Kluzik-Rostkowska: tłumaczenia MSZ ws. współpracy ambasadora z SB sprzeczne z dokumentami IPN
Nie milkną komentarze ws. rzekomej współpracy ambasadora RP Andrzeja Przyłębskiego z SB.
- Ciekawa jestem co na to pierwszy tropiciel agentów, minister od Misiewiczów – zaatakowała Antoniego Macierewicza posłanka PO, Joanna Kluzik-Rostkowska.
02.03.2017 | aktual.: 03.03.2017 00:21
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- MSZ nie posiada informacji, aby IPN podważył prawdziwość oświadczenia ambasadora i skierował sprawę do Sądu Lustracyjnego - poinformowano w komunikacie prasowym.
W odpowiedzi na to oświadczenie za pośrednictwem Twittera, Joanna Kluzik-Rostkowska zwróciła się z zapytaniem o reakcję Antoniego Macierewicza.
- Stan na dziś: dokumenty IPN zamieszczone w Internecie świadczą przeciwko tłumaczeniom Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Ministerstwo na wszelki wypadek odsuwając od siebie odpowiedzialność tłumaczy, że nie weryfikuje samodzielnie kandydatów na dane stanowisko – opowiada w rozmowie z WP, Joanna Kluzik-Rostkowska.
- Według naszej wiedzy ambasador złożył oświadczenie, w którym zaprzeczył, iż miałby współpracować ze Służbą Bezpieczeństwa PRL. MSZ nie posiada informacji, aby IPN podważył prawdziwość oświadczenia ambasadora i skierował sprawę do Sądu Lustracyjnego - podkreśla MSZ.
- Oczekujemy od rządu jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy ambasador Przyłębski był tajnym współpracownikiem służb bezpieczeństwa. Kolorytu sprawie dodaje fakt, że Przyłębski jest ambasadorem mianowanym przez PiS, partię tropicieli agentów, z Antonim Macierewiczem na czele - dodaje Kluzik-Rostkowska.
Przyłębski w lipcu ub. roku został powołany na nowego ambasadora Polski w Republice Federalnej Niemiec, zastępując na tym stanowisku Jerzego Margańskiego. Przez większość kariery był związany z Uniwersytetem im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, jako profesor wykładał również filozofię na Technische Universitat w Chemnitz.
W marcu 2010 r. otrzymał tytuł profesorski. W 2015 r. prezydent Andrzej Duda powołał go w skład Narodowej Rady Rozwoju. Przez pięć lat zajmował stanowisko radcy ds. kultury i nauki w Ambasadzie RP w Niemczech.
- Skoro PiS odbiera emerytury policjantom i żołnierzom, jeśli przepracowali choć jeden dzień w PRL, robi czystki w wojsku, ciekawa jestem co ma do powiedzenia w sprawie niejasności wokół ambasadora - zastanawia się Kluzik-Rostkowska.
- Jedno jest pewne: MSZ i IPN nie mogą mieć racji. Jeśli to się ostatecznie potwierdzi, ten człowiek powinien przestać być ambasadorem. Im bardziej od rana będziemy przez PiS "bombardowani" rewelacjami mającymi odwrócić naszą uwagę od problemów z ambasadorem, tym bardziej będziemy pewni, że kłopot PiS jest poważny - kończy posłanka Platformy Obywatelskiej.