mocniejszą presją. Nie mogą tam ulokować zbyt dużo sił, bowiem w ostatnim czasie kierunek im się skurczył. Ukraińcy "uderzają ciężkiego napastnika po kostkach, by go przewrócić". Nie szukają nokautu, unikając zagrożenia skrupulatnie redukując rosyjską logistykę i możliwości rażenia artylerią - mówi WP ppłk rez. Maciej Korowaj, analityk rosyjskiej i ukraińskiej taktyki wojennej.
I jak dodaje, można obrazowo opisać ukraińską taktykę jak prowadzenie krwawych precyzyjnych odwiertów w systemie rosyjskiej obrony.
- To prawda są one kosztowne, ale z wojskowego punktu widzenia bardzo innowacyjne. Jestem zdania, tak jak Ukraińcy, że coś w tym rejonie osiągną większego. Oczywiście jeszcze się nie rozpędzili do ogłaszania większego sukcesu, to zrozumiałe. Obecnie jest to mozolna i mało spektakularna bitwa, ale bardzo ważna - komentuje rozmówca Wirtualnej Polski.
Robotyne znajduje się 10 km na południe od położonego na linii frontu miasteczka Orichiw, na ważnej strategicznie drodze w stronę Tokmaku, okupowanego przez Rosjan węzła kolejowego.
Po zdobyciu Robotyne ukraińska armia ma otwartą drogę do głównej rosyjskiej linii obrony. Jeśli uda się ją przełamać, będą mogli ruszyć dalej na południe w stronę Morza Azowskiego, by przeciąć rosyjskie linie komunikacyjne. Mała wioska, licząca ok. 500 osób ma strategiczne znaczenie na froncie południowym, co może mieć istotne znaczenie dla dalszego powodzenia działań w ramach kontrofensywy w obwodzie zaporoskim.
- Jest szansa, że Robotyne przejdzie do historii jako punkt, od którego załamała się rosyjska obrona. To nadzieja na punkt zwrotny - ocenia płk rez. Piotr Lewandowski.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Jego zdaniem, problemem może być w tamtym rejonie bardzo duża liczba fortyfikacji zbudowanych przez Rosjan.
- Dlatego kolejne natarcia muszą być rozbudowane i wsparte kolejnymi liniami żołnierzy. Rosjanie bronią się tam żołnierzami 58 Armii. Dotychczasowa obrona już przyniosła im duże straty. Przemieścili tam pułki wojsk powietrznodesantowych (WDW) z 7 dywizji, rozmieszczonej na chersońskim odcinku. A to oznacza, że Rosjanie zaczęli mieć problemy z odwodami. To jest szansa dla Ukrainy - komentuje były wojskowy.
"Rosyjski front załamie się późną jesienią"
Z kolei ppłk rez. Maciej Korowaj podkreśla, że w tamtym rejonie Ukraińcy systematycznie realizują swoje cele.
- Według moich bardzo ostrożnych wyliczeń rosyjski front na odcinku zaporoskim załamie się późną jesienią. Chodzi o załamanie frontu pod względem logistycznym i odtwarzania gotowości bojowej. Czy to wysączy rosyjskie zasoby i zostanie wykorzystane przez Ukraińców, czas pokaże. Oczywiście będzie to możliwe pod warunkiem zachowania podobnego do teraz natężenia walk i strat w rosyjskiej logistyce, braku rosyjskich rezerw oraz posiadania inicjatywy i możliwości ofensywnych przez Kijów - mówi WP ppłk rez. Maciej Korowaj.
W jego ocenie, w rejonie Robotyne Ukraińcy nie chcą jeszcze wejść za głęboko w linie obronne Rosjan.
- Dlatego, że im się też logistyka wydłuży. Chodzi o wyznaczenie miejsca bitwy, by przeciwnik zużywał się w boju, w punkcie, gdzie ukraińska logistyka jest najkrótsza. Bitwy o Bachmut i Chersoń pokazały, że jest to możliwe. Po stronie ukraińskiej zaopatrywanie na tym odcinku jest wydajne mimo rosyjskiego oddziaływania. Dodatkowo Ukraińcy na głównym kierunku uderzenia utrzymują duży potencjał rażenia ogniowego w stosunek możliwości Rosjan - ocenia ekspert ds. rosyjskiej i ukraińskiej taktyki wojennej.
I podobnie jak płk rez. Piotr Lewandowski przestrzega przed rosyjskimi fortyfikacjami i polami minowymi.
- Oczywiście armia Putina będzie miała tam przewagę w fortyfikacjach i polach minowych, także w tym, że się głownie się bronią, a nie atakują. Jest zauważalne, że te kontrataki rosyjskie nie są intensywne i dewastujące Ukraińców jak na samym początku. Nie są też skuteczni ze względu na ograniczenia logistyczne i często to Rosjanie wpadają tam w ukraińskie zasadzki - dodaje ekspert w rozmowie z WP.
Jego zdaniem, ukraińska ofensywa będzie nadal przebiegać, z naszej perspektywy - często brzydko i nieefektownie. Ale z czasem efektywnie.
- Będą to działania bardziej "ścierające" potencjał obu stron. Nie oczekujmy gwałtownych ruchów. To będą krwawe starcia, a zadane straty będą decydować o przejściu do kolejnych etapów walki. Dla Rosjan kierunek zaporoski ciężki jest do utrzymania logistycznie. Bardzo się już tam "spociła" ich obrona, bardzo się obawiają o jej wydajność. Poza tym rosyjskie odwody z 1. Armii Pancernej i 20. Armii Gwardii weszły już do walki w rejonie Kupiańska. I tam utknęły w kroczącej kontrofensywie. Jeśli przerzucą odwody z 1. Armii lub inne na kierunek zaporoski to oznacza krytyczną zmianę planów obronnych i postawienie się w bardzo ciężkiej sytuacji - uważa rozmówca WP.
W jego ocenie, innym scenariuszem będzie wycofanie się Rosjan z zachodniego terenu Zaporoża, co otworzy Ukraińcom możliwość oddziaływania ogniowego na Krym.
- Jeśli stanie się to zimą, to tuż po uzyskaniu samolotów F-16 będziemy światkami wojny powietrznej nad morzem Czarnym, co może sugerować, że już teraz widzimy, jak Ukraińcy niszczą rosyjski system obrony powietrznej rozmieszony na Krymie - podsumowuje Maciej Korowaj.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski