"Kluzik-Rostkowska dostanie nagrodę za draństwo?"
W roku 1995 Lech Falandysz bawił się dostarczaniem prezydentowi Wałęsie prawnych kruczków uzasadniających rozpędzenie parlamentu. Zostało to zapamiętane, jako falandyzacja prawa, ale prawnik do końca życia był duszą socjety. Posłanka PJN ma na koncie nie mniejszą przewinę i oto z dwu najważniejszych miejsc w Polsce wyciąga się do niej ręce wraz z propozycjami. Draństwo ma zostać nagrodzone - pisze w felietonie dla Wirtualnej Polski Waldemar Kuczyński.
09.06.2011 | aktual.: 09.06.2011 12:15
Otwieram gazety, a po tym oczy z osłupienia, bo oto czytam, jak Sławomir Nowak sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta zachwala Joannę Kluzik-Rostkowską, jako możliwy nabytek Kancelarii mówiąc "jest świetnie przygotowana merytorycznie do uprawiania polityki”. Dzień wcześniej zaś Donald Tusk, zachwalając ją, jako możliwy nabytek tym razem do Kancelarii Premiera powiedział, że "to osoba która rozumie na czym polega odpowiedzialność za bezpieczeństwo Polski i ludzi”.
Przypomnijmy niedawną przeszłość zapomnianą już jak widać w obu Kancelariach. Joanna Kluzik-Rostkowska, jako szefowa kampanii prezydenckiej Jarosława Kaczyńskiego była autorką i realizatorką najbardziej oszukańczej operacji wyborczej w 21-leciu. Polegała ona na próbie przekonania wyborców, że polityk wojny i zamętu, a po 10 kwietnia także zemsty stał się wreszcie politykiem zgody i jako taki zasługuje na Pałac Prezydencki. I prawie się udało. A jak tylko ogłoszono wyniki "Przemalowany” strzepnął z siebie pudry i oświadczył, że w pierwszej deklaracji po zwycięstwie zażądałby zniknięcia ze sceny politycznej Donalda Tuska i Bronisława Komorowskiego. Namawiam usilnie prezydenta i premiera, by zanim, któryś wyszarpie drugiemu posłankę uruchomili wyobraźnię, jak wyglądałaby dziś sytuacja między władzami Rzeczpospolitej i jej obraz na zewnątrz gdyby pani Kluzik-Rostkowskiej się udało? Jak wielką krzywdę o mało co nie wyrządziła krajowi. I za co chcą ją nagrodzić miejscem na liście wyborczej, czy posadą w
Kancelarii. Zaiste wybitna specjalistka od bezpieczeństwa państwa i merytorycznego uprawiania polityki. Nie wyobrażam sobie by mogła być tak naiwna, aby wierzyć w przemianę swego ówczesnego szefa. A jeśli wierzyła, to znaczy, że nie pozbyła się naiwności dziecka i nie ma czego szukać w polityce, bo narobi kolejnych szkód.
Wolność polityczna i demokracja, jako jej wyraz to dobra wielkie, ale wymagające pielęgnacji, troski. Tam są silniejsze, gdzie obywatele, ale i politycy potrafią wyłapywać to, co wolności i demokracji może zagrażać i usuwać to z życia publicznego. Nie jesteśmy mistrzami w tej sprawie, przepuszczamy, jako wyborcy do ciał ustawodawczych dużo ludzi o lepkich rękach, czy szkaradnych obyczajach. I na kolejnym przykładzie Joanny Kluzik-Rostkowskiej widać, że nie istnieje u nas obyczaj napiętnowania osób publicznych mających za sobą ciężkie przewinienia wobec demokracji. W roku 1995 Lech Falandysz, wybitny prawnik, świetny publicysta, jak bobas wpuszczony do polityki bawił się dostarczaniem prezydentowi Wałęsie prawnych kruczków uzasadniających rozpędzenie parlamentu. Zostało to zapamiętane, jako falandyzacja prawa, ale prawnik do końca życia był duszą socjety. Posłanka PJN ma na koncie nie mniejszą przewinę i oto z dwu najważniejszych miejsc w Polsce wyciąga się do niej ręce wraz z propozycjami. Draństwo ma zostać
nagrodzone. Nagroda za draństwo to też draństwo, postawienie partyjnego wyrachowania ponad normę nakazującą polityczne szalbierstwo potępić, a nie puszczać w niepamięć i nagradzać. Szczególnie przykre byłoby, gdyby świadectwo takiej niepamięci i nagrodę dostała posłanka od Prezydenta, którego najważniejszą bodaj rolą jest dbanie o dobre standardy w polityce przez przypominanie o nich i dawanie im świadectwa. Niedobrze się stanie, jeśli Joanna Kluzik-Rostkowska znajdzie metę w którejś z Kancelarii.
Waldemar Kuczyński specjalnie dla Wirtualnej Polski
Tytuł i lead pochodzą od redakcji