Znowu "sukces" Putina. Sześć krajów bierze go w kleszcze

Litwa planuje zakup systemów HIMARS z USA w tym samym czasie co Estonia i Łotwa - przekazało ministerstwo obrony litewskiemu portalowi LRT.lt. Jeśli doliczyć Polskę (dostawa w 2023 roku), Rumunię, gdzie HIMARS-y już są, okaże się Białoruś i Rosja będą otoczone słynnymi wyrzutniami, niczym kaftanem bezpieczeństwa.

Władimir Putin niechcący okazał się najlepszym sprzedawcą amerykańskich systemów HIMARS (Photo by Contributor/Getty Images)
Władimir Putin niechcący okazał się najlepszym sprzedawcą amerykańskich systemów HIMARS (Photo by Contributor/Getty Images)
Źródło zdjęć: © GETTY | Contributor
Tomasz Molga

M142 High Mobility Artillery Rocket System (HIMARS) okazały się zabójczo skuteczne na wojnie Ukrainie w niszczeniu wielu rosyjskich stanowisk dowodzenia i składów amunicji. Minister obrony Ukrainy Ołeksij Reznikow nazwał je "zmieniaczem gry". Ta broń pomogła spowolnić postępy rosyjskich wojsk. Może uderzać w cele oddalone o 80 km lub do 300 km, jeśli jest wyposażona w zaawansowaną amunicję.

- Po tym, co wydarzyło się z HIMARS-ami na Ukrainie, Litwa oraz sąsiednie państwa bałtyckie stawiają na odstraszanie Rosjan. To sygnał dla generałów Putina, my też się zbroimy i będziemy w stanie stawiać opór - mówi WP dr hab. Krzysztof Żęgota z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, który zajmuje się polityką bezpieczeństwa Rosji.

- Litwa, Łotwa i Estonia to kraje, gdzie całość obrony przed ewentualnym atakiem Rosji opiera się na członkostwie i gwarancjach bezpieczeństwa NATO. I tak będzie nadal, ale zakup słynnych systemów artylerii rakietowej da im możliwość samodzielnego reagowania na zagrożenia w przyszłości - dodaje.

- Zakup HIMARS-ów przez sąsiadów Rosji i Białorusi od razu przypomina inny z tzw. "sukcesów" polityki Putina. Rzekomo chciał odsunąć zagrożenie NATO od Rosji, a w konsekwencji agresji na Ukrainę do sojuszu przystąpiły Finlandia i Szwecja - podsumowuje Żęgota.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Uważaj Rosjo. Tu będzie pilnował HIMARS

Kilka dni temu łotewski rząd przesłał USA pytanie o ofertę na zakup systemów HIMARS, oświadczając, iż ma nadzieję, że do 2025 roku będą mieć pierwsze wyrzutnie. Estonia w połowie lipca uzyskała już zgodę Kongresu USA na zakup sześciu wyrzutni z amunicją, w tym z zapasem ponad 800 najbardziej wyrafinowanych rakiet tego systemu.

Z komunikatu, jaki w środę litewskie MON przekazało mediom, wynika jednak, że to będzie jednak zakup wspólny i hurtowy. "Wszystkie trzy kraje bałtyckie porozumiały się co do rozwoju takiej zdolności w regionie, we współpracy ze sobą i liczą na wsparcie USA i/lub współfinansowanie projektu" - poinformowano.

Polska według deklaracji ministra Mariusza Błaszczaka otrzyma pierwsze wyrzutnie HIMARS w 2023 roku.

Na mapie krajów dysponujących słynnym systemem artylerii rakietowej jest już Rumunia (graniczy z Ukrainą). Kontrakt na 54 wyrzutnie podpisali w 2018 roku. Na początku czerwca rumuńscy żołnierze przeprowadzili pierwsze ćwiczenia, których scenariusz zakładał wsparcie uderzeniem rakietowym obrony ich wybrzeża. Z kolei Finlandia ogłosiła niedawno zakup lepszej amunicji do już posiadanych amerykańskich gąsienicowych systemów artyleryjskich M270MLRS. Nowe pociski zwiększą zasięg rażenia systemów z 70 do 150 km.

W sumie sześć krajów z otoczenia Rosji i Białorusi oraz Ukraina, która już prowadzi wojnę, zamierza właśnie artylerią rakietową bronić się przed zagrożeniem. Ukraińscy satyrycy rysują na ten temat grafiki.

Wyrzutnie HIMARS zmieniają obraz wojny w Ukrainie - twierdzą wojskowi eksperci
Wyrzutnie HIMARS zmieniają obraz wojny w Ukrainie - twierdzą wojskowi eksperci© Telegram | uchoose.info

Popłoch wśród Rosjan trwa. "Co to jest, dwie sekundy i bam?"

Tymczasem ukraiński wywiad przechwycił rozmowę dwóch rosyjskich wojskowych, którzy klną na nowe systemy używane przez Siły Zbrojne Ukrainy. - Dwa dni temu wleciał do budynku. Nie wiadomo, co to jest. Nie słychać z nich wystrzału. Tylko szum, dwie sekundy i bam bam. Jakieś nowe wyrzutnie. Może z Polski k... czy co? - relacjonuje jeden wojskowy.

- Może to te himary? - słychać w odpowiedzi.

- Może i himary. Nie wiem, jak oni to zwą - dodaje wojskowy.

Jeden z rozmówców pyta, czy przyślą dla niego dodatkowe oddziały. W odpowiedzi pada, że ma kim wojować, bo z 2000 żołnierzy zostało 500. Ponadto kilka batalionów zostało wycofanych ze strefy walki z powodu dużych strat. Z trzech batalionów zostanie sformowany jeden. Jednak psychologowie będą musieli pracować z personelem przez 10 dni, bo nikt nie chce wracać na Ukrainę.

Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
himarswładimir putinwojna w Ukrainie
Wybrane dla Ciebie