Kolegium ds. służb specjalnych zajęło się raportem ABW
Kolegium do spraw służb specjalnych omawiało kwestie publikacji medialnych dotyczących raportu ABW na temat incydentu w Gruzji 23 listopada. W tym dniu podczas wizyty prezydenta nieznani sprawcy oddali strzały obok kolumny wiozącej Lecha Kaczyńskiego i prezydenta Gruzji Micheila Saakaszwilego.
02.12.2008 | aktual.: 02.12.2008 22:33
Kolegium zwołał premier Donald Tusk na wniosek szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego Władysława Stasiaka.
W komunikacie wydanym przez BBN napisano, że w opinii szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego, sprawa raportu nie została wyjaśniona. BBN ocenia, że "wniosek zawarty w tym raporcie przedstawionym przez media, ma charakter polityczny a nie merytoryczny". Zatem nieuprawnione jest zajmowanie się tą sprawą służb specjalnych.
BBN podkreśla, że to premier powinien wyjaśnić, kto odpowiada za "grę polityczną tym dokumentem".
W ubiegłym tygodniu "Dziennik" napisał, że ABW za najbardziej prawdopodobną wersję tych wydarzeń uznało gruzińską prowokację. Według gazety, szef agencji Krzysztof Bondaryk wysłał poufny raport w tej sprawie do szesnastu najważniejszych osób w państwie. W raporcie podkreślono też - jak pisał "Dziennik"- że incydent był na rękę rezydentowi Saakaszwilemu, który chciał odwrócić uwagę od problemów wewnętrznych.
ABW zaprzeczyło, jakoby w raporcie dotyczącym niedzielnego incydentu w Gruzji znajdowała się teza jakoby to "pod Achałgori strzelać kazał Saakaszwili". ABW zapowiedziało też, że złoży do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa o ujawnieniu tajemnicy służbowej przez dziennikarzy "Dziennika".
Tymczasem Kancelaria Premiera opublikowała raport w tej sprawie dla premiera opracowany przez zespół pod kierownictwem Jacka Cichockiego, sekretarza kolegium ds. służb specjalnych. W dokumencie stwierdza się, że w czasie wizyty prezydenta w Gruzji i w trakcie przygotowań do niej wystąpiły niedociągnięcia, które negatywnie wpłynęły na bezpieczeństwo głowy państwa. Zdaniem autorów raportu, incydent z udziałem Lecha Kaczyńskiego nie był zamachem.
Prokuratura prowadzi postępowanie sprawdzające w sprawie zdarzenia w Gruzji. Śledztwo zostało wszczęte z urzędu i ma dać odpowiedź na pytanie, czy mogło dojść do popełnienia przestępstwa.