Kluczowy dzień epidemii koronawirusa. Wiadomo, kiedy WHO popełniła największy błąd w swojej historii
Nie będzie kolejnych funduszy dla Światowej Organizacji Zdrowia z budżetu Stanów Zjednoczonych. Amerykanie nie wezmą nawet udziału w ogłoszonej przez WHO w piątek międzynarodowej inicjatywie przyspieszenia prac nad powstaniem szczepionki. Urzędnicy administracji Donalda Trumpa oskarżają Chiny o ukrycie skali epidemii, a WHO o bycie współwinnym tego oszustwa.
Jeden dzień na wczesnym etapie epidemii ujawnił wady Światowej Organizacji Zdrowia. Uzależnienie jej szefa Tedrosa Ghebreyesusa od Chin, nieudolność w podejmowaniu decyzji, bojaźliwość przez skrytykowaniem polityki jakiegokolwiek państwa.
20 stycznia w Wuhan oficjalnie było zaledwie 800 przypadków zachorowań i 25 zgonów. Do tego 11-milionowego miasta władze Chin wysłały na zwiad dr Zhonga Nanshana. To 83-letni specjalista chorób płuc, nazywany "Pogromcą SARS", czyli epidemii z 2003 roku. Był jedną z niewielu osób w Chinach posiadających wystarczającą pozycję, aby postawić się burmistrzowi Wuhan, karierowiczowi z komunistycznej partii Chin.
- Lokalni urzędnicy zatuszowali powagę wybuchu epidemii. Zaraza rozprzestrzenia się szybko między ludźmi. Lekarze też umierają. Wszyscy powinni unikać tego miasta - oświadczył dr Zhong w telewizji. Trzy dni później Wuhan zostało odcięte od świata.
Skoro na tak mocne słowa było stać lekarza, to dlaczego szef WHO Tedros Ghebreyesus jeszcze przez tydzień powtarzał, że nie ma dowodów, aby zagrożenie mogło rozprzestrzenić się na inne kraje? Chwalił Chiny za sukcesy w opanowaniu "nadzwyczajnej sytuacji" i transparentność ich działań. Koronawirus rozpoczynał już galopadę w kierunku Europy i USA, aby uśmiercić prawie 200 tys. osób.
Koronawirus na świecie. Zero dolarów dla WHO
- Światowa Organizacja Zdrowia chodzi na smyczy Chin. Za jej szefem ciągnie się korupcyjna reputacja, jeszcze z czasów, kiedy był ministrem zdrowia w Etiopii. Jeśli te związki nie zostaną zbadane, a WHO nie uda się zreformować, powołamy nową organizację zdrowia. Zaprosimy do niej wszystkie cywilizowane kraje - powiedział niedawno republikański senator Tom Cotton.
Równocześnie Maria Van Kerkhove, epidemiolog i główna ekspertka WHO w sprawie epidemii koronawirusa w wielu wypowiedziach odrzuciła taką krytykę. W wywiadzie dla tygodnika "Time" zaprzeczyła, że WHO zbyt długo czekała, aby ostrzec świat przed zagrożeniem. - Nie akceptowaliśmy ślepo uzyskanych danych. WHO zmobilizowało swoją sieć ekspertów na całym świecie, aby rozpocząć zbieranie informacji i bardzo, bardzo szybko opracować rekomendacje dla innych krajów - powiedziała. - Na początku epidemii nie było od razu jasne, czy nowy wirus będzie wysoce zaraźliwy, czy podobnie jak MERS, będzie rozprzestrzeniał się w ograniczony sposób - dodała
Wstrzymanie finansowania WHO przez administracje Trumpa może rzucić tę organizację na kolana. Stany Zjednoczone wpłacają najwyższą składkę członkowską i są największym dobrowolnym sponsorem programów zdrowotnych (razem to ponad 400 mln dolarów). Aby załatać taką dziurę finansową, Chińczycy musieliby zwiększyć swoje wpłaty ponad 10-krotnie.
Jak WHO wydaje pieniądze? Budżet organizacyjny WHO za 2018 rok wynosił 2,74 mld dolarów. 1,1 mld idzie na pensje pracowników, 219 mln to koszt podróży służbowych, a 27 mln kosztowały kupione przez organizację samochody i meble. Na sprzęt medyczny i ekwipunek pracowników wydano 109 mln. Co ciekawe w ostatnim raporcie finansowym WHO pokazała wizualizację nowej kwatery głównej w Azji. Kompleks składa się z trzech drapaczy chmur.
Krytycy WHO przekonują, że prawdziwy obraz organizacji jest inny od prezentowanego w eleganckich prospektach. To nie lekarze, którzy odziani w niebieskie kurtki szukają w afrykańskich wioskach śladów zakażenia Ebolą, tylko armia działaczy odzianych w garnitury, biura w najdroższych miastach świata. Konferencje WHO w sprawie polityki antytytoniowej odbywały się na Fidżi (2016 r), w słynnym kurorcie Montego Bay na Jamajce (2019 r.) czy na Mauritiusie (również 2019 r.).
Programy zdrowotne, zapobiegające polio, odrze, eboli WHO finansuje osobno, poprzez własne środki i dotacje dobrowolne od państw oraz prywatnych sponsorów. W żadnym z programów liderem wpłat nie są Chiny. Za to tam, gdzie chodzi o szczepienia, często sponsorem jest Bill Gates oraz założony przez niego sojusz producentów szczepionek GAVI.
WHO i fikcyjna pandemia świńskiej grypy
Przypomnijmy, że Polska i europejskie kraje też mają niedokończone rozrachunki z WHO. Chodzi o aferę z ogłoszeniem pandemii świńskiej grypy w 2009 roku. Zagrożenie i śmiertelność nowej grypy zostały przez działaczy WHO wyolbrzymione, a "kampania strachu" napędziła klientów koncernom farmaceutycznym. Niemcy, Francja, Włochy i Holandia zapłaciły ponad 2 mld euro za szczepionki, potrzebne do walki z pandemią, której nie było. Ówczesna minister zdrowia Ewa Kopacz odmówiła zakupu.
Wydarzenia dobrze pamięta Bogusław Sonik, który jako europarlamentarzysta zabiegał o powołanie komisji śledczej w Parlamencie Europejskim. - Nasze zaniepokojenie wywołało nagłośnienie tematu świńskiej grypy przez koncerny farmaceutyczne, które przedstawiały wirusa jako bardzo niebezpiecznego i zjadliwego. Wirus okazał się o wiele mniej groźny niż zwykła grypa. Liczba przypadków śmiertelnych wyniosła 2900 osób, podczas gdy szacunkowa liczba takich przypadków dla grypy sezonowej to 40 tys. na rok - przypomina poseł Sonik. Komisji śledczej nie udało się powołać. Zabrakło zgody przedstawicieli państw, które zainwestowały w szczepionkę.
24 kwietnia WHO ogłosiło rozpoczęcie "globalnej inicjatywy" mającej na celu przyspieszenie rozwoju, produkcji i dystrybucji leków oraz szczepionek przeciwko COVID-19. Udział w projekcie potwierdziły Niemcy i Francja. Przedstawiciel USA odpisał na zaproszenie jednym zdaniem w mailu: "Nie będzie żadnego oficjalnego udziału USA".
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl